AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę...

  

  

Tadeusz Trzaskalik

  

Ksiądz Stanisław Szczęsnowicz - kapłan i  polityk

  

  

  

Okres młodości

 

Ks. Stanisław Szczęsnowicz urodził się 13 kwietnia 1867 roku z Wincentego i Pauliny z Górskich - małżonków Szczęsnowiczów, w mieście powiatowym Augustowie guberni suwalskiej. We własnoręcznie napisanym biegu życia pisał: „(...) początkowo nauki pobierałem w domu, następnie w szkole przyklasztornej misyjnej w Augustowie, a w roku 1880 wstąpiłem do gimnazjum suwalskiego, w którym przebywałem do roku 1885, a ukończywszy IV klasy w roku tysiąc osiemset osiemdziesiątym piątym wstąpiłem z własnej woli i za zezwoleniem rodziców do Seminarium Duchownego w Sejnach, gdzie 19 września 1886 otrzymałem pierwszą tonsurę i 4 święcenia mniejsze (...) z rąk J.E.X. Biskupa Wierzbowskiego 1”.

Wyświęcony został 24 kwietnia 1890 roku w Sejnach. Po święceniach pracował jako wikariusz w parafiach Mały Płock (1890) i Suwałki (1890), a następnie jako proboszcz w Wiżajnach (1903) i od 1903 roku w Bakałarzewie 2.

  

Bakałarzewo

  

W kronice parafii Bakałarzewo znajdujemy informację, że „(...) ks. Stanisław Szczęsnowicz przybył tu z Wiżajn dnia 25.X.1903 i był aż do 26.XII.1914 roku. Lata pobytu ks. prob. Szczęsnowicza należą do najbardziej pracowitych i pięknych w dziejach parafii bakałarzewskiej. (...) Jako światły, pełen miłości Bożej i wielki patriota, Polak, skierował wszystkie swe siły i zdolności, by ratować ludność pogranicza od zgubnych skutków picia przemycanych z Prus Wschodnich napojów alkoholowych. (...) Ponieważ ruchy kapłańskie były śledzone przez władze rosyjskie, a mowa i nauki kościelne cenzurowane przez żandarmów, praca była trudna 3”.

W 1910 roku ks. Stanisław Szczęsnowicz został mianowany kanonikiem honorowym kapituły sejneńskiej 4. Treść stosownego pisma jest następująca: „Antoni Karaś z Bożego zmiłowania i łaski świętej Stolicy Apostolskiej Biskup Sein czyli Augustowa umiłowanemu Nam w Chrystusie Stanisławowi Szczęsnowiczowi, proboszczowi Bakałarzewskiemu, vice dziekanowi suwalskiemu pozdrowienie i błogosławieństwo w Panu. Życia i obyczajów uczciwości i inne godne pochwały zasługi zacności i cnót, którymi, jak poznaliśmy, Twoja osoba się odznacza, skłaniają Nas, abyśmy Tobie hojnie odwdzięczyli się. Dlatego też niniejszym pismem godność Kanonika tytularnego, jak zwykło się nazywać, na cześć kościoła naszego katedralnego w Sejnach postanowiliśmy Tobie udzielić i nadać, jak również z możliwością używania oznaki godności, specjalnej komży i mantoletu ze wszystkimi i poszczególnymi przywilejami, którymi kanonicy honorowi zwykli się wyróżniać, na mocy naszej zwyczajnej władzy udzielamy i nadajemy niniejszym naszym pismem i jednocześnie nakazujemy znaczącym osobom i kanonikom kapituły naszej Katedry, aby Ciebie przyjęli za towarzysza i brata i za takiego uznali. Dan w Sejnach, dnia 20 marca 1911 pod podpisem i pieczęcią Naszą i zapisem naszego Kanclerza 5”.

Ksiądz Stanisław Szczęsnowicz prowadził przygotowania do budowy kościoła w Bakałarzewie, gromadząc pieniądze oraz materiały budowlane 6. Plany te zrealizował jedynie częściowo, budując dom parafialny (pogadankę), gdzie prowadził pracę duszpasterską. Niestety, zgromadzone na budowę kościoła materiały zostały rozgrabione po rozpoczęciu działań wojennych w sierpniu 1914 roku 7.

