AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ...

  

  

Jarosław Schabieński

  

Bezpieka w hotelu „Hańcza” w Suwałkach

  

  

  

W artykule Bezpieka w hotelu PTTK w Augustowie, zamieszczonym w VI tomie „Rocznika Augustowsko‑Suwalskiego” napisałem, że problem inwigilacji Służby Bezpieczeństwa w hotelach nie został jeszcze całościowo opisany, podałem też przykłady artykułów na ten temat 1. Od tego czasu ukazało się wiele wartościowych publikacji analizujących sposób funkcjonowania aparatu represji w PRL, w tym nawiązujących do działań prowadzonych w hotelach 2. Te, prowadzone w konkretnych obiektach, wciąż pozostają jednak mało znane, a to właśnie ich znajomość pozwala zrozumieć skalę inwigilacji społeczeństwa oraz istotę systemu komunistycznego.

Najważniejszym obiektem turystycznym w Suwałkach był hotel „Hańcza”, oddany do użytku w październiku 1975 roku. Cztery miesiące wcześniej Suwałki zostały stolicą nowo utworzonego województwa, tym samym hotel stał się miejscem, gdzie zatrzymywali się najważniejsi goście oraz znaczna liczba turystów (w pierwszych latach mieszkali w nim również urzędnicy szczebla wojewódzkiego, dla których brakowało mieszkań w słabo wyposażonym w infrastrukturę mieście). „Hańcza” była pierwszym nowoczesnym budynkiem tego typu w Suwałkach i przedmiotem dumy mieszkańców. Położony nad Czarną Hańczą i zalewem Arkadia siedmiopiętrowy hotel posiadał 239 miejsc, w tym 58 pokoi bez łazienek (trzy‑i dwuosobowych), 44 pokoje z łazienkami (jedno‑, dwu‑ i trzyosobowe) oraz 4 apartamenty. Tego typu obiekt nie mógł oczywiście ujść zainteresowaniu aparatu represji PRL.

15 grudnia 1975 roku wystawiono wniosek o wszczęcie sprawy obiektowej o kryptonimie „Turysta”, który następnego dnia został zatwierdzony. Cele prowadzenia sprawy określono w sposób następujący: „1. Selekcja cudzoziemców z krajów kapitalistycznych zamieszkujących w hotelu i poddawanie rozpoznaniu ich działalności. 2. Rozpoznanie i kontrolowanie personelu zatrudnionego na obiekcie i dokumentowanie jego ewentualnych powiązań o charakterze wrogim i przestępczym z cudzoziemcami i elementem o charakterze pasożytniczym. 3. Operacyjne kontrolowanie obywateli polskich podejrzanych o prowadzenie pasożytniczego trybu życia, stale przebywających w hotelu i jego zakładach gastronomicznych. 4. Realizacja zadań związanych z obiektem zleconych przez jednostki operacyjne MO i SB” 3. Z tak określonych zadań wynika, że SB realizowała nie tylko działania skierowane przeciwko cudzoziemcom i podejrzanym o wrogą działalność obywatelom polskim, ale również należące do zadań służb kryminalnych.

Po rozpoznaniu obiektu okazało się, że organizacja przestrzeni wewnątrzhotelowej utrudniała obserwację gości. Hotel posiadał dwa wejścia dostępne dla gości i jedno dla personelu. Ponieważ był to budynek siedmiopiętrowy, miał również dwie oddzielne windy – dla gości i pracowników. Problemów przysparzał fakt, iż recepcja znajdowała się na piętrze i była tak usytuowana, że jej pracownicy nie widzieli wejścia do windy. Różne osoby mogły więc wejść do budynku bez wiedzy personelu. Dotyczyło to również wejścia do restauracji na sto dwadzieścia miejsc, która znajdowała się na parterze 4. Wśród 48 pracowników hotelu bezpieka zaczęła poszukiwać kandydatów na tajnych współpracowników i kontakty operacyjne. O kwalifikacjach personelu hotelowego SB nie miała zbyt dobrego zdania. Większość pracowników została przeniesiona z innych instytucji i nie miała doświadczenia w pracy hotelarskiej. Wstępnie do współpracy wytypowano sześć osób: wicedyrektora, recepcjonistki i pokojówki 5. Poszukiwano osób mających kontakt z mieszkańcami hotelu, możliwość ich kontroli, a także, co było warunkiem niezbędnym, pozytywnie nastawionych do SB. Oczywiście, mogło ono wynikać także z „haków”, jakie na personel mieli pracownicy aparatu represji, ale nie motywy grały tu rolę. Do obowiązków osób współpracujących z tajnymi służbami należało zresztą nie tylko szpiegowanie gości hotelowych, ale także swoich koleżanek i kolegów z pracy.

