AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę...

  

  

Krzysztof Sychowicz

  

Dziekani suwalscy:

ks. Bolesław Gumowski i ks. Witold Balukiewicz

w materiałach władz i aparatu bezpieczeństwa

  

  

  

Powszechnie przyjmuje się, że w okresie rządów komunistycznych represje wobec duchowieństwa katolickiego rozpoczęły się dopiero pod koniec 1947 roku. Do tego momentu miało ono być „tolerowane” przez nową władzę, która wykorzystywała autorytet Kościoła do uwiarygodnienia się. Jest to jednak prawda połowiczna. Chociaż trudno wskazać przypadki spektakularnych aresztowań, to już od 1945 roku Urząd Bezpieczeństwa Publicznego gromadził materiały dotyczące duchowieństwa, dochodziło też do pierwszych zatrzymań. Trzeba przyznać, że działania te nie były wymierzone przeciwko Kościołowi katolickiemu jako środowisku, lecz dotykały pojedynczych duchownych. Z biegiem czasu do akcji tej przyłączyła się także nowo tworzona administracja.

W województwie białostockim obiektem zainteresowania funkcjonariuszy UBP oraz pracowników administracji państwowej stali się m.in. dwaj duchowni związani na pewnym etapie swego życia z powiatem suwalskim: ks. Bolesław Gumowski i ks. Witold Balukiewicz.

Pierwszy z nich urodził się 9 października 1896 roku w Tymoltach(?) w powiecie łomżyńskim. Po ukończeniu szkoły średniej wstąpił do seminarium duchownego, a po otrzymaniu święceń kapłańskich pracował w parafiach diecezji łomżyńskiej. W 1929 roku objął funkcję dziekana suwalskiego. W charakterystyce sporządzonej 27 października 1953 roku na potrzeby Komitetu Wojewódzkiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Białymstoku pojawiła się informacja, iż jego działalność do 1939 roku i w okresie okupacji nie była rozpoznana. Natomiast od 1945 roku rozpoczął prace mające na celu zahamowanie wprowadzania w Polsce nowego systemu politycznego. W kwietniu 1946 roku, po zamordowaniu na tamtym terenie jednego z członków Polskiej Partii Robotniczej, nie chciał uczestniczyć w jego pogrzebie, natomiast kilka tygodni później wziął udział w pochówku zabitego członka podziemia. Władze komunistyczne miały też zastrzeżenia do jego wypowiedzi, zarzucając mu m.in., że 2 sierpnia 1946 roku podczas kazania zaznaczył, iż wierni „skrzywdzeni” przez Niemców nie ugną się pod naciskami propagatorów nowej ideologii. Stwierdził przy tym, że nie wszyscy, którzy przychodzili do kościoła, zjawiali się tam, aby „słuchać przykazań Bożych”, lecz po to, aby zebrać materiały do oskarżenia duchownego 1.

W przypadku urodzonego 9 marca 1897 roku w Oleci Wileńskiej ks. Witolda Balukiewicza, w materiałach KW PZPR odnotowano m.in. objęcie przez niego w 1919roku parafii Raczki w powiecie augustowskim, gdzie przebywał do 1947 roku. Odnotowano także, iż w czasie wyborów w 1947 roku agitował wśród ludności w obwodzie nr 25 (szczuczyńskim), aby głosowała za takim rządem, jaki był do 1939 roku. Miał przy tym twierdzić, że „obecnie Polaków wyrzucają z Rosji, a w Polsce siedzą Sowieci i rządzą tak, jak im się podoba”. Na nieszczęście opowiedział się też za oddaniem przez Rosjan „naszych ziem wschodnich” i powrotem„tam, skąd przybyli”. Duchowny miał także wzywać młodzież, aby nie wstępowała do partii oraz stwierdzić, że trzeba za wszelką cenę ratować człowieka odmarksizmu 2.