I jeszcze jeden fragment z kroniki parafii bakałarzewskiej: „Wszyscy jeszcze dziś o nim tu mówią i wyobrażają jego postać. Ziarno (...) praktyczności jeszcze i teraz owoce wydaje. Mówić będą jeszcze długo parafianie bakałarzewscy, patrząc na jego dzieła 8”.

  

I wojna światowa

  

Po wybuchu I wojny światowej ks. Stanisław Szczęsnowicz zaangażował się w pomoc poszkodowanym przez działania wojenne. W listopadzie 1914 roku wszedł w skład Suwalskiego Komitetu Obywatelskiego, powołanego przez władze rosyjskie do udzielania pomocy mieszkańcom powiatu. 10 stycznia 1915 roku, po przeniesieniu do Suwałk, wybrany został prezesem Suwalskiego Komitetu Obywatelskiego. Do zadań komitetu należał m.in. podział środków otrzymanych z gubernialnego komitetu obywatelskiego i rozpatrywanie indywidualnych próśb o wsparcie. Ks. Szczęsnowicz określił sieć 4-6 osobowych komitetów gminnych i rejonowych w powiecie, i wyznaczył do ich tworzenia pełnomocników. Został również wybrany przedstawicielem Komitetu Powiatowego w Gubernialnym Komitecie Obywatelskim. Z powodu lutowej ofensywy Niemców działalność komitetu suwalskiego została przerwana 9. Suwałki znalazły się pod okupacją niemiecką.

13 listopada 1918 roku w Suwałkach powstała Tymczasowa Rada Obywatelska Okręgu Suwalskiego, która przejęła od władz niemieckich administrację w powiecie augustowskim, sejneńskim i częściowo suwalskim. W jej skład wszedł również ks. Stanisław Szczęsnowicz.

11 grudnia 1918 roku rada wysłała delegację w osobach ks. Stanisława Szczęsnowicza i Jana Schmidta do Warszawy, by „rząd polski wziął Suwalszczyznę pod zarząd państwa polskiego”. Ze względu na ogólną sytuację polityczną w tamtym czasie, sprawa ta nie mogła być jeszcze załatwiona po myśli mieszkańców10.

  

Pierwszy poseł suwalski

  

