AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę...

  

  

Jarosław Szlaszyński

  

Antysocjalistyczne akcje propagandowe w Augustowie

w latach 1980–1984

  

  

  

W okresie protestów robotniczych w Polsce w sierpniu 1980 roku, w czasie stanu wojennego i bezpośrednio po jego zniesieniu, ze względu na istniejący monopol informacyjny aparatu państwowego PRL i partyjnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, jedną z najważniejszych form oddziaływania na społeczeństwo, podejmowaną przez zwolenników reform i demokratyzacji życia w państwie, wywodzących się z nurtu Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”, były akcje propagandowe, polegające głównie na malowaniu napisów na murach oraz na rozpowszechnianiu ulotek. Poprzez te akcje usiłowali oni zasygnalizować swoje niezadowolenie z istniejącej rzeczywistości, demonstrować opór i potrzebę zmian, a także próbowali osłabić morale oraz poczucie pewności władzy państwowej i partyjnej. Zachowane w Instytucie Pamięci Narodowej dokumenty Służby Bezpieczeństwa, mimo swej specyfiki wynikającej z celu i sposobu wytworzenia oraz jednostronności w ujęciu zagadnienia, pozwalają na przedstawienie skali zjawiska i metod walki z nim, prowadzonej przez aparat bezpieczeństwa.

Osoby reprezentujące „przed Sierpniem 1980 roku” poglądy antysocjalistyczne i mające odwagę je demonstrować skupiały się m.in. w działającej przy Miejskim Domu Kultury grupie początkujących poetów 1. Stanowiący jej trzon: Władysław Hermanowicz 2, Czesław Kowalewski 3, Ryszard Kondratowicz 4 i Roman Czepe w latach 1978 i 1979 organizowali „wieczory poetyckie przy świecach”. O stosunku poetów do istniejącej rzeczywistości świadczył m.in. fakt, że przed spotkaniami rozrzucali na podłodze domu kultury egzemplarze „Trybuny Ludu”, po których „chcąc nie chcąc” musieli chodzić oni sami i przybywający na te spotkania goście 5. W swoim zachowaniu i ubiorze naśladowali „styl Piłsudskiego” – „bryczesy, moro, laska”. 16 stycznia 1980 roku kontakt obywatelski „Heniek” poinformował SB, że w mieszkaniu Władysława Hermanowicza i Janiny Szumskiej spotykają się Hermanowicz, Czesław Kowalewski, Ryszard Kondratowicz i Wiesław Dębski, student Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku. Ten ostatni opowiadał, że 11 listopada 1979 roku brał udział w demonstracji pod Pomnikiem Zwycięstwa w Warszawie i twierdził, że ma kontakty z opozycyjnymi działaczami w środowisku warszawskim. Z informacji „Heńka” wynikało ponadto, że osoby te zamierzały stworzyć w Augustowie związek mający zająć się ochroną „ludzi niewinnych”. „Podnoszone są również sprawy KOR‑u i ROPCiO” – donosił „Heniek”. W związku z tą informacją w okresie od 22 stycznia do 10 kwietnia 1980 roku III Wydział SB przeprowadził w ramach operacji „Kwartet” rozpracowanie Władysława Hermanowicza, Czesława Kowalewskiego i Ryszarda Kondratowicza pod kątem organizowania nieformalnych klubów dyskusyjnych o charakterze antysocjalistycznym 6. Do operacji prowadzonej przez ppor. Jana Andrzejewskiego użyto dwóch kontaktów obywatelskich: „Heniek” i „BS”. Założono też pod‑słuch na telefon Ryszarda Kondratowicza. W trakcie realizacji przedsięwzięć operacyjnych ustalono, że „figuranci Wł. Hermanowicz, R. Kondratowicz i Cz. Kowalewski działalność swą powiązali z grupą inteligencji katolickiej, zamierzając utworzyć i zalegalizować Klub Inteligencji Katolickiej w Augustowie”. Za wiedzą proboszcza ks. Eugeniusza Grodzkiego były organizowane spotkania dyskusyjne „wszystkich zainteresowanych działalnością katolicką”, na które Władysław Hermanowicz wykonywał plakaty. Spotkanie takie odbyło się m.in. 29 lutego 1980 roku, zaś „głównym tematem dyskusji były sprawy wiary i kościoła”. Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa nie zdołali jednak udokumentować zamiaru podjęcia działalności politycznej 7.

