AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ...

  

  

Jarosław Schabieński

  

Sprawa operacyjnego rozpracowania „Cmentarz”

  

  

  

14 czerwca 1981 roku o godz. 12.50 Wiesław Gaca 1 powiadomił dyżurnego Komendy Miejskiej Milicji Obywatelskiej w Giżycku sierż. Edwarda Janusa 2, że godzinę wcześniej, gdy z synem przejeżdżali rowerami obok cmentarza żołnierzy radzieckich 3 zauważył, że nagrobki pokryte zostały antysowieckimi napisami oraz że stoi tam grupa roześmianej młodzieży.

Na miejsce natychmiast udał się dyżurny wraz z drugim milicjantem. Stwierdzili, że obelisk został pokryty „wrogimi” napisami wykonanymi węglem: „NIE CHCEMY ICH”, „TO PRZYPOMINA KATYŃ”, „PRECZ Z ZSRR” oraz „ŚMIERĆ DLA ZSRR”. Na pomniku została też narysowana szubienica z wiszącym na niej godłem ZSRR (sierp i młot) oraz znak Polski Walczącej. Ponadto przewróconych zostało 21 nagrobków. Mimo padającego deszczu, milicjanci sporządzili protokół oględzin miejsca zdarzenia, szkic terenu oraz dokumentację fotograficzną. Zabezpieczono substancję, którą zostały wykonane napisy. Natychmiast po wykonaniu czynności śledczych milicjanci zajęli się usuwaniem napisów, robiąc to tak, by nie byli widziani z ulicy 4. Tego samego dnia o zdarzeniu powiadomiono Komendę Wojewódzką MO w Suwałkach.

Następnego dnia zastępca komendanta wojewódzkiego MO ds. SB Wiesław Kołodziejski, w celu ustalenia sprawców, powołał grupę operacyjno-śledczą w składzie: por. M. Krasowski, zastępca naczelnika Wydziału II – kierownik grupy; kpt. W. Wyszyński, zastępca komendanta miejskiego MO w Giżycku; por. Waldemar Pacewicz, kierownik sekcji Wydziału III, por. C. Micewicz, kierownik sekcji w wydziale II; ppor. S. Paczek, inspektor w Wydziale III; młodszy chor. K. Szymański, inspektor Wydziału Kryminalnego; por. Krzysztof Gadomski, starszy inspektor Wydziału Śledczego. Mimo, iż większość członków zespołu stanowili funkcjonariusze z Suwałk, dochodzenie zostało zarejestrowane w KMMO w Giżycku 5.

Przystępując do działań grupa operacyjno-śledcza przyjęła kilka hipotez. Założyła, że autorzy napisów mogli wywodzić się z następujących środowisk: osób czasowo przebywających w pobliskich ośrodkach wczasowo-sportowych; osób wracających pieszo z lokali gastronomicznych z Wilkas i Giżycka; osób w wieku dojrzałym wrogo nastawionych do ZSRR, pochodzących z byłych wschodnich regionów Polski (wskazywać na to miała treść jednego z napisów „ŚMIERĆ DLA ZSRR”, co uznano za rusycyzm językowy); osób związanych z opozycją polityczną (KOR, KPN) stale mieszkających w Giżycku; młodzieży mieszkającej w Giżycku będącej pod wpływem „Solidarności”, propagandy antysocjalistycznej i „dywersyjnych rozgłośni radiowych z zachodu”. W ciągu miesiąca od wytypowanych osób pobrano wzory pisma ręcznego i przesłano je do ekspertyzy w Wydziale Kryminalistyki Komendy Wojewódzkiej MO w Białymstoku.