Wybory na Suwalszczyźnie odbyły się za zgodą Niemców dopiero 16 lutego 1919 roku. Wyraźny sukces zanotowała lista nr 1 Związku Ludowo‑Narodowego, na którą oddano 49 390 głosów (97 proc.). Jednym z czerech posłów do Sejmu został wybrany ks. Stanisław Szczęsnowicz11. Przedłużająca się okupacja niemiecka powodowała, że mieszkańcy regionu zaczęli oskarżać swych posłów o bezczynność. Tymczasem strona litewska uzyskała w maju 1919 roku akceptację przebiegu linii granicznej pozostawiającej Suwalszczyznę po stronie litewskiej. Ze względu na powyższe okoliczności, 27 czerwca 1919 roku ks. poseł Stanisław Szczęsnowicz złożył na ręce marszałka Sejmu wniosek wzywający Sejm do podjęcia działań w celu uwolnienia Suwalszczyzny spod okupacji niemieckiej, wskazując jednocześnie na zagrożenia ze strony litewskiej. Jego wniosek był rozpatrywany przez Sejmową Komisję Spraw Zagranicznych i został przekazany do debaty plenarnej w Sejmie w dniu 2 lipca 1919 roku. Kilka dni później, 9 lipca 1919 roku wygłosił swoje najważniejsze polityczne przemówienie. Stwierdził w nim, że „(...) Ziemia Suwalska składa się z 7 powiatów, z których dwa: augustowski i suwalski są czysto polskie, jeden sejneński w połowie polski, a cztery północne powiaty zamieszkałe są przez ludność przeważnie litewską. (...) I ta ziemia suwalska bez mała od 5 lat jęczy po dziś dzień w strasznej okupacji niemieckiej, a jest tu Polaków przeszło 300 tys.12”. Opisał akcje germanizacji młodzieży szkolnej. „(...) I wydał Hindenburg rozkaz, żeby język niemiecki w tych szkołach był wykładany w takiej ilości godzin i z takim naciskiem, by po 3 latach każde dziecko było i czuło się prawdziwym Niemcem. On też wydał prawo i zażądał od nauczycieli Polaków deklaracji na piśmie następującej treści: »Będziemy uczyć dzieci w niemieckim duchu, będziemy we wszystkim słuchać niemieckiej władzy, cokolwiek się dowiemy na niekorzyść rządu niemieckiego, natychmiast Niemcom doniesiemy«. (...) Niektórzy z nauczycieli zhańbili się i podpisali, ale większość się sprzeciwiła i jakiż był tego skutek? Szkoły zamknięto, jednego z nauczycieli, najpoważniejszego, wywieziono do Prus, a resztę rozpędzono. I tak bez mała przez dwa lata nie mieliśmy na Suwalszczyźnie ani jednej szkoły. Nie tylko, że nie wolno było uczyć prywatnie czytać i pisać, ale nie wolno było nawet uczyć muzyki13”. Przytoczył też incydent z pasterki w 1918 roku. „(...) Bo oto w nocy z 24 na 25 grudnia 1918, kiedy odprawiałem pasterkę za pozwoleniem Niemców, zgraja żołdaków uzbrojonych w karabiny napadła na kościół i poczęła ostrzeliwać go, a kiedy wdarli się do środka, poczęli wkładać bagnety na karabiny i przypuścili szturm do kilkutysięcznej modlącej się rzeszy. Możecie Panowie wyobrazić sobie, co się w kościele działo. Naród odchodził prawie od zmysłów, wdrapywał się na ołtarze, wdzierał się na okna i przez okna wyskakiwał na ulice, ale trafił z deszczu pod rynnę, bo tam żołnierze wytoczyli karabiny maszynowe i poczęli ostrzeliwać ulice, wobec czego naród począł na powrót tłoczyć się do kościoła. Na drugi dzień zanieśliśmy uroczysty protest ustnie i na piśmie. Połączyły się z nami wszystkie wyznania, nawet Żydzi, a Niemcy rozstrzygnęli sprawę prawdziwym sądem salomonowym: »ha, trudno, źle zrobili żołnierze, że strzelali, ale źle zrobił naród, bo po co uciekał«14”. Przywołał też inne incydenty, m.in. wydarzenia z 30 kwietnia 1919 roku, kiedy „(...) 20 żołdaków niemieckich wtargnęło do szkoły w Sztabinie, wyrzucili dzieci, wyrzucili 13 ławek, pocięli i spalili je, jak też wszystkie przyrządy szkolne i tam zamieszkali, żeby operować w okolicy. A że szkoła znajduje się tuż niedaleko od kościoła, 4 maja wtargnęli do kościoła, porąbali i spalili wspaniały dębowy ołtarz, zniszczyli i spalili ambonę, organy, a w kościele uradzili wychodek15”. W przemówieniu zawarł wiele innych przykładów nadużyć wojsk niemieckich w stosunku do ludności polskiej, jak również grabieży gospodarczej. O stosunkach z Litwinami pisał: „Zaiste, dziwna ironia losu. Ziemia suwalska bodaj czy nie pierwsza poczęła tworzyć armię. Kiedy tu w Warszawie jeszcze spór szedł, kiedy niejednemu może się nie śniło, my tam na Suwalszczyźnie rozpoczęliśmy to robić u siebie, choć nie na gruncie suwalskim czyniliśmy to w Rajgrodzie i Zambrowie. A potem ten pułk został pchnięty na front i przy zdobywaniu Lidy i Wilna tak się wsławił, że go we wszystkich kinematografach warszawskich pokazywano. Otóż w tym samym czasie, kiedy Suwalszczanie walczyli w obronie Litwy, litewskie wojsko pod takt muzyki niemieckiej, wkroczyło do Suwałk. I dzisiaj nad Suwałkami powiewa litewski sztandar, dzisiaj już przyjechał komendant, a jak słyszę, mamy tam już litewskiego naczelnika powiatu16”.