16 maja 1980 roku wykazujący się szczególną aktywnością kontakt obywatelski „Heniek” poinformował, że Bolesław Gilewski 8, pracownik augustowskiego oddziału Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, kolportował w miejscu pracy ulotki o nazwie „Jak długo jeszcze”. W związku z tym, 4 czerwca SB rozpoczęła realizację sprawy operacyjnego sprawdzenia pod kryptonimem „Kolporter” 9. Działania prowadził ppor. Andrzejewski, angażując do niej „Heńka” i byłego tajnego współpracownika o pseudonimie „Aleksander”. W trakcie operacji ustalono, że Bolesław Gilewski utrzymuje kontakty z Ryszardem Kondratowiczem i Władysławem Hermanowiczem, i bierze aktywny udział „w piątkowych spotkaniach organizowanych przez inteligencję katolicką w domu parafialnym w Augustowie”. W meldunku z 25 lipca stwierdzono, że Bolesław Gilewski „nie jest pozytywnie ustosunkowany do ustroju socjalistycznego w naszym kraju” i nakłaniał współpracowników do uczestniczenia w spotkaniach i prelekcjach organizowanych przez PAX. SB nie zdołała jednak zgromadzić dowodów na potwierdzenie informacji o rozpowszechnianiu ulotek i 12 listopada 1980 roku sprawę zakończono.

W okresie protestów robotniczych i tworzenia się NSZZ „Solidarność”10 w Augustowie odnotowano dwie akcje propagandowe. 23 sierpnia 1980 roku w godzinach rannych patrol Milicji Obywatelskiej zauważył w czterech miejscach w centrum Augustowa namalowane farbą koloru ceglastego napisy (wysokość liter około 25 cm) kontestujące system zaopatrzenia ludności w artykuły mięsne, popierające wystąpienia robotników na Wybrzeżu oraz wyrażające sprzeciw wobec uzależnienia Polski od ZSRR. Na sklepie mięsnym pojawił się napis „Precz z komercjuszkiem”, na budynku Miejskiego Domu Kultury „Strajkując jesteśmy z wami – wiwat Wybrzeże”, na budynku urzędu gminy była namalowana kotwica – symbol Polski Walczącej, zaś na budynku informacji turystycznej hasło „Precz z pachołkami Moskwy” i pod nim kotwica11. Pojawienie się tych napisów oraz ich treść poważnie zaniepokoiły struktury lokalnej władzy i aparatu bezpieczeństwa. Aby zapobiec podobnym incydentom „została wzmożona czujność służb patrolowych w porze wieczorowo‑nocnej”, zaś w celu wykrycia sprawców i pociągnięcia ich do odpowiedzialności SB założyła sprawę operacyjnego rozpracowania pod kryptonimem „Napisy”, którą prowadził ppor. Sergiusz Borowik. Ponieważ podobne hasła w tym samym czasie pojawiły się także w Ełku, jako najbardziej wiarygodne przyjęto przypuszczenie, że ich autorami i wykonawcami mogli być przyjezdni. W Augustowie podejrzenie padło na Edwarda Elasa i Danutę Szymanowską z Gdańska, przebywających u Apolinarego Korzuna. Osoby te nie przyznały się jednak do wykonania napisów, a dowodów przeciwko nim także nie zgromadzono. Zostały więc ukarane przez Kolegium ds. Wykroczeń przy Naczelniku Miasta Augustowa za niedopełnienie obowiązku meldunkowego. Funkcjonariusze SB wytypowali też kilkunastu potencjalnych sprawców spośród augustowian. Kierowali się przy tym dwoma kryteriami: dotychczasową postawą antypartyjną i antyustrojową oraz umiejętnościami plastycznymi i dostępem do farb oraz materiałów poligraficznych. W gronie potencjalnych sprawców znaleźli się: Władysław Hermanowicz, magister historii sztuki, absolwent Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który pracował jako plastyk w Wojewódzkiej Spółdzielni Spożywców „Społem” i utrzymywał kontakty z bratem ks. Ryszardem Hermanowiczem, założycielem Instytutu Polskiego w Filadelfii; Czesław Kowalewski z zawodu kierowca, zatrudniony w Foto‑Pam‑ie, początkujący poeta; Ryszard Kondratowicz, uczeń Zespołu Szkół Budowlano‑Eletrycznych, bardzo dobrze zapowiadający się sportowiec; Stanisław Cichor, pracownik brygady remontowo‑budowlanej Regionalnego Związku Gminnych Spółdzielni w Augustowie; Bogdan Choroszewski, technik‑mechanik zatrudniony w „Motelu”, wcześniej brygadzista w Augustowskim Przedsiębiorstwie Budowlanym, mający „wrogie antysocjalistyczne zapatrywania” i nakłaniający robotników, by nie brali udziału w pochodach pierwszomajowych, a w sierpniu 1980 roku „miał jeździć do Wałęsy na przeszkolenie”; Tadeusz Świerzyński, sprawca awantury w restauracji „Albatros”, podczas której wyzwał przebywających tam wczasowiczów z ZSRR „od morderców i katów z Katynia”; Bogusław Czech, syn Zygmunta, podoficera 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, którego cała rodzina w 1941 roku została deportowana do ZSRR, pracownik PKP, następnie Domu Turystycznego, w latach 1952–1956 prezes Powiatowego Związku Gminnych Spółdzielni w Augustowie (zakładu, w którym zatrudnionych była największa grupa osób myślących niezależnie i sprzeciwiających się narzuconemu Polsce systemowi politycznemu)12, potem wiceprezes GS, określony jako „gorliwy wyznawca religii katolickiej”; Jerzy Cichor, autor wierszy antyradzieckich, syn Mieczysława, podoficera 1. Pułku Ułanów Krechowieckich i członka Armii Krajowej Obywatelskiej, aresztowanego i zaginionego w obławie augustowskiej w lipcu 1945 roku. Poza wytypowaniem potencjalnych sprawców, SB nie udało się zdobyć dowodów przeciwko nim. Nikomu też nie postawiono zarzutów, a 13 grudnia 1982 roku sprawę zakończono.