Zachowanie ks. Balukiewicza nie uszło także uwadze Urzędu Bezpieczeństwa. W sprawozdaniach odnotowano jego kazanie z października 1946 roku, w którym wystąpił przeciwko PPR i Rządowi Jedności Narodowej oświadczając, że „Polski takiej, jaka jest obecnie, naród nie powinien uznać, a nam potrzebny jest obecnie senat 3”. Stwierdził też, że wbrew oczekiwaniom i prawdziwym wynikom wybory okazały się kolejnym sukcesem komunistów. Zarzucano mu również utrzymywanie kontaktów z nauczycielem w Raczkach, który przed wojną był funkcjonariuszem Urzędu Celnego na terenie powiatu szczuczyńskiego. Miałteż należeć do Polskiego Stronnictwa Ludowego i w listopadzie 1946 roku, wspólnie z duchownym, dyskutował o partiach funkcjonujących w Polsce, określając PPR jako „partię skomunizowaną 4”.

15 kwietnia 1947 roku ks. Balukiewicz został przeniesiony do Grajewa na stanowisko proboszcza, a następnie dziekana. W wytworzonych wówczas materiałach oskarżano go o prowadzenie działalności godzącej w ustrój Polski Ludowej. Stwierdzenie to było powtarzane również w charakterystykach duchownego z lat późniejszych. Jego negatywnej postawy miało dowodzić m.in. kazanie wygłoszone 16 marca 1947 roku, w którym stwierdził, że każdy powinien się wyspowiadać, aby „odstąpić od szatana spod czerwonej chorągwi, który doprowadza ludzi do zguby”. Dziewięć dni później stwierdził natomiast, że nadeszła ostatnia chwilana dokonanie wyboru: „albo pod czerwony sztandar albo pod krzyż Chrystusa”. Na to, iż zdawał sobie sprawę z sytuacji, w jakiej się znalazł, wskazywał komentarz, że „szatan nie jest taki głupi, i nawet obecnie ma swoich pomocników w kościele”. W tym materiale znalazł się też dopisek, że używając słowa„szatan” ksiądz miał na myśli władzę. W sporządzonej charakterystyce starano się także wykazać wręcz wrogi stosunek duchownego do osób niebiorących udziału w życiu religijnym 5.

Po sfałszowanych wyborach władze komunistyczne zakończyły rozprawę z opozycją peeselowską i przystąpiły do realizacji planu mającego na celu spacyfikowanie podziemia. Aby tego dokonać, 22 lutego 1947 roku nowo wybrany Sejm uchwalił ustawę o amnestii dla członków konspiracji, która znacząco przyczyniła się do rozbicia struktur organizacji podziemnych. W skład powstałych wówczas komisji amnestyjnych, obok przedstawicieli władz administracyjnych i samorządowych, weszli też funkcjonariusze UB. Do podjętych działań próbowano wciągnąć również duchownych. Taka sytuacja miała miejsce w powiecie suwalskim, gdzie zwrócono się do ks. Gumowskiego, aby poparł z ambony akcję ujawniania się członków ugrupowań konspiracyjnych. Ksiądz odmówił jednak kategorycznie oświadczając, że nie uczyni tego bez zezwolenia zwierzchnich władz duchownych 6.

Ponownie ks. Gumowski stał się obiektem zainteresowania władz z powodu kazania o wymowie antyrządowej, które wygłosił w styczniu 1949 roku 7. Podczas kazania 24 kwietnia 1949 roku wspomniał natomiast o usuwaniu ze szkół i szpitali zakonnic oraz dodał, że Polacy nie powinni uczęszczać na zebrania, „na których zwalcza się Boga” i nie uznaje Go. Apelował także do wiernych, aby nie posyłali dzieci do szkół, w których nie nauczano religii, utożsamiając tę decyzję z wyraźnym opowiedzeniem się po którejś ze stron. Równie mocne było zakończenie kazania, w którym mówił o księżach i innych osobach przebywających w więzieniach z nieznanych powodów 8.