Sejm, na pilny wniosek Komisji Spraw Zagranicznych, 9 lipca 1919 roku podjął uchwałę, która wzywała rząd polski, „(...) aby niezwłocznie podjął jak najenergiczniejsze kroki celem uwolnienia Suwalszczyzny upadającej pod dzikim i bezwzględnym terrorem niemieckim17”. Swoje starania o przyłączenie Suwalszczyzny do Polski ks. Stanisław Szczęsnowicz opisał w wydanej własnym sumptem w 1934 roku w Łomży broszurze pt. Historia uwolnienia Suwalszczyzny spod okupacji niemieckiej i litewskiej. Jak pisał „(...) skutek uchwały Sejmu był taki, że podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych pan Władysław Skrzyński zwrócił się do Rady Najwyższej w Paryżu, a ta poleciła naczelnemu Wodzowi Armii Zjednoczonych wykreślić linię demarkacyjną pomiędzy Suwalszczyzną a krajami okupantów. Foch zaproponował, by linia przechodziła na północ od Wiżajn, Lubowa, Puńska, Sejn i Berżnik. Rada Najwyższa 18 lipca 1919 roku ją zatwierdziła i dała rozkaz, by wojska okupantów do północy z 23 na 24 sierpnia 1919 roku za tę linię z Suwalszczyzny co do nogi się wyniosły18”. Nie oznaczało to jednak końca sporu o Suwalszczyznę. Odnośnie powstania sejneńskiego, które wybuchło w końcu sierpnia 1919 roku, ks. Szczęsnowicz pisał: „(...) Niemcy stosownie do rozkazu opuścili Suwalszczyznę 22 sierpnia. Litwinów w tym dniu również nie było w powiecie suwalskim, ale znajdowali się jeszcze w Sejnach. Stosownie do decyzji Rady Najwyższej 24 sierpnia rano batalion pułku suwalskiego, witany z entuzjazmem, wkroczył do Suwałk, ale przyszły z Sejn wieści prawie hiobowe i radość ogólną przyćmiły. Bo co się okazało: 23 sierpnia, a więc w przeddzień ostatecznego terminu, garstka młodzieży, na czele ze swym dowódcą, napadła na żołnierzy litewskich, którzy jeszcze znajdowali się w Sejnach i rozbroiła ich. Tymczasem nadeszła litewska pomoc i mszcząc się za rozbrojenie 16‑tu trupem położyli. Nie dość tego, Litwini jeszcze przez kilkanaście dni kręcili się w okolicach Sejn, krzycząc na cały świat, że Polacy nie dochowują warunków i napadają bezprawnie. Gdyby ci dzielni chłopcy postarali się o wypędzenie Litwinów z Sejn przed 18 lipca 1919 roku, kiedy stan był rzeczywiście rozpaczliwy, albo po 23 sierpnia, gdy w samej rzeczy Litwini wyjść nie chcieli, wtedy sprawa być może inny obrót wzięła i nie padłoby tyle ofiar śmierci i Państwo w dalszym ciągu korzystałoby z ich bohaterskiego zapału19”. Przy okazji warto zauważyć, co też w swojej broszurze podkreślił ks. Szczęsnowicz, że wytyczenie Linii Focha przekreśliło wcześniejsze plany niemieckie utworzenia z tych ziem prowincji Neu Ostpreusen (Nowe Prusy Wschodnie).

Wojsko Polskie weszło do Suwałk 24 sierpnia 1919 roku. Witał je ks. poseł Stanisław Szczęsnowicz. 12 września 1919 roku uczestniczył także w powitaniu w Suwałkach Naczelnika Państwa i Naczelnego Wodza, Józefa Piłsudskiego. Przemawiał również w trakcie uroczystości poświęcenia i wręczenia sztandaru 41. Suwalskiemu Pułkowi Piechoty20.

Obok złożonego wniosku o uwolnienie Suwalszczyzny spod okupacji niemieckiej ks. Stanisław Szczęsnowicz zajmował także głos na forum parlamentu w sprawie likwidacji Rady Głównej Opiekuńczej oraz złożył kilka interpelacji. Jedna z nich, „(...) do Pana Ministra Spraw Wojskowych w sprawie karygodnego niedbalstwa czynników wojskowych względem rekrutów Ziemi Suwalskiej wskutek czego około 60‑ciu tych młodych ludzi utraciło życie (...)21” była następująca: „(...) Czy Panu Ministrowi Spraw Wojskowych wiadomo, że Władze Wojskowe w końcu stycznia b.r. powołanych do wojska rekrutów Ziemi Suwalskiej zapędziły do koszar zdemolowanych i niedogrzanych w Suwałkach, gdzie przetrzymywały ich kilka dni przy 16‑tu stopniowym mrozie na posadzce kamiennej; a następnie w podobnych koszarach w Augustowie, wskutek czego połowa tych młodych ludzi zachorowała z przeziębienia i około 60‑ciu umarło. (...) Wobec tego uprzejmie proszę Pana Ministra Spraw Wojskowych, zakomunikować mi czy i jak zostali ukarani winni tego niesłychanego niedbalstwa, bym mógł przynajmniej powiedzieć zrozpaczonym rodzicom, że w Rzeczpospolitej Polskiej żadna wina nie uchodzi bez kary, a przeto nie uszła i ta.22”.