Motywację do działań inwigilacyjnych podwyższał fakt, że – jak stwierdzono – z powodu braku innych możliwości zakwaterowania oraz dość wysokiego poziomu usług, w zasadzie wszyscy cudzoziemcy i Polacy przyjeżdżający do Suwałk korzystali z miejsc noclegowych i restauracji „Hańczy”. Od października do grudnia 1975 roku przez hotel przewinęło się ponad dwa tysiące obywateli PRL oraz sześćdziesięciu obcokrajowców, w tym 15 z krajów kapitalistycznych. Siłą rzeczy, hotel przyciągał miejscowy półświatek, a goszczący w nim turyści, zwłaszcza cudzoziemcy – kobiety, również „lekkiego prowadzenia” 6. Pierwszymi cudzoziemcami, których odwiedziły w hotelu miejscowe dziewczyny byli Niemcy z RFN, montujący urządzenia w Zakładach Płyt Wiórowych. Jedna z nich w sprawozdaniach określana była jako „kobieta lekkich obyczajów”, innym zaś razem jako „kobieta prowadząca rozwiązły tryb życia”.

W związku z rosnącym zainteresowaniem SB tym, co działo się w hotelu, za niezbędne uznano rozbudowę sieci donosicieli. Łącznie w ciągu kilku najbliższych lat na jego terenie zwerbowano trzydzieści osób – tajnych współpracowników i kontaktów operacyjnych. W związku z dużą rotacją personelu, współpracownicy SB często się zmieniali. Część zmieniała pracę i nie mogła dalej wykonywać zadań operacyjnych, innych z kolei eliminowano jako nieprzydatnych dla potrzeb służby 7.

W pierwszym okresie hotel nadzorował i odpowiadał za pracę agentury ppor. M. Piktel, starszy inspektor Wydziału „B” (Obserwacji) Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej w Suwałkach. Potem byli to: st. kpr. H. Stempel, kpt. Michalczewski, por. Henryk Dzięgielewski, ppor. Stanisław Michałowski, ppor. Jolanta Kaczmarek, mł. chor. Józef Murawko. W grudniu 1975 roku ppor. Piktel opracował plan czynności operacyjnych na terenie hotelu (podobne dokumenty tworzone w następnych latach, w znacznej części powielały postawione wówczas zadania). Plan zakładał prowadzenie ciągłej obserwacji cudzoziemców i osób, z którymi się kontaktują, dokonywanie selekcji cudzoziemców do rozpracowania dla innych jednostek milicji i SB, kontrolę personelu oraz osób korzystających z restauracji i kawiarni, a także zapobieganie „niepotrzebnym i kompromitującym” kontaktom między „tubylcami” a przyjezdnymi. Ponieważ oficerowie „zabezpieczający” obiekt zobowiązani byli do umożliwienia tajnych przeszukań dokonywanych przez inne jednostki 8, konieczne stało się wypracowanie systemu porozumiewania się funkcjonariuszy różnych jednostek inwigilujących gości przebywających w hotelu. W tym celu sekcja hotelowa (stała rezydentura SB w hotelu) przygotowała plan współpracy z innymi jednostkami SB. Zakładał on między innymi przygotowanie miejsc noclegowych w hotelu dla wywiadowców oraz obserwację figurantów (w terminologii SB osób poddanych obserwacji) przy pomocy agentury hotelowej. Przekazywanie figuranta odbywało się bezpośrednio poprzez inspektora sekcji hotelowej lub drogą radiową. Zakładano też, że w niektórych wypadkach przekazanie figuranta mogło się odbyć poprzez udostępnienie rysopisu lub opisu jego samochodu 9.

W kolejnych latach liczba osób korzystających z usług hotelu, w tym cudzoziemców, wzrastała. W 1978 roku przebywało tam 277 osób z krajów zachodnich, głównie obywateli RFN, USA i Francji. W większości byli to turyści oraz specjaliści, m.in. z firmy Hackemack‑Detmold z RFN, przyjeżdżający do budowanej Fabryki Mebli w Suwałkach oraz montażyści przyjeżdżający do Fabryki Płyt Wiórowych (również z RFN). SB nie udało się ustalić nic ponad to, że niektórzy z nich lubili przebywać w damskim towarzystwie, co mogło być jednak wykorzystane przez inne służby jako materiały kompromitujące, czyli tak zwane „kompromaty”. Dlatego sekcja hotelowa przekazywała tego typu informacje odpowiednim jednostkom SB i innych służb.

