AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę...

  

  

Sławomir Cenckiewicz                                                       cz. 2 z 2

  

Tadeusz Katelbach a powstanie sejneńskie

  

  

Cytowany artykuł Katelbacha, jak i cały numer „Ziemi Suwalskiej” z 6 czerwca 1919 roku, spowodował zawieszenie pisma przez władze niemieckie na cztery tygodnie. Zamieszczone w tygodniku teksty uznano za „podburzające polskich mieszkańców przeciwko niemieckiej władzy wojskowej”, w związku z czym „od 11 lipca »Ziemia Suwalska« będzie podlegać cenzurze prewencyjnej, a dodatkowo wszystkie artykuły, które redakcja będzie zamierzała publikować, muszą być wcześniej przedłożone do biura wywiadowczego Wolnego Korpusu”.

Jednak porozumiawszy się z Tymczasową Radą, komitet redakcyjny „Ziemi Suwalskiej” odrzucił żądania niemieckie, motywując je tym, iż gazeta ukazuje się na terytorium Polski, i 27 czerwca wydrukował następny, tym razem podwójny numer tygodnika47. Najbliższy współpracownik Katelbacha, pchor. Leonard Zarzycki, w ostrych słowach odniósł się wtedy do zajęcia Suwałk przez – jak pisał – „garść żołnierzyków” litewskich, którzy weszli do miasta „śpiewni, jak gdyby byli u siebie”. Według jego relacji, uzbrojeni po zęby Litwini „z granatami ręcznymi u pasa” przechadzali się po mieście, prowokując zajścia z gimnazjalistami polskimi, którzy zrywali z czapek orzełki. „Jeśli przyszli tu, by budować wielką Litwę – pisał Zarzycki – to radzimy im szczerze, niech się wybiorą, ale... do Honolulu, tam znajdą lepsze warunki ku temu. Czasy są zbyt poważne, by urządzać tego rodzaju operetki, jak próbną »okupację« litewską Suwałk”48. Od tej pory Niemcy zakazali druku „Ziemi Suwalskiej” i jakichkolwiek innych gazet w języku polskim aż do odwołania.

W tym czasie południowa część Suwalszczyzny była już w pełni przygotowana do rozpoczęcia akcji zbrojnej przeciwko okupantom. Nie mając zgody Warszawy na wybuch powstania, peowiacy z trudem powstrzymywali zniecierpliwioną miejscową ludność żądającą rozpoczęcia działań bojowych zmierzających do połączenia z Polską. W związku z tym, w ostatnich dniach maja 1919 roku ppor. Zawadzki polecił Katelbachowi udać się do Belwederu w celu przedstawienia aktualnej sytuacji na Suwalszczyźnie osobistemu referentowi politycznemu Piłsudskiego kpt. Kazimierzowi Świtalskiemu. Po krótkim pobycie w Białymstoku, gdzie przywdział mundur podoficera Wojska Polskiego i już jako podchorąży wyruszył koleją w kierunku Warszawy; Tadeusz Katelbach we wczesnych godzinach rannych 1 czerwca 1919 roku dotarł na miejsce49. Świtalski przyjął go w Belwederze dopiero po południu, o godzinie 17.00. Wysłuchawszy ustnego raportu Katelbacha, Świtalski wstał i prosząc o chwilę przerwy, wyszedł z pokoju. Po kwadransie referent polityczny Naczelnika Państwa oznajmił, iż z uwagi na powagę sytuacji na Suwal- szczyźnie, raport powinien zostać przedstawiony bezpośrednio Piłsudskiemu. „Komendant przyjmie was dziś o ósmej wieczorem. Przyjdźcie w ubraniu cywilnym. Będzie wam raźniej rozmawiać” – zakomunikował Świtalski. Przerażony, a jednocześnie podekscytowany zbliżającym się spotkaniem z Piłsudskim Katelbach pobiegł się przebrać do mieszkania rodziców przy Mokotowskiej. „Lecąc z Belwederu rekonstruowałem w myśli mój raport, który niemal przed chwilą składałem Świtalskiemu. Ale nic się kupy nie trzymało. Wydawało mi się, że gdy stanę przed Piłsudskim, to nie będę potrafił z siebie słowa wydobyć. Matka, widząc moje podniecenie, uspakajała mnie, jak mogła. A do spotkania miałem jeszcze z górą dwie godziny. (...) Nie wiem, co było we mnie silniejsze, czy strach, że za parę godzin stanę oko w oko przed Wielkością, czy też ciekawość” – wspominał na falach RWE50.

Punktualnie o godzinie 20.00 Katelbach przybył do Belwederu. Stojąc przy oknie wychodzącym na dziedziniec belwederski, a potem w pokoju od strony parku, oczekiwał rozmowy z Komendantem. Czas oczekiwania umilał mu widok spacerujących, pogrążonych w rozmowie Józefa Piłsudskiego i Stanisława Wojciechowskiego, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych. Wreszcie o godzinie 21.05 do pokoju wszedł adiutant Piłsudskiego, rotmistrz Andrzej Nałęcz-Korzeniowski, i zakomunikował: „Pan Naczelnik prosi na audiencję”.