Ponadto ks. Stanisław Szczęsnowicz pracował w komisjach administracyjnej, aprowizacyjnej oraz odbudowy kraju. Działalność na forum parlamentarnym zakończył w roku 192223.

Datowana na 10 lipca 1920 roku legitymacja potwierdza, że „Kanonik S. Szczęsnowicz jest Nadzwyczajnym Delegatem Głównego Zarządu Polskiego Towarzystwa Czerwonego Krzyża do wykonywania nadzoru nad Organami P.T.C.K.24”.

  

Dziekan suwalski

  

Na początku lat dwudziestych, stosunki pomiędzy oficerami garnizonu suwalskiego a suwalskim duchowieństwem nie należały - najdelikatniej mówiąc - do najlepszych.

W piśmie do Kurii Biskupiej Wojska Polskiego płk Łuczyński, dowódca 2. Dywizji Piechoty Legionów, której oddziały stacjonowały wówczas w Suwałkach, pisał o zniesławianiu korpusu oficerskiego, zwłaszcza przez jednego z księży, a ponadto, że „Miejscowy kler z przyczyn zupełnie nieuzasadnionych występuje stale nieprzychylnie wobec wojska. Czy to w kazaniach, obniżając wartość wojska i siejąc nieufność podkomendnych do przełożonych, czy przez demonstracyjne odsuwanie się od wojska w dniach uroczystości ogólnych (Imieniny Naczelnika Państwa), czy szerzenie insynuacji szkodliwych dla wojska (o forytowaniu interesów żydowskich) - członkowie tutejszego kleru stwarzają niemożliwe warunki pracy nad podniesieniem stanu moralnego w oddziałach i nad ugruntowaniem państwowości polskiej na pograniczach Rzeczypospolitej25”. Na polecenie biskupa polowego ks. Galla, odpowiedź na zarzuty (które przynajmniej w pewnej części miały charakter ambicjonalny) podpisał dziekan dekanatu suwalskiego i proboszcz suwalski, ks. Stanisław Szczęsnowicz. Kolejna sporna sprawa dotyczyła przydziału kościoła dla garnizonu w Suwałkach. Ks. Stanisław Szczęsnowicz nie zgodził się na oddanie wojsku kościoła św. Piotra i Pawła argumentując to potrzebami parafii. Nabożeństwa dla wojska miały być odprawiane w tym kościele w niedziele o godz. 9.00. Kuria Biskupia w Łomży (zaangażowana w tę sprawę) w piśmie skierowanym do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego wyjaśniała ponadto, że „(...) godzi się dodać, że w Suwałkach istnieją jeszcze 2 cerkwie, jedna przy szosie sejneńskiej, dość duża, stojąca pustkami - wprawdzie nieco podniszczona - które po uskutecznieniu niezbędnych reparacji w zupełności mogą być zamienione na kościół garnizonowy26”. Zaangażowanie w spór wyższych instancji wskazuje na to, że rozwiązanie zaproponowane przez ks. Szczęsnowicza nie zadowoliło lokalnych władz wojskowych. Innego rodzaju kłopoty miał ks. Szczęsnowicz z jednym z wikarych (tym samym, który obrażał oficerów). W liście skierowanym do Kurii Biskupiej w Łomży skarżył się w następujący sposób: „Dziś mam kłopot nowy. Pisał do mnie Pasterz, i w czasie bytności swojej w Suwałkach publicznie powiedział, że do więzienia suwalskiego ma chodzić Ksiądz (...). Tymczasem on chodzić nie myśli, a władze więzienne atakują mnie, dlaczego więźniowie są bez opieki religijnej. Dziś rozmawiałem w tej sprawie z ks. (...). Powiedział z całą stanowczością, że do więzienia nie pójdzie, dopóki odpowiedniego wynagrodzenia nie dostanie i koni po niego przysyłać nie będą27”. Dalej ks. Szczęsnowicz prosił biskupa o oficjalne wyznaczenie innego z księży do wypełniania tych obowiązków.

Jako dziekan, 2 sierpnia 1924 roku poświęcił kościół parafialny w Monkiniach i nadał mu wezwanie Matki Bożej Anielskiej28. Zainicjował również budowę kościoła w Żylinach koło Suwałk i 26 sierpnia 1926 roku dokonał jego poświęcenia29.