16 czerwca, a więc dwa dni po wykryciu napisów, grupa operacyjna podjęła intensywne działania śledcze. Wytypowano i przesłuchano 13 osób, znanych z podobnych działań w przeszłości. Dokonano rozpoznania grup turystycznych i osób indywidualnych przebywających w ośrodkach wczasowych, polach namiotowych, hotelach i kwaterach prywatnych w rejonie Giżycka. Wytypowano do rozpracowania osoby i grupy z województw: gdańskiego, gorzowskiego, legnickiego, katowickiego oraz z Warszawy. Dokonano selekcji tych osób pod kątem możliwości wykonania napisów, sprawdzono ich alibi, przeszłość kryminalną, postawy antysowieckie i „antypaństwowe”. Nawiązano kontakt z delegaturą Wojskowej Służby Wewnętrznej w Giżycku, aby wykorzystać do śledztwa agenturę służb wojskowych. Ukierunkowano osobowe źródła informacji na poszukiwanie w inwigilowanych środowiskach wszystkich informacji związanych ze sprawą. To samo zrobiono w stosunku do kontaktów operacyjnych i służbowych, między innymi dyrektorów szkół i wychowawców, pytając o młodzież „reprezentującą poglądy negatywne, prosolidarnościowe” 6. Ustalono i rozpoznano osoby, które w dniu wykonania napisów wracały do Giżycka z pracy (z drugiej zmiany) w sąsiadujących z cmentarzem zakładach (m. in. „Polam”, „Betony” i Zakłady Jajczarsko-Drobiarskie). Przepytano personel lokali gastronomicznych w Wilkasach. Rozpoznano stróżów i dozorców z ośrodków zlokalizowanych w okolicy cmentarza, osoby wypasające krowy w jego pobliżu oraz wędkarzy łowiących ryby w jeziorze Popówka. Przepytano konserwatora stadionu miejskiego. Sprawdzono osoby karane za przestępstwa o charakterze politycznym, pochodzące z regionów wschodnich, zwolnionych z więzienia. 17 czerwca uzyskano zeznania, z których wynikało, że napisy na pomniku widziane były już 13 czerwca o godzinie 5 rano. Wyszło też na jaw, że do podobnych zdarzeń na cmentarzu dochodziło wcześniej. Tego samego dnia przesłuchano Andrzeja Morawskiego, plastyka z Giżycka, który widział antysocjalistyczne napisy wykonane w dniu 1 kwietnia 1981 roku, usunięte potem przy jego udziale przez pracowników Urzędu Miasta w Giżycku 7. Kontynuując działania ustalono nazwiska czterech osób z województwa legnickiego, które przebywały w tym okresie w ośrodku PTTK i mogły mieć związek ze sprawą. 26 czerwca ustalono ponad wszelką wątpliwość, że napisy wykonane zostały między godziną 18.30, 12 czerwca a 5 rano 13 czerwca. Przed 1 lipca, w związku z brakiem nowych informacji operacyjnych, wytypowano trzy osoby z różnych środowisk, które miały poszukiwać informacji związanych ze sprawą. Przeprowadzono inwigilację taksówkarzy.

Ponieważ podjęte działania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów, 6 lipca opracowano nowy plan przedsięwzięć operacyjnych, w którym uwzględniono prowadzenie rozpoznania przez nowo pozyskaną agenturę z wytypowanych środowisk (przede wszystkim młodzieżowych). 19 lipca w Giżycku pojawiły się kolejne antysocjalistyczne napisy, tym razem wykonane białą kredą. Według grupy dochodzeniowej, treść i kompozycja liter była podobna do wykonanych na cmentarzu. W celu porównania cech znaków wykonanych węglem i kredą ich dokumentację fotograficzną przesłano do Wydziału Kryminalistyki KWMO Białymstoku. Do końca lipca grupa operacyjna przesłuchała w tej sprawie 60 świadków 8. Ustalono trzy nieformalne grupy młodzieży, jak napisano: „zdolnej do podejmowania działalności przestępczej w różnych formach, posiadającej powiązania z elementem antysocjalistycznym i wykazującej postawy antyradzieckie” 9. Następnie pozyskano wśród młodzieży kolejnych 13 agentów, którzy mieli za zadanie wejść do wytypowanych środowisk oraz przy pomocy kombinacji operacyjnych potwierdzić lub odrzucić możliwość udziału przedstawicieli inwigilowanych środowisk w wykonaniu napisów i rysunków na cmentarzu żołnierzy sowieckich. Oprócz agentury raporty i ślady zbierali też milicjanci. Zidentyfikowali między innymi grupę uczniów Zasadniczej Szkoły Elektrycznej, „którzy należą do KOR-u i robią wrogą propagandę w szkole”10. Jeden z członków grupy został aresztowany na podstawie zarzutów kryminalnych, a pozostali – według relacji milicjanta – spalili w tym czasie posiadane ulotki i materiały kompromitujące. Według tej samej relacji, 1 maja 1980 roku ta sama młodzież wznosiła antypartyjne okrzyki, co mogło świadczyć o jej związku ze sprawą11. Ponadto, esbecy skierowali uwagę na pięć osób z Giżycka przebywających wcześniej na Śląsku, które mogły tam zostać „usposobione antysocjalistycznie”12. Dokonano również inwigilacji V klasy Technikum Elektrycznego z Giżycka, ponieważ jej wychowawca znany był w środowisku z przekonań antysocjalistycznych. Spośród uczniów tej klasy wyłoniono dwie osoby „zajmujące wrogą postawę wobec socjalizmu i sympatyzujące z reakcyjnym skrzydłem Solidarności”13.