Spotkanie odbyło się w gabinecie na pierwszym piętrze. Piłsudski usiadł wygodnie w fotelu, swojego gościa posadził natomiast przy biurku i od razu kazał referować sytuację na Suwalszczyźnie. Tak pisał Katelbach o swej pierwszej rozmowie z Komen- dantem: „Na razie nieśmiało, potem coraz śmielej zacząłem rysować obraz nastrojów społeczeństwa polskiego na Suwalszczyźnie, stan niemieckich sił wojskowych itp. W pewnej chwili potrąciłem o wieści dotyczące konszachtów niemiecko-litewskich na temat odstąpienia przez Niemców całej Suwalszczyzny Litwie. Po kilku minutach Piłsudski przerwał mi nagle, oświadczając, że wszystko to już wie, że dopowie mi resztę, prosząc, abym poprawiał jego wywody. Zamieniłem się w słuch. Sprostowania były niepotrzebne. Piłsudski odtwarzał niesłychanie dokładnie sytuację na Suwalszczyźnie według mego raportu, który nadesłał mu gen. Szeptycki”51. Następnie Naczelnik poprosił Katelbacha o sformułowanie wniosków. Sprowadzały się one do stwierdzenia, że jeśli rokowania międzynarodowe w sprawie zakończenia okupacji ziemi suwalskiej przez Niemców zakończą się niepowodzeniem, to zmęczona okupacją miejscowa ludność zdobędzie się na samorzutny odruch powstańczy, którego instruktorzy POW nie będą w stanie powstrzymywać.

Po dłuższej chwili Piłsudski przerwał Katelbachowi i podniesionym głosem powiedział: „Powstanie? Zmęczeni? Niecierpliwi? Jeszcze jeden przelew krwi, jeszcze jeden konflikt, o który się do nas czepiać będą i z którego trzeba będzie się tłumaczyć lub wycofywać! Pomyślcie czasem, ile to ja muszę mieć cierpliwości. Niech wam się nie zdaje, że jestem czarodziejem, który wszystko może i że Polska jest potęgą, przed którą drżą sąsiedzi. Wiedzcie, że Niemcy, które zaledwie kilka miesięcy temu zostały pobite, mają już wszędzie – we Francji i w Anglii – swych protektorów i adwokatów, którzy często pilnują lepiej ich spraw od naszych. A wy przychodzicie mi tu z pomysłami powstania na Suwalszczyźnie, które znowu oznacza przelew krwi polskiej. I z kim? Czy tylko z Niemcami? Czy nie zetrzecie się z Litwinami?”. Widząc zmieszaną twarz młodego żołnierza, Piłsudski wstał, zapalił papierosa i pochylając się lekko nad siedzącym Katelbachem, dobrotliwie poklepał po ramieniu dodając: „Jeśli trzeba będzie zbrojnie wypędzać Niemców z Suwalszczyny, dostaniecie wyraźny rozkaz”. Za chwilę pierwsze, a przez to chyba najważniejsze, z osobistych spotkań Katelbacha z Piłsudskim dobiegło końca52.

Urzeczony spotkaniem z Komendantem nazajutrz Katelbach wyruszył w drogę powrotną do Suwałk, gdzie na wieści z Warszawy oczekiwał Zawadzki „Rózga”. Podczas rozmowy, obydwaj zetowcy zastanawiali się, dlaczego w tak kategoryczny sposób Piłsudski wystąpił przeciwko powstaniu. Snuli przypuszczenia, że powodem tej zwłoki może być przygotowywany przez Leona Wasilewskiego, Walerego Sławka i Mariana Kościałkowskiego przewrót w Kownie53.

Tymczasem sprawa Suwalszczyzny nabierała coraz większego znaczenia międzynarodowego. Najpierw 13 maja 1919 roku marszałek Francji Ferdynand Foch wystąpił do Rady Najwyższej ententy z propozycją, aby zwycięskie mocarstwa natychmiast zażądały od Niemiec wycofania wojsk z powiatów suwalskiego, augustowskiego i sejneńskiego. Sprawa poddana została długiej dyskusji w Radzie Najwyższej, aż w końcu 18 czerwca tego roku francuski attaché wojskowy w Kownie, płk Constantin Reboul, powiadomił rząd litewski o ustaleniu przez ententę tymczasowej linii demarkacyjnej między Polską a Litwą, która pozostawiała po stronie litewskiej powiaty suwalski i sejneński oraz północną część powiatu augustowskiego. Linia zaproponowana przez państwa ententy spotkała się z ostrym protestem rządu RP, który w dniu 20 czerwca wysunął własną koncepcję granicy polsko-litewskiej. Miała ona biec nieco na północ od Wiżajn, przez Berżniki i Łoździeje do Olity i dalej na północ54.