Ks. Stanisław Szczęsnowicz był prezesem rady Suwalskiego Chrześcijańskiego Towarzystwa Dobroczynności, reaktywowanego 1 lipca 1925 roku. Był też jego jedynym Członkiem Honorowym30.

  

Żyliny

  

Szczególne więzi łączyły ks. Szczęsnowicza z Żylinami. Ks. Szczęsnowicz, zgodnie z zapisami w tamtejszej księdze parafialnej, jak i relacją Stanisława Żukowskiego31, był inicjatorem powstania tamtejszego kościoła i finansował jego budowę. Oto wypowiedź Zofii Żukowskiej, zapisana w księdze parafialnej parafii Żyliny:

„Jest letnia, słoneczna niedziela32. W mieszkaniu dr. Bolesława Szczęsnowicza w Suwałkach słychać gwar i ożywienie. Swego bratanka przyszedł odwiedzić ks. prałat Stanisław Szczęsnowicz. Przyjechała również do swego ciotecznego brata Anna Żukowska z Podżylin33 z mężem i dziećmi. Tak ciepło i ładnie, więc można było wszystkie przywieźć do kościoła, bo jedno ma chore gardło, drugie nie ma apetytu, a inne jest takie słabe.

Ks. prałat jest oblegany przez dzieci, a zebrała się ich dzisiaj spora gromadka - czworo doktora i czworo Żukowskich.

Gdy ksiądz uporał się z dziećmi, zaczął rozmowę z dorosłymi. Była to poważna rozmowa, bo dotyczyła też poważnej sprawy. »Wiesz, Andziu« - zwrócił się prałat do Żukowskiej - »zbuduję Ci kościół. Nie będziesz narzekać, że masz daleko jeździć na nabożeństwa. Postawię go w Podżylinach«.

Wszyscy słuchali tych słów z pewnym zaskoczeniem. O budowie kościoła ksiądz wspominał nieraz, ale teraz wszyscy obecni byli przeświadczeni, że się to stanie rzeczywiście i to w niedługim czasie.

Dalej rozmowa potoczyła się na temat, w którym miejscu powstanie kościół, gdzie plebanię z zabudowaniami gospodarczymi, a gdzie usytuować cmentarz.

W tej sprawie dużo do powiedzenia miał Antoni Żukowski, bo przecież Podżyliny to jego rodzinna wieś i on z obecnych najlepiej ją zna. Uradzono, że trzeba porozumieć się z nadleśnictwem w Suwałkach, które ma ziemię w Podżylinach, po dawno już zlikwidowanej leśniczówce i załatwić sprawę kupna gruntu (...).

Ks. prałat Szczęsnowicz w trakcie budowy kościoła osobiście pilnował należytego wykonania wszystkich prac. Często przyjeżdżał do Podżylin końmi, ale i wiele razy wędrował pieszo w upalne dni, spocony z kapeluszem w ręku. Wizyty takie odbywały się najczęściej po południu.

Matka wtedy wyprawiała mnie z podwieczorkiem. Było to surowe mleko i razowy chleb. Ks. prałat bardzo lubił takie wiejskie jedzenie, wolał je niż coś wyszukanego. Dla mnie to chodzenie z podwieczorkiem sprawiało przykrość, ponieważ nie lubiłam mleka. Ksiądz zanim sam zaczął jeść wpierw nalewał mi filiżankę i kazał pić, mówiąc: »Pij, jesteś taka blada i chuda«. Nieraz udawało się wykręcić od tego mleka. Jeśli ksiądz odszedł do robotników, ja korzystając z tego, że nie widzi, wlewałam mleko z powrotem do dzbanka (...).

Drzewo na budowę kościoła leżało przygotowane na przyszłym cmentarzu grzebalnym. Ks. prałat mawiał do mojej mamy »Andziu, jak nie będziesz mogła pojechać w niedzielę do kościoła, weź dzieci i idź tam pomodlić się. Niech ci się zdaje, że jesteś już w nowym kościele«. W ciepłe, letnie niedziele często chodziłyśmy tam z mamą, siadałyśmy na drewnianych belkach i mówiłyśmy wspólnie pacierz. Raz kiedyś brat wrzucił pomiędzy te belki 5 groszy i chwalił się potem, że dał kościołowi na ofiarę (...).