Kolejną z prób ograniczenia wpływu Kościoła katolickiego na społeczeństwo było wprowadzenie 5 sierpnia 1949 roku dekretu o rejestracji organizacji i stowarzyszeń religijnych. W związku z tym na terenie całego kraju przeprowadzone zostały rozmowy z duchownymi. Niejako „przy okazji” wypytywano ich również o stanowisko w sprawie „cudu lubelskiego”. W powiecie grajewskim na rozmowy w siedzibie starosty zostało wezwanych 11 proboszczów. Stawili się wszyscy. Wtrakcie rozmów neutralne stanowisko zajął ks. Balukiewicz z Grajewa, który opowiedział się za nie wtrącaniem państwa do Kościoła i odwrotnie 9. W powiecie suwalskim starosta wezwał dziewięciu księży na 9 sierpnia, a kolejnych dziesięciu na następny dzień. W pierwszym terminie nie zgłosili się ks. Foltyn z Berżnik (był od kilku dni w powiecie Wysokie Mazowieckie) oraz ksiądz z Jeleniewa, który prosił telefonicznie o przesunięcie rozmowy na dzień następny. Przy tej okazji prałat ks. Gumowski został określony jako neutralny, chociaż – jak dodano – „w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości[…] był wrogim aktywistą i wrogo występował przeciw władzy ludowej. Obecnie utemperował się i osobiście wrogo nie występuje10”.

Kolejną okazją do rozbicia jedności wśród księży stała się akcja przeciwko „Caritas”. W styczniu 1950 roku władze państwowe ogłosiły ustanowienie nad tą instytucją zarządu komisarycznego11. Powodem były rzekome nadużycia we wrocławskim oddziale organizacji. Ostatecznie instytucja ta została odebrana Kościołowi po pełnej insynuacji i oszczerstw kampanii prasowej12. Zanim jednak do tego doszło, 23 stycznia 1950 roku milicja wdarła się do placówek „Caritas” na terenie całego kraju. Episkopat nie mógł przejść obojętnie wobec takiego zachowania. W oświadczeniu wydanym 30 stycznia 1950 roku jego członkowie przypomnieli olbrzymi wkład organizacji w walkę z nędzą i chorobami oraz ratowanie Polaków w okresie II wojny światowej, jak i po jejzakończeniu13. Podsumowując swoje stanowisko Episkopat stwierdził, że w związku z wprowadzeniem zarządów komisarycznych organizacja ta „przestała […] być wyrazem społeczno‑charytatywnej pracy Kościoła14”.

W ramach akcji wymierzonej przeciwko władzom kościelnym, na terenie województwa białostockiego w dniach 10–11 lutego 1950 roku, przeprowadzono rozmowy z 40księżmi, wśród których znalazł się m.in. ks. Bolesław Gumowski z Suwałk15. W raporcie sporządzonym po spotkaniu został on określony jako posłuszny wykonawca wszystkich zaleceń Episkopatu. Udowadniając zmuszanie duchownych do poparcia prowadzonych przez władze działań, w trakcie ponownej rozmowy pokazał pismo ks. Czesława Łupińskiego, w którym pisał on o przymusowym zabraniu go na Zjazd Krajowy „Caritas”16. Ks. Gumowski znalazł się też w gronie duchownych, którzy odczytali oświadczenie Episkopatu, uznane przez władze komunistyczne za wrogie. Rozesłał też jego treść podległym księżom, aby uczynili to samo. Podczas rozmowy na ten temat z przewodniczącym Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Suwałkach stwierdził, że pozostanie posłuszny swoim zwierzchnikom i nie podpisze żadnego ostrzeżenia17.