Wiadomość o niekorzystnych dla Polski propozycjach rozwiązania sporu granicznego z Litwą bardzo szybko dotarła na Suwalszczyznę i od razu wywołała zrozumiałe oburzenie miejscowej ludności polskiej. Polskie władze samorządowe coraz głośniej zaczęły domagać się od władz Rzeczypospolitej interwencji zbrojnej. Pod koniec czerwca 1919 roku Tymczasowa Rada Powiatowa Suwalska zwróciła się do Józefa Piłsudskiego o wydanie rozkazu wojskom polskim, by niezwłocznie zajęły Suwalszczyznę i usunęły oddziały obu okupantów. Ponadto żądano od Sejmu uchwalenia jednomyślnej rezolucji „odpierającej wszelkie zakusy” terytorialne Niemiec i Litwy. Zaledwie kilka dni później sprawa przyłączenia do Polski ziemi suwalskiej trafiła na forum parlamentu Rzeczypospolitej. 27 czerwca 1919 roku ks. Stanisław Szczęsnowicz złożył na ręce marszałka Wojciecha Trąmpczyńskiego wniosek, aby Sejm wezwał rząd polski do podjęcia „najenergiczniejszych kroków celem uwolnienia Suwalszczyzny spod okupacji niemieckiej, upadającej pod jej dzikim i bezwzględnym terrorem”. Wkrótce Sejm uchwalił rezolucję wzywającą władze RP do wyzwolenia ziemi suwalskiej55.

We środę, 15 lipca 1919 roku, Naczelnik Państwa przyjął w Belwederze delegację powiatów augustowskiego, suwalskiego i sejneńskiego, której przewodniczyli, usunięty przez Litwinów z funkcji prezesa sądu w Suwałkach, Walery Roman oraz członek redakcji „Ziemi Suwalskiej” Bolesław Sienkiewicz. Także i oni, podpierając się mapami i wykresami statystycznymi, namawiali Wodza Naczelnego do interwencji zbrojnej na Suwalszczyźnie. Konsekwencją spotkania w Belwederze była decyzja Ignacego Paderewskiego, który ówcześnie łączył stanowiska szefa rządu i ministra spraw zagranicznych, o wysłaniu na konferencję pokojową do Paryża delegacji Suwalszczyzny56.

Wzmożonej w tym czasie akcji protestacyjnej mieszkańców ziemi suwalskiej towarzyszyło umacnianie się administracji litewskiej, a także – co warto podkreślić – dozbrajanie posterunków policyjnych i wojskowych w powiecie sejneńskim. Zdając sobie sprawę z tymczasowych, co prawda, ale jednak korzystnych dla Litwy rozstrzygnięć granicznych zaproponowanych przez ententę, władze litewskie próbowały nadać tej decyzji charakter ostateczny. W wysiłkach tych wspierały Litwinów władze niemieckie, które na protesty Polaków skarżących się na obecność oddziałów litewskich i prowo- kowane przez nie zajścia odpowiadały, że żołnierze litewscy „przedstawiają siłę wojskową samodzielnego państwa w kraju tymczasowo przyobiecanym im przez koalicję”. Ponadto dowódca niemieckiego Korpusu Ochotniczego radził Polakom zastosować się do postanowień koalicji i zrezygnować z żądania usunięcia z Suwałk wojska litewskiego57. Dla podkreślenia przynależności Suwalszczyzny do Litwy, 6 lipca odwiedził Sejny premier rządu litewskiego Mikołaj Sleževičius. Wezwał on swoich rodaków, by „bronili swych osad do ostatka, jak kto może, stając z siekierami, widłami, kosami” i obiecał, że dla wzmocnienia posterunków policyjnych do Sejn wkroczy niebawem batalion wojska litewskiego58. Także w lipcu do Suwałk wkroczył stupięćdziesięcioosobowy oddział policji litewskiej – słynny „Żelazny Wilk” – wraz z grupą urzędników. Sytuacja z dnia na dzień stawała się coraz bardziej dramatyczna, grożąc wybuchem konfliktu zbrojnego.

Protesty mieszkańców Suwalszczyzny i podjęte w tym czasie zabiegi dyplomatyczne rządu polskiego zmusiły ententę do ponownego przedyskutowania kwestii granicznej między Polską a Litwą. Kolejny projekt linii demarkacyjnej, jaki zaproponował Radzie Najwyższej marszałek Foch, został przyjęty przez koalicję 26 lipca 1919 roku. Po raz pierwszy mocarstwa uznały projekt zakładający, że po stronie polskiej pozostaną Sejny, Krasnopol, Berżniki i Giby.

Na wieść o zatwierdzeniu „linii Focha” przez zwycięskie mocarstwa, Niemcy zapowiedziały opuszczenie Suwalszczyzny i rozpoczęły przygotowania do ewakuacji. Zwlekając z opuszczeniem Suwałk, 10 sierpnia oddziały von Diebitscha wyszły z Sejn, pozostawiając tam jednak kilkuosobową grupę łączników.