Andzia Pojawa z Kropiwnego Starego uczy nas sypania kwiatków na procesję. Dobiera parami i ustawia według wzrostu. Nie od razu to wszystko wychodzi. Ciągle ktoś myli się, obraca się nie w tą stronę, idzie za szybko lub za wolno. Słowem, trzeba znowu zaczynać od początku. Szyki psują dziewczynki, które nie przychodzą regularnie na próby. Wszystko poprawiło się dopiero po surowym ostrzeżeniu, że kto nie będzie regularnie przychodził na próby, nie będzie sypał kwiatków na procesji. Na takich próbach zwykle jeden z chłopców grał zaszczytną „rolę księdza”, który poważnie kroczył. Chłopcy jeden przez drugiego prześcigali się w tym, kto lepiej potrafi „zagrać” księdza, naturalnie ks. Szczęsnowicza.

W nowym kościele jest niesamowity tłok. Na uroczystość wyświęcenia przybyły tłumy ludzi z bliższej i dalszej okolicy. Ubrane w białe sukienki i przygotowane do sypania kwiatków stoimy na dworze przed zakrystią. Martwimy się, jak wejść do kościoła. Dopiero nasza opiekunka prosi o pomoc Jana Milanowskiego i Józefa Gutowskiego, którzy nas z trudem wprowadzają do zakrystii.

Każda z nas tłoczy się z zakrystii w kierunku prezbiterium, aby lepiej zobaczyć, jak wygląda ceremonia poświęcenia kościoła. Słyszę śpiew chóru i donośny głos ks. Szczęsnowicza, a potem widzę, jak odwraca się od ołtarza i idzie z kropidłem przez środek kościoła. Krople wody święconej padają mi na głowę (...)34”.

  

Łomża

  

Po utworzeniu 28 października 1925 roku przez papieża Piusa XI Diecezji Łomżyńskiej, kościół farny św. Michała Archanioła w Łomży został podniesiony do rangi katedry. W 1926 roku ks. Stanisław Szczęsnowicz został mianowany prałatem kapituły łomżyńskiej35. Treść stosownego pisma jest następująca: „Romuald Jałbrzykowski z Bożego zmiłowania i łaski Stolicy Apostolskiej Biskup Łomżyński, Świętej teologii magister. Najdostojniejszemu i Najczcigodniejszemu księdzu Stanisławowi Szczęsnowiczowi, Wikariuszowi Zewnętrznemu i Proboszczowi Suwałk pozdrowienie w Panu. Uczciwość życia i zacność obyczajów, zasługi cnót, gorliwość i żarliwa zdolność w przejawianej trosce o dusze, a także doświadczenie w działaniu, którym, jak dowiedzieliśmy się, odznacza się Twoja osoba i inny wiarygodnych osób świadectwo jest polecany, skłaniają Nas, abyśmy Tobie powierzyli godność opiekuna kapituły naszej Katedry Łomżyńskiej niedawno erygowanej dekretem Stolicy Apostolskiej z dnia 8 stycznia 1926 r. Dlatego też zapowiedzianą godność i dochód z niej, z którego ofiary zarządzane i wszelkie rozporządzenia są wyróżniane jako odnoszące się do Nas z pisma Stolicy Apostolskiej, z pełnią prawa kanonicznego i wszystkimi jej owocami, dochodami, prawami, honorami i przywilejami udzielonymi i mającymi być udzielonymi Najdostojniejszemu i Najczcigodniejszemu panowaniu twojemu na mocy Naszej zwyczajnej władzy, na podstawie niniejszego pisma powierzamy i przydzielamy: nakazując przekazanie pierścienia i ozłocenie znaku godności (...) po złożeniu wpierw wobec nas wyznania wiary, przy zachowaniu także wszelkich innych praw. Na potwierdzenie tego dan w Łomży dnia 9 marca 1926 r.36”.

Od 1 listopada 1929 roku ks. Szczęsnowicz został proboszczem kościoła katedralnego w Łomży i dziekanem łomżyńskim, stając się jednocześnie bliskim współpracownikiem ks. biskupa Stanisława Łukomskiego. Od września 1934 roku był w okręgu łomżyńskim asystentem kościelnym Akcji Katolickiej37.

14 czerwca 1936 roku uczestniczył w poświęceniu nowego kościoła w jego dawnej parafii - Bakałarzewie. Niestety, wznosząc kościół odstąpiono od wcześniejszych planów przygotowanych przez niego przed wojną38.