W tym okresie władze komunistyczne prowadziły jeszcze jedną akcję propagandową, a mianowicie zbieranie podpisów pod apelem o zachowanie pokoju na świecie. Na terenie powiatu suwalskiego pod Apelem sztokholmskim, do końca maja 1950 roku podpisy złożyło tylko pięciu księży. Byli to: ks. Ludwik Niedźwiecki z Karolina, ks. Stanisław Kamiński z Przerośli, ks. Kazimierz Hrynkiewicz z Jeleniewa, ks. Kazimierz Romanowski z Puńska i ks. Jan Florek z Krasnopola. Tak mała liczba księży, którzy podpisali apel, była być może wynikiem tego, że dziekani Gumowski z Suwałk i Złotkowski z Sejn wydali zarządzenie zabraniające podległym im księżom składania podpisów i prac w Komitetach Obrońców Pokoju18. W sporządzonej trzy lata później charakterystyce ks. Gumowskiego stwierdzono, że będąc wrogiem Polski Ludowej, odmówił złożenia podpisu pod Apelem pokoju ze względu na wytyczne Watykanu. Miał również oświadczyć, iż nie pozwoli na uczynienie tego przez podległych mu księży19.

Podczas wspomnianej akcji podpisu nie złożył także ks. Witold Balukiewicz i – jako dziekan dekanatu grajewskiego – zabronił tego innym duchownym. Na konferencjach dekanalnych kategorycznie zakazał również jakiegokolwiek udziału w życiu społeczno‑politycznym20. Wśród zarzutów stawianych mu przez władze wymieniono także przeciwstawianie się w 1950 roku ślubom cywilnym oraz podkreślono wywieranie dużego wpływu na podległych mu księży, czego dowodził fakt nienależenia i niesympatyzowania żadnego z nich z Okręgową Komisją Księży, pomimo podejmowanych w tym kierunku działań. Natomiast w 1951roku nielegalnie zradiofonizował kościół, wystawiając głośniki na zewnątrz świątyni, a usunął je dopiero pod groźbą represji administracyjnych21.

W 1952 roku przeciwko księżom prowadzono 41 spraw, m.in. w PUBP w Wysokiem Mazowieckiem sprawy Henryka Białokoziewicza z Kuczyna i Kazimierza Grunwalda, a w PUBP w Grajewie sprawy Józefa Janucika z Radziłowa, Floriana Szabłowskiego z Wąsosza, Józefa Skorowskiego i Witolda Balukiewicza22. W tym samym roku, w związku z informacjami pracujących dla aparatu bezpieczeństwa źródeł „X‑15” i „Demokrata”, ustalono, iż dziekan ks. Gumowski na konferencji dekanatu suwalskiego nakazywał zebranym jak najczęstszy kontakt z młodzieżą. Skutkiem tego było wydane przez PUBP w Suwałkach polecenie, kontrolowania przez agenturę każdej lekcji religii odbywającej się w kościołach. Uzasadniano to koniecznością sprawdzenia, czy księża pod pozorem nauczania religii nie tworzą organizacji katolickich23.

W styczniu 1953 roku w diecezji łomżyńskiej, w związku z toczącym się procesem księży kurii krakowskiej oskarżonych o szpiegostwo na rzecz Stanów Zjednoczonych, podczas rozmowy z informatorem „X‑15” ks. Gumowski określił przyznanie się ks. Józefa Lelito jako komedię. Odnośnie złota i obrazów znalezionych w kurii stwierdził, że Kościół miał prawo posiadać cenne pamiątki, a podawane w prasie i radiu informacje dotyczące tego wydarzenia nazwał oszczerstwem24. Dziekan ten pozostawał w szczególnym zainteresowaniu wspomnianego współpracownika UB, który 17 marca 1953 roku złożył sprawozdanie z kolejnej konferencji dekanalnej dekanatu suwalskiego. Donosił w nim, że w trakcie konferencji ks. Gumowski omawiał dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych z 9 lutego tego roku, który uzależniał zmiany organizacyjne i personalne w Kościele od zgody właściwych organów państwowych. Na tej podstawie duchowny stwierdził, że władze kościelne miały bardzo małe prawa przy awansowaniu i przenoszeniu księży, gdyż musiały uzgadniać to z władzami administracyjnymi. Przypomniał też dekret papieża z 1950 roku, zakazujący udziału księży w pracach politycznych szkodzących Kościołowi katolickiemu. Tym, którzy tak by czynili, zagroził ekskomuniką25. Informator „Swój” donosił, że taką ekskomunikę od papieża otrzymał ks. Ludwik Niedźwiecki z Karolina, jednak nikomu tego nie rozgłaszał26.