W sierpniu śledztwo skoncentrowało się na szczegółowej inwigilacji wytypowanych w lipcu grup. Wskazane środowiska rozpracowywało 27 agentów, szukano też innych źródeł informacji. Tymczasem, w nocy z 1 na 2 sierpnia 1981 roku, tym razem w Rynie, na ścianach budynków pojawiły się kolejne antykomunistyczne napisy: „PROCES PRZYWÓDCÓW KPN TO HAŃBA!”, a pod spodem „POLACY DO BRONI”; na drzwiach wejściowych Urzędu Miasta i Gminy Ryn – „PZPR TO BANDA”; na ulicy Romualda Traugutta – „RZĄD JARUZELSKIEGO TO BANDA, PZPR TO BANDA”; na stacji trafo przy ul. Armii Czerwonej – „BREŻNIEW BANDYTA”; na zieleniaku – „KRAJ RAD POLSKĘ ZJAD”; na ulicy Konrada Wallenroda – szubienica z powieszonym sierpem i młotem (tak jak na cmentarzu żołnierzy sowieckich w Giżycku) oraz napis: „ŚMIERĆ ZSRR”14. Dochodzenie wykazało, że napisy pojawiły się już po raz kolejny (wcześniej w dniach 18–20 lipca 1981 roku). Śledczy uznali, że ich wykonawcą była najprawdopodobniej młodzież z Rynu, która miała dostęp do kredy, bowiem w handlu była ona niedostępna15. Zwrócono też uwagę na fakt, że napisy za każdym razem pojawiały się po dyskotece odbywającej się z soboty na niedzielę w piwnicach zamku. Również tutaj rozpoczęto intensywne śledztwo sądząc, że obie sprawy mogą się łączyć. 16 sierpnia po raz kolejny antykomunistyczne hasła pojawiły się na murach w Giżycku. Przeprowadzona w Wydziale Kryminalistyki KWMO w Białymstoku ekspertyza pisma wykazała, że ich wykonawcą była ta sama osoba, która wykonała napisy na cmentarzu żołnierzy sowieckich. Po raz kolejny uwaga organów skierowała się na giżycką młodzież16.

Tymczasem, na początku sierpnia 1981 roku w Rynie SB zatrzymała trzy osoby, które w trakcie przesłuchania przyznały się do wykonania w tym mieście kolejnych antykomunistycznych napisów. Byli to zamieszkali na stałe w Rynie uczniowie: Wojciech Makowski (urodzony w 1964 roku uczeń Technikum Mechanizacji Rolnictwa w Karolewie k. Kętrzyna), Janusz Magiera (ur. w 1964 roku, uczeń III klasy Liceum Zawodowego w Giżycku) oraz Ireneusz Biziewski (urodzony w tym samym roku, uczeń Zasadniczej Szkoły Zawodowej przy Stoczni im. Komuny Paryskiej w Gdyni). W czasie przesłuchań chłopcy zeznali, że w dniu, w którym wykonali napis, przebywali na dyskotece, a następnie na ognisku nad jeziorem. W drodze powrotnej do domu Biziewski zaproponował namalowanie haseł, na co pozostali wyrazili zgodę. „Zorganizował” farbę i pędzel, natomiast napis wykonał Makowski, znany wśród kolegów z uzdolnień plastycznych. Hasło brzmiało: „PROCESY POLITYCZNE SĄ HAŃBĄ DLA POLSKI”. Zatrzymani nie przyznali się do wykonania innych napisów w Rynie ani na cmentarzu żołnierzy sowieckich w Giżycku. Pobrano od nich próbki pisma, a ekspertyza wykazała, że nie byli autorami napisów w Giżycku.

Od września 1981 roku intensywność działań związanych ze sprawą spadła. Wyeliminowane zostały kolejne grupy podejrzanych. Zauważyć jednak należy, że w tej sprawie przesłuchano łącznie ponad 100 osób. Od 30 osób pobrano próbki pisma (na płaszczyźnie pionowej i poziomej) poddając je badaniom porównawczym w Wydziale Kryminalistyki KWMO w Białymstoku.

Autor napisów nie został odnaleziony. Esbecy zaczęli się obawiać, że powracanie do sprawy przez agentów narazi ich na dekonspirację17. Zamykając sprawę i oddając dokumenty do archiwum w lutym 1983 roku por. Waldemar Pacewicz napisał: „Cmentarz żołnierzy radzieckich usytuowany jest w miejscu odosobnionym i zalesionym. Dawało to sprawcom możliwość działania bez obawy o ich dostrzeżenie. Od chwili popełnienia przestępstwa do chwili powiadomienia upłynęły dwie doby. Padający w tym okresie deszcz zatarł wszelkie ślady na ziemi. Ponadto czerwiec jest początkiem okresu turystycznego, kiedy przebywają już pierwsi turyści. Nie wykluczamy, iż spośród nich wywodzą się sprawcy przestępstwa, którzy do Giżycka przybyli na kilka dni i nie zostali przez nas ustaleni”18.

Podsumowując, warto zwrócić uwagę, że wnioski zastępcy naczelnika Wydziału III były znacznie spóźnione i zapewne nieprawdziwe, bowiem wcześniejsza ekspertyza wykazała, że napisy w Giżycku kilkakrotnie wykonała ta sama osoba. Brak postępów w śledztwie zadecydował jednak o jego umorzeniu. Warto też zauważyć, że podjęte środki i początkowy rozmach działań były zupełnie nieadekwatne w stosunku do możliwości schwytania autora bądź autorów napisów. Wynikało to jednak z logiki funkcjonowania reżimu komunistycznego. Przyczyny ideologiczne wymuszały takie działania nawet wtedy, gdy szanse na sukces były niewielkie.

 

 

 


 

do spisu treści

następny artykuł