Wybuch II wojny światowej zastał ks. Stanisława Szczęsnowicza w Łomży. Na uwagę zasługuje odezwa, jaką wydał do parafian 15 września 1939 roku. W tym czasie w Łomży byli Niemcy, którzy rabowali wszystko, co pozostało w zniszczonych sklepach oraz mieszkaniach i zachęcali ludzi do grabieży. W mieście nie było żadnej lokalnej władzy, wkrótce mieli wkroczyć Sowieci. W swej odezwie przypominał on, że ten, kto zakłóca „(...) spokój nierozważnymi czynami nie tylko siebie samego naraża na ciężką karę, lecz także całej ludności i kościołowi niepowetowaną szkodę przynosi39”.

W czasie II wojny światowej ks. Stanisław Szczęsnowicz przebywał w Łomży, gdzie zmarł 24 marca 1944 roku i został pochowany na miejscowym cmentarzu. Nie pozostawił po sobie żadnego majątku40. Ks. Tadeusz Białous napisał: „(...) 27 marca, gdy zmarł były proboszcz katedralny, ks. S. Szczęsnowicz, biskup Łukomski sam sprowadził ciało do katedry, odprawił mszę św. pogrzebową i wygłosił kazanie. Po pogrzebie przyjęcie dla księży odbyło się u biskupa41”.

  

Relacje rodzinne42

  

Ks. Stanisław Szczęsnowicz miał dwóch braci: Aleksandra (późniejszego salezjanina, który przez długi czas przebywał w Ziemi Świętej, po powrocie do kraju wykładał matematykę w Różanymstoku) oraz Antoniego, który ożenił się z Emilią z Milanowskich i miał czwórkę dzieci: Bolesława, Kazimierza, Paulinę i Wincentego, a także siostrę Feliksę. Cała rodzina kultywowała tradycje patriotyczne. Wincenty wstąpił w młodości ochotniczo do wojska, uczestniczył w wojnie polsko‑bolszewickiej i pełnił wzorowo służbę oficera łączności w okresie międzywojennym. Jego niezwykle ofiarna działalność propagandowo‑edukacyjna w okresie II wojny i po niej, przysłużyła się „sprawie polskiej” na Wyspach Brytyjskich. Międzynarodowy klub korespondencyjny, który stworzył i którym kierował, propagował wśród wielu tysięcy ludzi na całym świecie ideę braterskiego zbliżenia i uwidoczniał szlachetne, humanistyczne intencje twórcy klubu. Wincenty zawsze dbał o to, by wiedziano, że jest Polakiem. Kazimierz i Paulina byli prześladowani przez Sowietów w czasie okupacji. Wspomniany uprzednio dr Bolesław Szczęsnowicz z poświęceniem realizował swe powołanie lekarskie. Zmarł w wieku 45 lat, zaraziwszy się tyfusem od pacjenta.

Ks. Stanisław Szczęsnowicz troszczył się o swoich bratanków i bratanicę. Na plebanii w Bakałarzewie odbyło się wesele Bolesława Szczęsnowicza i Wawrzyny z domu Gudyńskiej. Mieli czworo dzieci. Jedna z córek to moja matka, Bronisława z domu Szczęsnowicz. Urodziła się w Suwałkach w 1920 roku i przez kilkanaście lat mieszkała tam przy ulicy Kamedulskiej. Po zdaniu matury w 1936 roku w Suwałkach rozpoczęła naukę w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.

  

Zakończenie

  

Na podstawie źródeł oraz przekazów rodzinnych można stwierdzić, że ks. Stanisław Szczęsnowicz był gorliwym i zaangażowanym kapłanem. Jego działalność społeczna, a zwłaszcza polityczna w latach 1918-1919 odegrała istotną rolę w przyłączeniu Suwalszczyzny do państwa polskiego.

Pierwsze decyzje w sprawie przebiegu linii granicznej były dla Polski niekorzystne i przyznawały obszary sporne Litwie, lecz m.in. dzięki energicznej działalności ks. Stanisława Szczęsnowicza, tę decyzję udało się zmienić.

Ks. Stanisław Szczęsnowicz jest postacią nieco zapomnianą. A szkoda, gdyż jego zasługi mogłyby być podstawą do podjęcia starań o to, by jedna z suwalskich ulic nosiła jego imię.

  

  

  


  

do spisu treści

następny artykuł