Reakcją litewską na decyzję koalicji było podjęcie działań zmierzających do zachowania ziemi sejneńskiej wraz z jej zachodnią, polską częścią. 7 sierpnia, zgodnie z decyzją ententy, opuściły Suwałki, umacniając jednocześnie swoje pozycje na linii rzeki Czarnej Hańczy i przesmyku jezior Pierty i Wigry. Litwini wystawili tam gęstą sieć posterunków wojskowych, odcinając tym samym Sejneńszczyznę od Suwalszczyzny59.

Działania litewskie jeszcze bardziej zaogniły sytuację. „Ludność ogarnął szał – pisał Katelbach. – Dopiero teraz zniecierpliwienie przybrało rozmiary zapalne. Myśl o tym, że Suwalszczyzna miałaby się stać – jak się wówczas mówiło – częścią kreowanego przez Niemców państwa litewskiego, zrewoltowała nastroje. Teraz dopiero zaczęły się prawdziwe kłopoty z wzywaniem do cierpliwości. Litwini tymczasem pakowali się wszędzie w miejsce wycofujących się wojsk niemieckich”60. W tak napiętej sytuacji, 12 sierpnia 1919 roku, w Suwałkach odbył się zjazd ponad stu przedstawicieli ludności polskiej z terenów południowych i północnych Suwalszczyzny. Zjazd miał być polską odpowiedzią na posunięcia Litwinów, a w rzeczywistości okazał się wstępem do antylitewskiej akcji zbrojnej. Jego inicjatorem było Towarzystwo Straży Kresowej, wspierane jednakże przez komendę suwalskiej POW. Organizatorem i prowadzącym zjazd był Tadeusz Katelbach. Wygłosił on referat, w którym protestował przeciwko „linii Focha”, gdyż po litewskiej stronie znalazły się miejscowości zamieszkiwane w dużej mierze przez Polaków (m.in. Wisztyniec, Kopciowo, Lubowo) i opowiedział się za zajęciem przez wojska polskie całej Litwy łącznie z Kownem. Przemówienie Katelbacha w zasadniczy sposób wpłynęło na atmosferę zjazdu i przyjętą rezolucję, w której przedstawiciele powiatów stwierdzali, że nowa linia demarkacyjna nie uwzględnia w całości interesów polskich i że tylko zajęcie całego terytorium Litwy będzie mogło „rozwiązać zawiły problem polsko-litewski”61.

Zjazd w Suwałkach okazał się wydarzeniem przełomowym. Dla Rudnickiego i Zawadz- kiego stało się wtedy jasne, że nic nie zdoła powstrzymać zrozpaczonej ludności Suwalszczyzny od wybuchu powstania. Opierając się na przejętych przez wywiad POW raportach „Freikorps” i „Brigade Grodno”, w których była mowa o opuszczeniu przez Niemców Suwalszczyzny około 15–20 sierpnia, 16 sierpnia dowództwo POW podjęło decyzję o zorganizowaniu powstania i przystąpiło do opracowania szczegółowego planu działań bojowych. Ustalono, że powstanie wybuchnie z chwilą przekroczenia przez wojska polskie linii demarkacyjnej – winna to być noc poprzedzająca zajęcie Suwałk przez 41. p. p.

Plan zakładał opanowanie terytoriów przyznanych Polsce przez ententę oraz rozszerzenie działań bojowych o 30–40 km poza „linię Focha”, ku północy aż do wysokości Simna. Punktem mobilizacyjnym powstańców miały być dwie wioski położone w powiecie sejneńskim, tuż przy granicy powiatu suwalskiego. Oddziały powstańcze podzielono na dwa zgrupowania: pierwszą tworzyła grupa „Sumowo”, dowodzona przez Wacława Zawadzkiego, drugą natomiast – samodzielne kompanie: „Krasnopol” pchor. Piotra Łankiewicza i „Giby” pchor. Józefa Rosińskiego. Grupa „Sumowo” dzieliła się na trzy kompanie: I pchor. Franciszka Juszczyka, II ppor. Janusza Ostrowskiego i III ppor. Adama Alexandrowicza (pchor. Katelbacha)62a 62b. Resztę sił polskich stanowiły tzw. oddziały wydzielone: „Łoździeje”, „Sereje”, „Wiejsieje” i „Kopciowo”. Powstańcy w łącznej sile około 900 żołnierzy mieli za zadanie rozbroić posterunki litewskie (samodzielne kompanie), uderzyć na Sejny (grupa „Sumowo”) i utrzymując miasto maksymalnie do 24 godzin, oczekując odsieczy 41. Suwalskiego Pułku Piechoty, który w związku z zaplanowanym opuszczeniem Suwałk przez Niemców, 21 sierpnia otrzymał rozkaz zajęcia miasta.

Naprzeciw powstańców stały dość dobrze uzbrojone oddziały litewskie w sile około 1200 żołnierzy piechoty i 120 kawalerzystów, z czego 600 żołnierzy pełniło służbę na linii Czarnej Hańczy, a 400 stacjonowało w Sejnach.