Podobnie (bez wykrycia sprawców) zakończyły się inne tego typu akcje: rozlepienie postulatów sierpniowych na przystanku komunikacji miejskiej na placu Janka Krasickiego w Augustowie (obecnie Rynek Zygmunta Augusta) i przystanku PKS w Olszance; namalowanie, 3 października 1980 roku, na budynku Prokuratury Wojewódzkiej (miała swoją siedzibę w Augustowie) kotwicy – znaku Polski Walczącej oraz umieszczenie informacji o ogólnopolskim strajku ostrzegawczym13.

Do kolejnych tego rodzaju zdarzeń doszło w Augustowie po ogłoszeniu 13 grudnia 1981 roku przez Wojskową Radę Ocalenia Narodowego stanu wojennego. Ich inicjatorami byli Julian i Jerzy Grochowscy oraz Wiesław Szweda, którzy przygotowane według własnego pomysłu materiały propagandowe sygnowali nazwą Augustowskiej Grupy Oporu. 15 stycznia 1982 roku, w proteście przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego, ostemplowali wykonanym przez siebie symbolem Polski Walczącej kilkanaście budynków w Augustowie (w tym partyjnych, urzędu miejskiego i gminnego oraz siedzibę Prokuratury Wojewódzkiej). Ponadto rozwiesili 50 ulotek, które wcześniej przygotowała Ewa Szweda. W celu wykrycia sprawców, 18 stycznia SB powołała specjalną grupę pod dowództwem ppłk. Konstantego Chilimoniuka i wszczęła sprawę operacyjnego rozpracowania. 2 lutego Ewa i Wiesław Szwedowie wykonali jeszcze jedną akcję. W swoich zakładach pracy rozwiesili wiersz Juliana Grochowskiego Wódz – patriota, a na klatkach schodowych osiedla Śródmieście odezwy Żeby Polska była Polską. Brak ostrożności i nieznajomość zasad konspiracji sprawiły, że w wyniku operacji, prowadzonej przez doświadczonych funkcjonariuszy SB, zostali oni ujęci i osądzeni14. Innych działań propagandowych w okresie stanu wojennego w aktach SB nie odnotowano15.

Spośród osób posiadających w tym czasie w Augustowie materiały oraz literaturę antysocjalistyczną i antypartyjną wyróżniał się Zdzisław Derwiński, absolwent historii Uniwersytetu Wrocławskiego, nauczyciel w Zbiorczej Szkole Gminnej w Gatnem, który miał doświadczenie w działalności opozycyjnej z okresu studiów, a także dobre kontakty w środowiskach opozycyjnych we Wrocławiu i Warszawie16.

Przed Świętem Pracy 1 maja 1982 roku, protest przeciwko partii i ustrojowi zademonstrowali dwaj uczniowie17 Zespołu Szkół Budowlano‑Elektrycznych, którzy zerwali czerwone flagi wywieszone na tę okoliczność przy budynku szkolnym. Zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy MO w Augustowie i osadzeni w areszcie, a następnie zwolnieni przez prokuratora po interwencji Antoniego Kochańskiego, proboszcza parafii Matki Boskiej Częstochowskiej, który poręczył za nich jako swoich ministrantów. Formalnym powodem zwolnienia było tłumaczenie uczniów, że do zerwania flag doszło nieumyślnie, gdy ratowali się przed upadkiem, chwytając się za drzewce w czasie próby przejścia po gzymsie budynku18.