Jak wynika z kolejnych materiałów, ze względu na wspomniany już rozkład pomieszczeń oraz położenie wind i klatek schodowych, SB wciąż nie udawało się w pełni kontrolować gości i osób odwiedzających hotel. Nadal dążono do zwiększenia liczby tzw. osobowych źródeł informacji, czyli tajnych współpracowników i kontaktów operacyjnych. Źródła informacji spośród personelu – dwóch tajnych współpracowników i sześć kontaktów operacyjnych – uznawano za liczbę niewystarczającą. Oficerowie bezpieki nie mieli też najlepszego zdania o ich kompetencjach, dlatego do rutynowych zadań hotelowej inwigilacji dodano kolejne: „pogłębianie pracy z osobowymi źródłami informacji ze szczególnym uwzględnieniem szkolenia, kontroli prawdomówności oraz związania z naszą służbą”10.

W następnych latach okazało się, że wypracowane wcześniej zasady współpracy z innymi jednostkami SB były niewystarczające. Dlatego przygotowano je na nowo, znacznie uszczegółowiając. Chodziło przede wszystkim o to, aby ukryć fakt obserwacji figuranta oraz o sprawne „przekazywanie” go przez inspektora hotelowego grupom obserwacji zewnętrznej (utrudnienie dla służb stanowił brak w hotelu odpowiedniego pomieszczenia, w którym mogłoby się to odbywać). Inspektor hotelowy po otrzymaniu zadania obserwacji miał rozpoznać nawyki i kontakty figuranta, a następnie „ustali się sposób przekazania osoby do obserwacji grupy zewnętrznej. W tym celu jeden z członków grupy z radiostacją będzie przebywał w pobliżu recepcji, a reszta grupy na zewnątrz hotelu. Inspektor hotelowy będzie również obok recepcji w takim miejscu, aby widzieć wyjście i móc utrzymać kontakt wzrokowy z członkiem grupy obserwacyjnej przebywającym w recepcji. Po ukazaniu się figuranta inspektor przekazuje umowne sygnały: inspektor zachowuje się obojętnie – figurant przebywa w swoim pokoju. Inspektor wyciera nos chusteczką – figurant jest w hotelu. Inspektor czesze włosy – figurant wychodzi z hotelu. Inspektor gładzi brodę – konieczność osobistego kontaktu z członkiem grupy obserwacji zewnętrznej. Mrugnięcie okiem i skierowanie wzroku na osobę – wskazanie figuranta”. Przy dużej liczbie gości inspektor miał wyjść na zewnątrz i tam wskazać figuranta. Zakładano, że jeżeli figurant będzie długo pozostawał w pokoju, wywiadowcy będą się wymieniali. Po godzinie 22 obserwację kontynuował inspektor hotelowy. Do jego obowiązków należało także kontrolowanie figurantów podczas ich przebywania w restauracji oraz tego, z kim się tam spotykali. Ustalono również, że w przypadku śledzenia większej liczby figurantów (zjazd, konferencja itp.) w hotelu nie może przebywać więcej niż trzech wywiadowców, a ich spotkania z inspektorem hotelowym zawsze muszą być prowadzone zgodnie z zasadami konspiracji11. Warto dodać, że inspektor kontrolujący hotel znajdował się w stałym kontakcie z naczelnikiem Wydziału „B” oraz stanowiskiem kierowania KW MO. Trzeba też zauważyć, że mimo zachowywania zasad konspiracji, obserwację trudno było ukryć przed pracownikami hotelu, a zwłaszcza recepcjonistami, dlatego tym ważniejsze było, aby przynajmniej część z nich aktywnie współpracowała z aparatem represji. Z tego powodu dążono także do powiększenia agentury w hotelu. W październiku 1979 roku z SB współpracowało już dziewięciu jego pracowników12.