22 sierpnia niemieckie władze wojskowe i cywilne rozpoczęły ewakuację. Dla peowiaków była to okazja do uzupełnienia uzbrojenia. Tak wspominał to wydarzenie Katelbach: „Przed opuszczeniem korpusu Warszawa zdołała zaopatrzyć nas w tak zwane »oberosty«, monetę wydaną przez okupanta niemieckiego na ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej. Przekształceni nagle w kupców rozstawialiśmy się w bramach głównej ulicy Suwałk, przez które przeciągały we wzorowym porządku oddziały korpusu. Każdy z nas miał walizę wypchaną »oberostami«. Przy pomocy żołnierzy-Polaków, będących w korpusie, rozpuściliśmy wiadomość, że gotowi jesteśmy kupować rynsztunek i płacimy gotówką. Co chwila z maszerującej kolumny odrywał się jakiś wachmistrz czy kapral niemiecki i zjawiał się w bramach. Nieśli wszystko: naboje, karabiny ręczne i maszynowe. Transakcje załatwiano błyskawicznie. Niemcy sprzedawali własność państwową bez żadnej żenady, wypychając kieszenie papierowymi »oberostami«”63.

Zawadzki wyznaczył wybuch powstania na 23 sierpnia 1919 roku na godzinę 3.00 rano64. W nocy z 22 na 23 sierpnia 1919 roku dowództwo oddziałów powstańczych przystąpiło do wykonania planu operacji. Najpierw 22 sierpnia o godzinie 20.00 wzdłuż rzeki Czarnej Hańczy wyruszył niewielki oddział powstańczy, którego zadaniem było rozbrojenie litewskich posterunków m.in. w Krasnopolu, Ryżówce, Tartaku, Małej Rudzie i Gibach. Według pierwotnych założeń Zawadzkiego, następstwem rozbrojenia posterunków miało być poddanie Sejn i zajęcie ich przez Polaków. Jednak akcja samodzielnej kompanii i pomniejszych grup operacyjnych rozciągnęła się znacznie w czasie (oddziały Piotra Łankiewicza, Józefa Rosińskiego, Jana Wojczulanisa i Tomasza Zana dotarły do Sejn już po wyzwoleniu miasta), na skutek czego, „Rózga” podjął decyzję o natychmiastowym szturmie na miasto. Zanim nastąpiło uderzenie na Sejny, wymaszerował w kierunku miasta dwudziestosobowy oddział wywiadowczy wraz z patrolami bocznymi. W odległości około pół kilometra za oddziałem podążała cała kolumna powstańców. Kiedy Polacy zbliżali się do miasta, Litwini otworzyli ogień, zabijając dwóch zwiadowców i biorąc do niewoli dwie łączniczki: Janinę Kasperowicz i Anielę Puciatycką. W tym czasie dowodzone przez Zawadzkiego kompanie grupy „Sumowo” z trzech stron (zachodniej, południowej i wschodniej) uderzyły na Sejny. Pierwsza z nich, prowadząca działania od zachodniej strony miasta, atakowała frontalnie wojska litewskie, a jeden pluton I kompanii próbował wykonać manewr i zajść Litwinów od tyłu. W tym czasie II kompania próbowała obejść Sejny od wschodu, pozwalając w ten sposób rezerwie sił powstańczych, w tym III kompani dowodzonej przez Katelbacha, ruszyć wprost na Sejny.

Plan Zawadzkiego został wykonany i około godziny 6.00 rano miasto znalazło się w rękach Polaków, którzy w czasie natarcia stracili dwóch żołnierzy i czternastu jeńców. Litwini wycofali się w kierunku Kalwarii, tracąc kilku żołnierzy, kilkunastu rannych, stu jeńców i broń (m.in. dwa ckm-y). W ciągu następnych kilkunastu godzin oddziały polskie doszły do Bobańców i Gryszkańców (2 km na północ od Sejn). Łącznie w pierwszym dniu walk śmierć poniosło 9 powstańców, zaś rannych zostało 28. Po stronie litewskiej straty były większe: zginęło 8 oficerów, a do niewoli dostało się prawie 400 żołnierzy65a 65b.

Ludność polska Sejn zgotowała powstańcom uroczyste powitanie. Katelbach, który bezpośrednio po zajęciu Sejn został komendantem miasta, wspominał później: „Mieszkańcy Sejn ze swym seniorem, siwym starcem Wincentym Domosławskim na czele, witali nas ze łzami w oczach. Wchodząc na rynek ze swą kompanią, nie mogłem się opędzić od błagań, by zaraz, na gorąco rozprawić się z Litwinami, którzy terroryzowali ludność i strzelali do nas”66.