Po zmniejszeniu rygorów stanu wojennego (zawieszonego 31 grudnia 1982 roku), wśród mieszkańców Augustowa nastąpił ponowny wzrost nastrojów antypartyjnych i antysocjalistycznych. Ich uzewnętrznieniem były m.in. akcje ulotkowe.

W styczniu 1983 roku tajny współpracownik SB o pseudonimie „Szkwał” zameldował, że Władysław Hermanowicz demonstrował w pracowni plastycznej wobec trzech osób banknot 10‑złotowy z namalowanym własnoręcznie portretem Lecha Wałęsy, umieszczonym w miejscu podobizny oficjalnie figurującej na banknotach Narodowego Banku Polskiego. 16 lutego 1983 roku Hermanowicz powiedział, że banknot wykonał sam, zapewniał też, że wykona kolejne, powiększone i rozplakatuje je w miejscach publicznych. Jednocześnie wyrażał współczucie Lechowi Wałęsie i bronił go w dyskusji, stwierdzając: „czego ta kurewska władza przypieprza się do niego, nie daje mu spokoju nawet teraz, gdy odcierpiał on swoje na internowaniu?”.

25 lutego 1983 roku, około godziny 6.30 Irena Wiśniewska, pracownica targowicy miejskiej i jej mąż Jan Wiśniewski zauważyli dziewięć ulotek wykonanych flamastrem, naklejonych na tablicy informacyjnej, budkach handlowych i słupach ogłoszeniowych. Ich treść brzmiała: „Uwaga: ZSRR rządzi, PZPR sądzi, naród głoduje, Wojciech morduje”, a w podpisie widniał napis „Armia Krajowa Ocalenia Narodowego gen. Kutrzeba”. Trzy ulotki formatu A4 funkcjonariusze SB zabezpieczyli na potrzeby prowadzonej operacji, pozostałe zeskrobali. Ponieważ ich pojawienie się odbiło się szerokim echem w Augustowie, jeszcze tego samego dnia założono sprawę operacyjnego sprawdzenia pod kryptonimem „Armia”, którą prowadził młodszy chorąży Jerzy Wierzbicki. Jako cel operacji postawiono wykrycie sprawców, ustalenie motywów ich działania i pociągnięcie winnych do odpowiedzialności karnej. By ją przeprowadzić, podjęto działania zakrojone na szeroką skalę. Przede wszystkim zintensyfikowano działalność osobowych źródeł informacji, spośród których kluczową rolę odgrywali: tajny współpracownik „Kazik” oraz kontakty obywatelskie „Stefan” i „Irena”. Przeprowadzono także 25 rozmów operacyjnych oraz od dziewięciu osób znajdujących się w kręgu potencjalnych podejrzanych pobrano wzory pisma ręcznego. Najbardziej owocne okazały się informacje tw. „Kazik”, który doniósł, że 19 marca, w trakcie komentowania przez uczniów faktu pojawienia się ulotek w Zespole Szkół Zawodowych nr 2, Tadeusz Potapowicz i Stanisław Jan Szyszkiewicz, dwaj uczniowie liceum zawodowego, mieli wypowiadać się, że mogą przynieść ich więcej. Na podstawie tej i innych informacji przyjęto założenie, że prawdopodobnym wykonawcą ulotek mógł być Zygmunt Szyszkiewicz, którego poddano obserwacji. 25 marca w jego domu przy ulicy Nowomiejskiej funkcjonariusze SB przeprowadzili przeszukanie, w trakcie którego zastali Zygmunta Szyszkiewicza podczas wykonywania ulotek pod tytułem „Wezwanie” o treści „prawie identycznej jak ulotki rozlepione w dniu 25 lutego” (bez słów „gen. Kutrzeba”). Zarekwirowano osiem ulotek wykonanych czarną farbą plakatową na kartkach formatu A5, dwie tuby farb koloru czarnego i czerwonego oraz 17 „sztuk białego papieru”. Jedną ulotkę Zygmunt Szyszkiewicz zniszczył w trakcie rewizji. Po analizie treści i charakteru pisma oraz w wyniku „ekspertyzy fizyko‑chemicznej papieru oraz środków pisarskich” wykonanej w Wydziale Kryminalistyki Komendy Wojewódzkiej MO w Białymstoku stwierdzono, że autorem ulotek był bezspornie Zygmunt Szyszkiewicz, o czym 26 marca 1983 roku do naczelnika Wydziału I Departamentu III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie meldował naczelnik Wydziału III Komendy Wojewódzkiej MO w Suwałkach. Początkowo w trakcie przesłuchań Szyszkiewicz usiłował zaprzeczać, że wykonywał ulotki i twierdził, że podrzucono mu je w czasie przeszukania. Potem przyznał się do ich sporządzenia, a indagowany o motywy działania wyjaśnił, że „dopóki nie dostanie zgody na wyjazd za granicę, będzie ulotki dalej wykonywał”. Na podstawie zgromadzonych dowodów, 30 czerwca 1983 roku prokurator skierował do sądu akt oskarżenia19. Ze względu na czterokrotne niestawienie się na rozprawy (6, 15 i 28 września oraz 11 października) wobec Zygmunta Szyszkiewicza zastosowano areszt tymczasowy. 12 października został zatrzymany i osadzony najpierw w areszcie Rejonowego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Augustowie, a potem w Suwałkach. 15 listopada 1983 roku odbyła się ostatnia rozprawa, w trakcie której Zygmunt Szyszkiewicz został uznany winnym zarzucanych mu czynów. W części dotyczącej produkcji i kolportażu ulotek postępowanie zostało umorzone na podstawie amnestii z 21 lipca 1983 roku20. W uniknięciu kary Szyszkiewiczowi pomogła także opinia lekarska o złym stanie jego zdrowia21. Akcja ulotkowa Zygmunta Szyszkiewicza22 miała charakter samodzielnego protestu, była wynikiem indywidualnych przemyśleń i postawy politycznej, zaś treść ulotek i sposób wykonania własnoręczny.