W latach 1979–1980 w hotelu przebywało 35 tysięcy obywateli PRL oraz 406 cudzoziemców. Spośród obcokrajowców największe zainteresowanie bezpieki budzili dyplomaci (rocznie kilku, z reguły przez jeden, dwa dni)13 oraz wspomniani wcześniej technicy. Wszystkim starano się przeszukać bagaż i kontrolować ich kontakty z miejscowymi. Zbierano też i w celu ewentualnego szantażu przekazywano dalej informacje, z kim byli zameldowani w pokojach. Poza listą nazwisk kobiet odwiedzających zagranicznych monterów, SB nie osiągnęła jednak w tym względzie większych sukcesów. Przebywających w Suwałkach dyplomatów obserwowano także pod kątem działalności szpiegowskiej. Kiedy w listopadzie 1979 roku miasto odwiedzili pracownicy attachatu wojskowego Wielkiej Brytanii, wnioskowano, że realizują oni działania wywiadowcze. Za rzecz szczególnie podejrzaną uznano, że jeden z nich, Dawid Scrowcroft udał się wieczorem na spacer wokół zalewu Arkadia i ulicami: Bakałarzewską, Gałaja, Kamedulską, Emilii Plater, Kościuszki, Marksa14, Korczaka, Utratą, Świerczewskiego15 oraz Lenina16. Skojarzono to z faktem, że w tym samym czasie przez województwo przejeżdżały jednostki sowieckie oraz odbywały się manewry wojsk PRL. Na podstawie prowadzonych w hotelu działań, innym jednostkom SB zostało przekazanych (poza tą informacją) 35 informacji dotyczących cudzoziemców oraz pięć dotyczących obywateli PRL.

Po utworzeniu NSZZ „Solidarność” zadania inspektora hotelowego rozszerzono o: „rozpoznanie i ujawnianie grup antysocjalistycznych z uwzględnieniem aktów prowokacyjnych, zebrań, konferencji, odczytów, prowokacyjnych przemówień, agitacji, wykonywania wrogich napisów, kolportażu ulotek i literatury”. W hotelu umieszczono podsłuch17 oraz rozszerzono „zakres dokumentowania przy pomocy aparatu fotograficznego18”. Nasilone działania przeciwko działaczom „Solidarności” podjęto zwłaszcza w okresie negocjacji w sprawie budynku Komitetu Wojewódzkiego PZPR i przyjazdu do Suwałk delegacji Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”.

W kolejnych latach sposób działania SB nie uległ zmianie. Zmniejszyła się natomiast, zwłaszcza w latach 1981–1982, liczba przebywających w hotelu turystów. Nadal szczególnie wnikliwie obserwowano cudzoziemców. Przykładem może być wizyta Richarda Filipa Bridge’a, II sekretarza ambasady Wielkiej Brytanii, który przebywał w Suwałkach z Fioną C. Moore w dniach 10–11 września 1986 roku. Zakwaterowano ich w pokoju 106, w którym znajdował się podsłuch. 11 września spotkali się oni z wojewodą suwalskim, redaktorem naczelnym „Krajobrazów” oraz ks. prałatem Kazimierzem Hamerszmitem, proboszczem kościoła św. Aleksandra. Przez cały okres pobytu dyplomaci znajdowali się pod obserwacją. Do inwigilacji jako kontakty operacyjne wykorzystywano wówczas m.in. 10 pracowników hotelu. Nie stwierdzono jednak żadnej podejrzanej działalności obojga19.

Ponieważ funkcjonariusze SB wciąż nie byli zadowoleni ze współpracy personelu, postanowili rozszerzyć swój wpływ na kierownictwo hotelu i wspólnie ustalać politykę kadrową, dobór pracowników oraz system ich nagradzania i karania20. Z racji zajmowanego stanowiska kierownictwo hotelu stanowiło bowiem kontakty służbowe SB.

Rozszerzenie zadań sekcji hotelowej nastąpiło w 1989 roku, po oddaniu do użytku hotelu „Dom Nauczyciela”, w którym dość często zatrzymywali się cudzoziemcy. Sprawę obiektową „Turysta” rozszerzono wówczas również na ten hotel. Dwiema pierwszymi agentkami w tym obiekcie zostały recepcjonistki o pseudonimach „PG” i „DD”21.

Sposób prowadzenia opisanej sprawy obiektowej, a zwłaszcza jej automatyczne rozszerzenie na hotel „Dom Nauczyciela” doskonale ilustruje fakt, iż szpiegowanie gości w hotelach było w PRL normą. Stosowane działania oraz używane środki techniczne (podsłuchy czy fotografowanie) można z powodzeniem uznać za postępowanie rutynowe. Jeżeli nie udawało się podsłuchiwać wszystkiego, było to efektem niskiego stopnia zaawansowania aparatury technicznej, a na pewno nie braku chęci.

  

  

  


  

do spisu treści

następny artykuł