Objęcie komendy miasta nie sprawiało Katelbachowi satysfakcji, pewnie dlatego został wkrótce zastąpiony przez pchor. Franciszka Juszczyka. Nie był w stanie sprostać oczekiwaniom mieszkańców, domagających się wymierzenia sprawiedliwości Litwinom. Ci ostatni także sprawiali mu wiele kłopotów: „W oczach Litwinów czytałem jednak nienawiść. Sejny były polskie, a tylko korzystając z opieki niemieckiej, zażarty Litwin, biskup Karaś, litwinizował je w przyspieszonym tempie. Zajęcie przez nas Sejn kładło kres litwinizacyjnym planom biskupa. Jego najbliżsi byli teraz pod moją opieką i kontrolą. Znowu, jak pod Lwowem, nie czułem w sobie żadnego powołania do surowych rozpraw z Litwinami. Wszystkie, zakorzenione w nas od dzieciństwa, mickiewiczowskie sentymenty buntowały się przeciwko stosowaniu polityki tzw. silnej ręki. Lecz, gdy nazajutrz [24 sierpnia – przyp. S. C.] musieliśmy urządzić pogrzeb naszych poległych, a ksiądz-Litwin najpierw wzdragał się wykonania swych obowiązków duchownych, a w czasie fotogra- fowania konduktu protestował przeciwko jego zatrzymaniu, pogroziłem mu pejczą i, gdyby się nie zatrzymał, zdzieliłbym go niechybnie”67.

Po wykonaniu planu zdobycia Sejn powstańcy oczekiwali nadejścia 41. Suwalskiego Pułku Piechoty, który od godzin rannych 24 sierpnia stacjonował w Suwałkach. Jednak wszelkie próby nawiązania łączności z dowódcą pułku mjr. Mieczysławem Mackiewiczem, które od 23 sierpnia podejmowali Rudnicki i Zawadzki, kończyły się niepowodzeniem. Pierwszy kontakt zdołano nawiązać dopiero w dzień po zajęciu Sejn. Nie mając dostatecznej ilości broni i dysponując zaledwie tysiącem żołnierzy, Rudnicki wielokrotnie prosił o przysłanie posiłków. Jego prośby okazały się jednak bezskuteczne. Tymczasem jeden z litewskich mieszkańców Sejn w przebraniu kobiecym przedostał się przez posterunki polskie i dotarł do dowództwa wojsk litewskich informując, że w mieście nie ma regularnych oddziałów polskich. Podczas gdy załoga Sejn oczekiwała wkroczenia na ziemie sejneńską 41. Suwalskiego Pułku Piechoty, po godzinie 16.00 wywiad POW doniósł, iż w rejonie miejscowości Łoździeje i Dziedziule Litwini skoncentrowali znaczne oddziały wojska, a na wysokości linii Janosław–Dubiele–Klejwy doszło do wymiany ognia z Polakami. W końcu późnym wieczorem 24 sierpnia Zawadzki otrzymał telefonogram z 41. p. p. z wiadomością o wysłaniu do Sejn jednego batalionu wojska i rozkazał Katelbachowi udać się w kierunku Krasnopola na spotkanie z przybywającym wojskiem. Dwuosobowy patrol konny [nie udało się ustalić nazwiska drugiego zwiadowcy – przyp. S. C.] dotarł do Krasnopola, gdzie napotkał jedynie kilku żołnierzy polskich, którzy zapowiedzieli, że „lada chwila” w kierunku Sejn wyruszy oddział wojska. Katelbach objeżdżał konno znajomych mieszkańców Sejn, m.in. Wincentego Domosławskiego, zapowiadając nadejście WP68. W nocy wrócił do Sejn i postanowił się zdrzemnąć.

25 sierpnia 1919 roku o świcie obudziła go koncentracja oddziałów powstańczych na rynku sejneńskim, okazało się bowiem, że cztery kompanie regularnego wojska litewskiego wspierane przez jeden oddział niemiecki i grupę szaulisów zaatakowały Sejny od północy, otaczając miasto z trzech stron. Pod nieobecność Rudnickiego obroną Sejn dowodził ppor. Zawadzki. Podzielił od siły powstańcze na trzy kompanie – pierwsza broniła lewej strony miasta, druga od strony szosy berżnickiej, trzecią natomiast „Rózga” trzymał w odwodzie w rejonie klasztoru. Po godzinie zaciętych walk, lewe i prawe skrzydło sił powstańczych uległo załamaniu. III kompania i resztki powstańców, którymi kierował Zawadzki, przeszły do rozpaczliwego kontruderzenia, powstrzymując na chwilę tempo natarcia litewskiego. W czasie ataku zginął raniony odłamkiem granatu ręcznego dowódca powstania i „ser- deczny druh” Katelbacha, ppor. Wacław Zawadzki „Rózga”. Około godziny 6.30 rano Litwini wyparli Polaków i zdołali opanować miasto.

W czasie obrony miasta Katelbach obsługiwał karabin maszynowy, który jednak po pewnym czasie odmówił posłuszeństwa. W obronie Sejn zginęło 16 żołnierzy polskich, a 30 odniosło rany.

Zdobycie miasta przez oddziały litewskie odbiło się tragicznym piętnem na ludności Sejn. W ciągu niespełna dwóch godzin pobytu w mieście Litwini wymordowali kilku rannych powstańców oraz cieszącego się wielkim autorytetem miejscowego aptekarza Wincentego Domosławskiego. Represje i gwałty dotknęły także ludność północnej część powiatu sejneńskiego i południowej kalwaryjskiego. Litewska policja zaaresztowała tam prawie wszystkich ziemian oraz aktywniejszych chłopów. Wielu z nich zostało brutalnie pobitych i okaleczonych, ale były także wypadki mordów69.