Sygnały o możliwości wystąpienia nasilonych działań antyustrojowych, popierających działalność podziemnej „Solidarności”23 oraz możliwość rozwoju akcji ulotkowej24 SB odebrała w końcu kwietnia 1983 roku25. Począwszy od pierwszych dni maja 1983 roku do Augustowa zaczęły docierać pojedyncze egzemplarze ulotek, przywożone z zewnątrz, głównie z dużych miast i ośrodków opozycyjnych, przez studentów i osoby mające związek lub kontakt z ówczesną opozycją. W następstwie tego zwiększono liczbę patroli funkcjonariuszy MO i SB w godzinach nocnych i wieczornych, nakazując im zwrócenie szczególnej uwagi na osoby znajdujące się głównie w okolicach targowicy miejskiej jako obszaru najbardziej zagrożonego, legitymowanie ich i przeszukiwanie26.

12 maja 1983 roku emerytowany funkcjonariusz MO powiadomił SB, że na skwerze pomiędzy budynkami Sądu Rejonowego a prokuraturą przy ulicy Związków Zawodowych (obecnie Młyńska) zostały rozrzucone ulotki o antypaństwowej treści. Wkrótce okazało się, że pojawiły się także w parku przy tak zwanej Starej Poczcie, na terenie pomiędzy Zakładem Ubezpieczeń Społecznych w Augustowie (w mieście znajdował się oddział wojewódzki tej instytucji) oraz na klatkach schodowych bloków na Śródmieściu i w dzielnicy Bolesława Limanowskiego. W wyniku podjętych działań zebrano 207 ulotek w czterech wzorach, wykonanych różowym tuszem na papierze maszynowym o wymiarach 21 cm na 10 cm do 24 na 22 cm. Były odciśnięte za pomocą stempla i miały następującą treść: pierwsza, w podpisie „Solidarność”, powyżej był krzyż, a na jego tle kotwica i flaga; druga, z portretem gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w podpisie był ptak z rozpostartymi skrzydłami z napisem „WRONA” (w literze „O” umieszczony sierp i młot); trzecia, z napisem „Solidarność walczy” i umieszczoną pomiędzy wyrazami kotwicą z literą „S”; czwarta, z portretem Lecha Wałęsy i w podpisie „On wytrwał a ty!”. Tego samego dnia SB wszczęła sprawę operacyjnego rozpracowania o kryptonimie „EA‑83”, którą prowadził młodszy chorąży Wierzbicki27. Ze względu na dużą liczbę ulotek i rozkolportowanie ich w najbardziej uczęszczanej części miasta, operacji nadano szeroki wymiar. Zaangażowano do niej tajnych współpracowników: „Kazika”, „Irka”, „Ingę”, „Maksa” oraz kontakt obywatelski „Edward”. Uaktywniono też pracę z innymi osobowymi źródłami informacji, zaangażowano też osobowe źródła informacji pozostające w referacie kryminalnym i referacie dzielnicowych. Patrolom MO przekazano specjalne wytyczne. Zmierzając do wskazania sprawców, szczególną uwagę zwrócono na osoby zajmujące się zawodowo i amatorsko pracą plastyczną, związane z Miejskim Domem Kultury, aktywną młodzież i studentów oraz Zygmunta Szyszkiewicza. Pierwszym krokiem w operacji było dokonanie przeszukań u: Juliana Grochowskiego, Ewy Szwedy, Zygmunta Szyszkiewicza, Władysława Hermanowicza, Jerzego Olszewskiego i Zdzisława Mielnika. Ppor. Andrzej Chilimoniuk osobiście przeszukał pomieszczenia służbowe dekoratorni WSS „Społem”, jednak nie znaleziono tam materiałów, które wskazywałyby, że ulotki wykonał pracujący tam Władysław Hermanowicz. Rezultatu nie przyniosło również przeszukanie w jego domu. Niczego nie ujawniono także w domu Piotra Grochowskiego w Uściankach. W mieszkaniu Ewy Szwedy znaleziono natomiast dwie tuby farby karminowej i czerwonej. 13 maja funkcjonariusze SB przeprowadzili rozmowy z wytypowanymi wcześniej mieszkańcami ulicy Związków Zawodowych, z dyrektorami szkół średnich i internatu oraz „dokonali rozpoznania” osób przebywających w Hotelu „Krechowiak” (14 osób), w „Motelu” (dwie osoby) i na polach namiotowych nad jeziorem Sajno. Przeszukano także zakład foto‑pamiątkarski Jerzego Olszewskiego, lecz bez rezultatu. Operacyjnemu sprawdzeniu poddano 30 kolejnych wytypowanych osób – uczniów ZSZ CZSP w Suwałkach oraz cztery osoby z zespołu poezji śpiewanej przy MDK. Objęto kontrolą operacyjną Marka Dyczewskiego, Jarosława Pawłowskiego, Tomasza Paszkiewicza, Tadeusza Potapowicza, Andrzeja Koronkiewicza, Jana Łazarskiego i Waldemara Olszewskiego. 17 maja przeprowadzono także odprawę z komendantami placówek ORMO. Mimo wielu wysiłków, zaangażowania znacznych sił i środków, sprawców nie wykryto i 31 stycznia 1984 roku sprawę zamknięto. W meldunku operacyjnym z 31 stycznia 1984 roku Naczelnik Wydziału III WUSW ppłk Giedymin Zimnicki meldował, że „podjęte na szeroką skalę działania operacyjne z zaangażowaniem odpowiedniej ilości sił i środków, nie potwierdziły faktu produkcji ww. ulotek na naszym terenie, a także nie doprowadziły do ustalenia kolporterów. (…) Należy domniemywać, iż wymienione ulotki zostały przywiezione z innego regionu kraju przez sprawcę, który przejazdem przebywał na terenie Augustowa”28.