Podczas innych konferencji dekanalnych, prowadzonych w 1953 roku, ks. Gumowski zachęcał księży do poświęcania jak największej uwagi młodzieży, poprzez katechizację i wspólne modlitwy. Apelował ponadto, aby wszyscy duchowni byli odważni i poświęcali się dla Kościoła, a wtedy także wierni będą brali z nich przykład. Aby ich przekonać, odczytał zarządzenie kurii pt. „Zbliżyć wiernych do Kościoła”. Podkreślał także, że istnieje zakaz udziału księży w jakimkolwiek życiu politycznym, a jeśliby to uczynili, musieli liczyć się z suspensą27.

23 stycznia 1954 roku na potrzeby KW PZPR w Białymstoku sporządzono analizę działań przeprowadzonych w minionym roku wobec duchowieństwa. Już na samym wstępie przyjęto tezę o kierowanych przeciwko władzom działaniach kurii białostockiej, łomżyńskiej i drohiczyńskiej, które miały miejsce przez cały badany okres. Za wrogie uznano działania podjęte wobec tzw. księży postępowych (popierających politykę władz). Przestępstwem w oczach władz partyjnych było także zalecanie przez hierarchię kościelną systematycznej katechizacji dzieci, w celu wychowania ich na gorliwych katolików. Negatywnie oceniona została również organizacja nabożeństw z okazji świąt kościelnych. W dalszej części analizy został odnotowany także fakt nie głosowania przez niektórych „reakcyjnych księży” na kandydatów Frontu Narodowego podczas przeprowadzonych w październiku wyborów. Miało to odciągnąć mieszkańców poszczególnych parafii od głosowania. Negatywnie oceniono także wzrost zainteresowania się duchowieństwa młodzieżą w związku ze zbliżającym się rokiem szkolnym i związane z tym wystąpienia z ambon nawołujące do uczęszczania na lekcje religii28.

Na początku 1955 roku, w związku z oceną działalności księży w roku szkolnym 1954/1955, w materiałach władz komunistycznych pojawiło się stwierdzenie, iż ks. Gumowski zachowywał dużą ostrożność w prowadzonych dyskusjach, a o sprawach związanych z nauczaniem religii rozmawiał tylko z rodzicami, którym ufał29. Najwięcej uwagi poświęcono jednak funkcjonowaniu kaplicy w szpitalu powiatowym w Suwałkach.