Po raz kolejny raz losy powstania odmieniły się po niecałych dwóch godzinach, kiedy w okolice Sejn dotarła z Krasnopola kompania Jana Łankiewicza. Około godziny 9.00 rozpoczęło się zwycięskie natarcie na miasto. W obawie przed idącą na odsiecz powstaniu armią polską, Litwini w pośpiechu opuszczali Sejny, które już o godzinie 11.00 ponownie znalazły się w rękach Polaków. Suwalski Pułk Piechoty wkroczył do Sejn dopiero dzień później, wieczorem 26 sierpnia. W następnych dniach przybyły następne kompanie 41. p. p., które zadecydowały o odparciu ponownego uderzenia litewskiego na Sejny 28 sierpnia i ostatecznym zwycięstwie w „wojnie polsko-litewskiej”70.

Wkrótce po wyzwoleniu południowej Suwalszczyzny przybył do Suwałk i Sejn Józef Piłsudski, w otoczeniu swych adiutantów Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego i Janusza Olszamowskiego. 12 września 1919 roku Katelbach znalazł się w grupie powstańców i oficerów pułkowych, którzy witali Naczelnika Państwa na szosie Augustów–Suwałki. Pierwszy dzień spędził Piłsudski w Suwałkach, które zgotowały mu tłumne i owacyjne powitanie. Ulice przyozdobiły kwiaty i bramy powitalne. Następnego dnia, po uroczystej mszy św. odprawionej na placu kościoła św. Aleksandra i wręczeniu sztandaru 41. Suwalskiemu Pułkowi Piechoty, Piłsudski przyjął delegację powstańców. Wśród trzech osób zaproszonych na rozmowę z Komendantem do mieszkania państwa Rusockich, obok Rudnickiego i Zarzyckiego, znalazł się także Katelbach. W czasie półgodzinnej rozmowy Wódz Naczelny pytał o szczegóły walk sejneńskich, poklepywał po ramieniu i dziękował za udane powstanie. Katelbacha zirytowało zachowanie Rudnickiego, który, stojąc z oban- dażowaną nogą, przez cały czas podkreślał swoje zasługi. Piłsudski nie wiedział, że Rudnicki w zasadzie udziału w powstaniu nie brał, a większość czasu spędził w Rajgrodzie i w okolicach Sejn. Jego kontuzja była natomiast dziełem zupełnego przypadku – po przyjeździe do Sejn na rynku miasta został trafiony odłamkiem. W pewnym momencie, wykorzystując przerwę w rozmowie, ku niezadowoleniu Rudnickiego, Tadeusz Katelbach wspomniał o bohaterstwie Wacława Zawadzkiego, który był rzeczywistym przywódcą powstania sejneńskiego. Temu zdarzeniu miał Katelbach „zawdzięczać” późniejszy konflikt z Rudnickim i chęć pominięcia go wśród odznaczonych uczestników walk polsko-litewskich w sierpniu 1919 roku71a 71b.

W drugim dniu pobytu na ziemi suwalskiej Piłsudski nieoczekiwanie zawitał do Krasnopola i Sejn. Entuzjastycznie witany przez mieszkańców ziemi sejneńskiej, goszcząc w siedzibie starostwa, Piłsudski cierpliwie wysłuchiwał opowieści delegacji ziemian, mieszczan, chłopów i miejscowych Żydów o krzywdach, jakich doznali od Litwinów w czasie okupacji Sejneńszczyzny. Następnie, ku niemałemu zaskoczeniu mieszkańców Sejn, Naczelnik Państwa pojechał do klasztoru, gdzie usiłował spotkać się ze znie- nawidzonym przez Polaków bp. Antonim Karasiem72. Po niespełna półtoragodzinnym pobycie w Sejnach, Piłsudski wyjechał w kierunku Grodna. Wraz z wyjazdem Naczelnika z Sejn dobiegał też końca okres pracy Katelbacha w suwalskiej POW i pierwszego spotkania z problemem stosunków polsko-litewskich. Było to także jego pożegnanie z mundurem.

Powstanie w Sejnach należy do tych niewielu zrywów militarnych Polaków, które uwieńczone zostały zwycięstwem. Mimo to już w okresie międzywojennym wydarzenia z końca sierpnia 1919 roku budziły liczne kontrowersje zarówno militarne, jak i polityczne.

Powstańcy, których „rzecznikiem” pozostawał Rudnicki, oskarżali kierującego operacją w rejonie Augustowa i Suwałk gen. Wojciecha Falewicza oraz dowództwo 41. p. p. o nie- dotrzymanie umowy i zwlekanie z pomocą walczącym w obronie Sejn peowiakom. Zwiastunem późniejszych sporów wokół powstania stało się zalecenie Rudnickiego, aby Leonard Zarzycki, przemawiając nad grobami poległych w walkach o Sejny, „przejechał się po Falewiczu”, który miał być winien śmierci 17 peowiaków. Istotnie, w czasie pogrzebu na cmentarzu parafialnym w Suwałkach, 28 sierpnia 1928 roku, Zarzycki w ostrych słowach skrytykował gen. Falewicza, obarczając go winą za wstrzymanie posiłków idących z pomocą powstańcom.