Liczne ulotki pojawiły się ponownie w Augustowie na początku listopada 1983 roku. Ich przywiezienie i kolportaż ułatwiał nasilony ruch związany z uroczystością Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym.

Na cmentarzu, na mogile nieznanych żołnierzy polskich poległych w wojnie polsko‑bolszewickiej 1920 roku Maciej Krzywiński umieścił tabliczką z napisem „Pamiętamy! Katyń 1940 – Grudzień 1970”. W związku z tym faktem, a także wyznawanymi przekonaniami, przeszukania dokonano w domu augustowskiej malarki Ireny Krzywińskiej, która miała obraz olejny ukazujący pacyfikację kopalni „Wujek” w grudniu 1981 roku, lecz uprzedzona o mającej nastąpić rewizji spaliła go w piecu29.

2 listopada 1983 roku funkcjonariusze SB otrzymali informację, że w pobliżu wejścia do kościoła Najświętszego Serca Jezusowego zostały rozrzucone ulotki z napisem „Solidarność zwycięży”, wykonane czarnym tuszem na białym papierze formatu 7 na 5 cm. Tego samego dnia, w późnych godzinach popołudniowych zostali zatrzymani Wojciech Podhajski, Leszek Kierklo, Marek Narel i Andrzej Góra. W czasie zatrzymania posiadali identyczne ulotki i taśmę samoprzylepną. Rozlepili je m.in. na szybach sklepu na osiedlu gen. Ignacego Prądzyńskiego. W obawie przed odpowiedzialnością młodzieńcy zgodnie utrzymywali, że ulotki znaleźli w przedsionku kościoła. W rzeczywistości do Augustowa przywiózł je ksiądz Antoni Boszko30, wuj Marka Narela, który postanowił rozkolportować je z zaufanymi kolegami. 3 listopada III Wydział WUSW w Suwałkach założył sprawę operacyjnego rozpracowania o kryptonimie „Sympatycy”31. Jej celem było „Ustalenie wykonawców i kolporterów ulotek, wyjaśnienie motywów wrogiego postępowania, przecięcie szkodliwej działalności i ewentualne pociągnięcie do odpowiedzialności karno‑administracyjnej sprawców powyższego czynu”. Do operacji zaangażowano tajnych współpracowników: „Alga”, „Kazik”, „Klaudia”, „Janek”, „Maks”, „Agnieszka”. Postawiono hipotezy i wyznaczono krąg osób, które mogły tego dokonać. Kontroli operacyjnej poddano Zygmunta Szyszkiewicza oraz jego synów Stanisława i Roberta, którzy – według słów funkcjonariuszy SB – podobnie jak Krzysztof Patla i Jacek Maksimowski „znani są (…) z prezentowania wrogich postaw w stosunku do ustroju społeczno‑politycznego i przejawiali to w przeszłości produkcją i kolportażem ulotek o wrogiej treści, zrywaniem i niszczeniem flag państwowych”. Do grona rozpracowywanych włączono osoby blisko związane z Kościołem i stowarzyszeniem PAX. Szczególnej obserwacji poddano środowisko młodzieży oazowej, zwłaszcza osoby odgrywające w nim kierowniczą rolę. Tym razem informacje tajnych współpracowników penetrujących te środowiska (przede wszystkim