Zdecydowanie inną wersję wydarzeń przedstawił natomiast gen. Mieczysław Mackiewicz. Potwierdził on wprawdzie sprzeciw Falewicza wobec wysłania pomocy dla oddziałów POW, podkreślając jednocześnie, iż decyzja ta zapadła jeszcze zanim wybuchło powstanie, i – co najważniejsze – znał ją także komendant Rudnicki. Nie informując Mackiewicza o zamiarach powstańczych, Rudnicki miał sam zadecydować o ataku na Sejny, chcąc w ten sposób uprzedzić zamiary 41. p. p.73.

Obok zarzutów natury militarnej, szczególnie w historiografii powojennej, pojawiły się także głosy zwracające uwagę na negatywne konsekwencje polityczne powstania sejneńskiego. W jednej ze swoich licznych prac poświęconych stosunkom polsko-litewskim Piotr Łossowski pisał, że wybuch powstania w Sejnach przekreślił plany Piłsudskiego względem Kowna, gdzie tamtejszy okręg POW przygotowywał w tym czasie zamach stanu. Chcąc uzasadnić swoją tezę, ten wybitny historyk przywołał treść depeszy Wiktora Dunina-Wąsowicza do Mariana Kościałkowskiego z 29 sierpnia 1919 roku, w której jest mowa o katastrofalnych dla działalności POW w Kownie skutkach politycznych powstania74.

Dyskusyjny wydaje się także pogląd, jakoby walki w Sejnach wybuchły wbrew woli Piłsudskiego, co zdaniem niektórych badaczy miał potwierdzać przebieg rozmowy, jaką 1 czerwca 1919 roku odbył w Belwederze Naczelnik z Katelbachem. Jednak ówczesna sytuacja polityczna na odcinku suwalskim była zupełnie odmienna do tej, która nastąpiła na przełomie lipca i sierpnia 1919 roku. Późniejsze spory dyplomatyczne wokół linii demarkacyjnych oraz niemieckie wsparcie dla litewskich aspiracji terytorialnych na Suwalszczyźnie, czy wreszcie sposób, w jakim politycy rządu Sleževičiusa przejmowali administrację cywilną, musiały wpłynąć na zmianę stanowiska Piłsudskiego, który przestał wierzyć w porozumienie z Litwinami i wydał ostateczną zgodę na wybuch powstania. Przyznał to Rudnicki, który w kilkanaście lat po powstaniu napisał, że „Naczelny Wódz sam wydawał dyspozycje związane z tą akcją”75. Za znamienną w tym względzie uznać można opinię Mariana Świechowskiego z lipca 1919 roku, który w depeszy do Komitetu Wykonawczego TSK pisał, iż „wszystkie pertraktacje nasze i próby porozumienia – zarówno z Litwinami, jak i Białorusinami – nie dały wyników. Nie ma platformy do rozmów, nie wiadomo, na czym miałby się oprzeć kompromis. Jesteśmy w przededniu bankructwa zupełnego naszej polityki wschodniej”. Pod koniec swojego raportu Świechowski proponował zintensyfikowanie działań wojskowych POW na terenie Kowieńszczyzny76. Podobnego zdania był w tym czasie Piłsudski. Swojemu oburzeniu z powodu stanu stosunków polsko-litewskich i projektowanej przez ententę linii granicznej na Suwalszczyźnie dał wyraz na początku lipca, kiedy to w rozmowie z Jerzym Osmołowskim stwierdził, że w związku z „wykreśleniem przez koalicję linii biegnącej o 4 wiorsty od Wilna może być zmuszony do szukania innych rozwiązań. Zagroził użyciem Dywizji Litewsko-Białoruskiej i ustanowieniem przychylnego dla Rzeczypospolitej rządu w Kownie”77.

W tym kontekście trzeba oceniać także zjazd ludności polskiej w Suwałkach 12 sierpnia. Jego organizatorzy – działacze TSK, a jednocześnie peowiacy – nie podjęliby decyzji o zwołaniu zjazdu bez zgody odpowiednich czynników w Warszawie. A zatem, można domniemywać, że polskie powstanie w Sejnach miało zmusić Litwinów do szukania porozumienia z Polską i mieściło się w ówczesnej, balansującej pomiędzy federalizmem a inkorporacją, belwederskiej koncepcji prowadzenia polityki wschodniej. Wyrazicielem tej polityki był wówczas referent polityczny Naczelnika Państwa Kazimierz Świtalski, który na kartach Diariusza zapisał: „Koncepcji aneksjonistycznej i federalistycznej nie należy sobie zasadniczo przeciwstawiać, jedna nie wyklucza drugiej, chodzi tylko o możliwości postawienia rozwiązania federalistycznego wprzód, tak, by w razie niemożności jej przeprowadzenia pozostawało jednak drugie wyjście”78.

  

  

  


  

do spisu treści

następny artykuł