tw. „Ptaszyński” i tw. „Alga”) okazały się mało precyzyjne. Skierowały funkcjonariuszy SB na niewłaściwe tropy i wskazały osoby, które nie przejawiały działalności opozycyjnej. Nie doprowadziły więc do wyjaśnienia rzeczywistego przebiegu akcji32. W analizie sprawy z 19 marca 1985 roku kpt. Stanisław Sidorek stwierdził: „zebrany materiał w sprawie pozwala sądzić, że rozrzucone ulotki (…) zostały na nasz teren przywiezione przez młodzież uczącą się bądź studiującą (…) dokonane czynności i przedsięwzięcia operacyjne nie doprowadziły do ustalenia wykonawców i kolporterów ulotek, które miało miejsce w kościele NSJ w Augustowie w dniu 2 listopada 1983 roku”. Mimo to operację uznano za sukces, gdyż „zaangażowane osobowe źródła informacji i przedsięwzięcia operacyjne doprowadziły do wyjaśnienia i przecięcia szkodliwych działań politycznych”.

Podczas realizacji wspomnianej operacji SB pozyskała zupełnie nowe informacje na temat antyustrojowej działalności mieszkańców Augustowa. Stwierdzono m.in., że Wacław Jurkiewicz i Stanisław Denert posiadają wydawnictwa bezdebitowe, „jak taśmy magnetofonowe zawierające treści polityczne i inne nielegalne wydawnictwa, np. broszury itp.”33. Ponadto tw. „Piotr” przekazał informację, że Stanisław Jurkiewicz, pracownik Odzieżowej Spółdzielni Pracy przynosi różne nielegalne wydawnictwa, zaś tw. „Janusz” donosił, że Czesław Przybylski „prezentuje wrogą postawę w stosunku do obecnej rzeczywistości”. Szczególną uwagę funkcjonariuszy zwrócił Mirosław Kulowski34. Tw. „Kazik” poinformował, że „słyszał rozmowę uczniów w ZSZ nr 2, którzy mówili, że M. Kulowski ma zdolności plastyczne, umie rysować karykatury i ma materiały propagandowe”. Z rozmowy przeprowadzonej w szkole wynikało też, że utrzymuje kontakt „z klerem miejscowym i pozamiejscowym”. W tej sytuacji w jego mieszkaniu przeprowadzono rewizję, w trakcie której znaleziono: „23 karykatury przedstawiające w sposób negatywny działaczy politycznych i państwowych”, dziewięć ulotek o treści „Solidarność żąda uwolnienia więźniów politycznych”, „sitodruk służący do sporządzania ulotek powyższej treści, sześć tuszy”, pędzelki, siedem egzemplarzy „Ławy”, materiały dotyczące zjazdu NSZZ „Solidarność” w Gdańsku oraz dowód osobisty Mirosława Kulowskiego z wpisem „nie jestem niewolnikiem komunizmu”. Z kolei w czasie przeszukania u Ryszarda Kondratowicza, kolegi Kulowskiego, znaleziono materiały dotyczące zbrodni w Katyniu, zamordowania Stanisława Pyjasa oraz poezji bezdebitowej. Z informacji V Wydziału WUSW w Suwałkach wynikało, że Mirosław Kulowski „większość materiałów bezdebitowych wykonał sam w celu ich ewentualnego kolportażu, do którego jednak nie doszło z uwagi na ich przejęcie przez SB”.

Po raz trzeci wzmożenie akcji ulotkowej zanotowano przed zarządzonymi na 17 czerwca 1984 roku wyborami do rad narodowych, pierwszymi wyborami organizowanymi w Polsce po zniesieniu stanu wojennego35. 6 marca 1984 roku plutonowy Zenon Ostrowski zauważył 17 ulotek o treści „Solidarność” wykonanych na szarym papierze o wymiarach 8 na 3 cm, naklejonych „na pasażu sklepów znajdujących się przy targowisku miejskim”, na słupach straganowych i na kolekturze Toto‑Lotka na rogu ulicy 1 Maja (obecnie 3 Maja) i Kościelnej. 14 marca 1984 roku SB otrzymała informacje o ulotkach naklejonych na ogrodzeniu Sądu Rejonowego, na oknach Zespołu Szkół Gminnych przy ulicy Związków Zawodowych, rozrzuconych w kościele Najświętszego Serca Jezusowego oraz w niektórych klatkach schodowych bloków na osiedlu Śródmieście. 21 kwietnia 1984 roku, tw. „Szkwał” podał informację, że spodziewana jest aktywna działalność grup plakatowo‑ulotkowych bojkotujących wybory. „Szkwał” stwierdził ponadto „niszczenie informacji związanych z ustaleniem obwodów wyborczych” oraz fakt pojawienia się na bramie cmentarza napisu „KPN”. 9 czerwca 1984 roku młodszy chorąży Jerzy Wierzbicki zameldował, że wchodząc do „Albatrosu” około godziny 19.50 natknął się na ulotki o wymiarach 6 na 10 cm o treści: „Wybieraj: PZPR – Pałki, ZOMO, Propaganda, Represje, PRON: Przemoc, Reglamentacja, Obłuda, Nędza”. Podobne pojawiły się tego samego dnia w rejonie „Domu Nauczyciela”, przy śluzie Kanału Augustowskiego (13 sztuk) oraz na placu Janka Krasickiego (37 sztuk). Od tw. „Alga” uzyskano też informację, że uaktywnił się Zygmunt Szyszkiewicz, który przygotowuje i zamierza kolportować ulotki w czasie wyborów. 11 czerwca 1984 roku prokurator postanowił zarządzić u niego przeszukanie. Znaleziono 10 wykonanych ręcznie ulotek w kolorze czerwonym, przedstawiających wyobrażenie świń z napisem: „w dniu 17 czerwca 1984 roku wszyscy idziemy do urn”. Z autorem przeprowadzono rozmowę ostrzegawczą, w której zobowiązał się, że więcej nie będzie ich wykonywał. 16 czerwca w bloku nr 18 na osiedlu Śródmieście znaleziono ulotki podpisane przez „NSZZ Mazowsze” o treści: „Solidarność jest z tobą, pamiętaj że głosujesz ale na kogo, kto za tobą stoi, zastanów się nad tym”.

17 czerwca rozrzucono ulotki podpisane „RKS NSZZ S Dolny Śląsk”, wzywające do bojkotu wyborów do rad narodowych, w których pisano m.in.: „Idąc do urn poniżasz się”, poprzez „udział w oszustwie”, „stwarzasz pozory legalności uzurpatorskiej i przestępczej władzy”. 23 czerwca 1984 roku por. Władysław Małyszko informował, że przywiózł je Sławomir Korzun mający rodzinę w Bargłowie, zamieszkały w Brzozówce, aktywny członek „Solidarności” oraz fakt pojawienia się na bramie cmentarza napisu „KPN”, internowany, lecz zwolniony. Ulotki na grunt augustowski dostarczał także Zdzisław Derwiński, wówczas zatrudniony na stanowisku pracownika naukowego w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie. On jednak posiadał duże doświadczenie w działalności konspiracyjnej i kolportował je unikając dekonspiracji.

Opisane wyżej akcje można określić jako lokalne – miejscowe oraz zewnętrzne. Te pierwsze opierały się na pomysłach i umiejętnościach augustowian, pragnących wyrazić swój sprzeciw wobec panującej rzeczywistości (Augustowska Grupa Oporu, Zygmunt Szyszkiewicz, Mirosław Kulowski). Nie znając zasad konspiracji, byli oni jednak szybko identyfikowani przez władze, przy istotnym udziale tajnych współpracowników i kontaktów obywatelskich. W przypadku akcji zewnętrznych, materiały przywozili głównie studenci i absolwenci wyższych uczelni z dużych ośrodków akademickich. Dzięki temu można je było stosunkowo łatwo i szybko rozprowadzić, zachowując przy tym anonimowość. Stąd kolporterzy – na szczęście dla nich, a na nieszczęście dla historii – pozostali nieznani. Obie formy działania spotykały się z szerokim komentarzem i oddźwiękiem społecznym, o który chodziło zarówno ich autorom, jak i kolporterom.

   

  

  

  

  


  

do spisu treści

następny artykuł