1 lutego 1955 roku przewodniczący Prezydium PRN, w związku z ciągłym – jak to określono – nieprzestrzeganiem przez księży parafii suwalskiej przepisów ustanowionych przez dyrekcję szpitala (m.in. 2 stycznia przez ks. Józefa Bieniewskiego), wezwał do siebie ks. Gumowskiego. Tym razem nie przybył on jednak na spotkanie, lecz delegował swego pełnomocnika ks. Tadeusza Gładkowskiego. Rozmowę osobiście przeprowadził przewodniczący. W jej trakcie nawiązał do ostatnich incydentów i wyjaśnił księdzu niewłaściwe postępowanie duchownych, szczególnie ks. Bieniewskiego. Ks. Gładkowski potwierdził, iż takie fakty miały miejsce. W związku z tym przewodniczący PRN poruszył sprawę likwidacji kaplicy w szpitalu, żądając, aby proboszcz parafii, względnie ksiądz, przejęli znajdujące się tam naczynia kultu religijnego. Działania te uzasadniał z jednej strony położeniem kaplicy na oddziale położniczym, obok sali operacyjnej i porodowej, z drugiej – przepisami szpitalnymi, zabraniającymi wstępu na ten oddział osobom postronnym, szczególnie chorym, a tym bardziej chorym zakaźnie. Tłumaczył, iż do kaplicy przychodzili chorzy z różnymi dolegliwościami, jak choroby ropne, gruźlica, grypa, itp., co wpływało ujemnie na warunki sanitarno‑lecznicze. Ostatnim argumentem wykorzystanym w dyskusji było odwołanie się do braku pomieszczeń w szpitalu, z powodu czego chorzy często musieli leżeć na korytarzach, co było niedopuszczalne. Ostateczny termin usunięcia wyposażenia religijnego z kaplicy wyznaczono na 3 lutego, w związku z tym ks. Gładkowski obiecał nadesłać odpowiedź pisemną30. 2 lutego 1955 roku ks. Gumowski wysłał pismo do Prezydium PRN. Powołując się na relację z rozmowy, jaką złożył mu ks. Gładkowski, odniósł się przede wszystkim do ustnego polecenia wyrażonego w trakcie rozmowy przez przewodniczącego PRN, nakazującego mu, jako proboszczowi suwalskiemu, zabranie z kaplicy szpitalnej przedmiotów kultu, w związku z jej likwidacją. Oświadczył, iż nie mógł tego zrobić bez otrzymania wezwania na piśmie, gdyż przekraczało to jego kompetencje. Wspomniał przy tym, że kaplicę w szpitalu powiatowym w Suwałkach urządzał biskup w porozumieniu z władzami państwowymi, dlatego – jego zdaniem – również o jej likwidacji mogły zadecydować wyłącznie te same instytucje. Wyjaśniał, że jako proboszcz mógł to uczynić jedynie na polecenie biskupa lub na pisemne zarządzenie władz, które mógłby przedstawić ordynariuszowi w celu usprawiedliwienia ewentualnych działań. Nie widział innej możliwości rozwiązania tej sprawy i oczekiwał takiego polecenia31.

Sprawa nie okazała się tak prosta, jak zakładały władze administracyjne. Potwierdza to pismo Wydziału Zdrowia Prezydium PRN skierowane do ks. Gumowskiego w drugiej połowie marca. Odnosząc się do otrzymanego pisma dyrekcji szpitala powiatowego, proszono o porozumienie się z dyrektorem szpitala, nie w sprawie likwidacji, lecz przeniesienia kaplicy szpitalnej z dotychczasowego miejsca na nowe, uzgodnione z dyrektorem. Podkreślano konieczność jak najszybszego załatwienia sprawy ze względu na to, że kaplica znajdowała się na oddziale położniczym i noworodków, przy sali operacyjnej i porodowej. Termin ostatecznego zawarcia porozumienia wyznaczono na 21 marca, a o wyniku sprawy należało poinformować kierownika Wydziału Zdrowia Prezydium PRN w Suwałkach32.

W ocenie władz, wraz z nadejściem 1956 roku i odwilży politycznej, kurie podjęły działania mające na celu aktywizację społeczeństwa wokół Kościoła i odciągnięcie wiernych spod wpływu partii i rządu, wykorzystując do tego celu m.in. obchody „300‑setnej rocznicy ślubów maryjnych”. Na terenie województwa białostockiego kurie zalecały m.in. odprawianie nabożeństw związanych z kultem Marii, odsłanianie tablic pamiątkowych, organizowanie (zwłaszcza na wsi) tzw. „wędrownego różańca” oraz pielgrzymek do miejsc pątniczych. W sierpniu na szeroką skalę zorganizowano pielgrzymki, głównie do Częstochowy. Księża z diecezji łomżyńskiej otrzymali polecenie ubiegania się u władz o zgodę na nauczanie religii w szkołach. Skutkiem tego był masowy napływ podań w tej sprawie do Wydziału Oświaty. Wskazano też na akcję kurii, skierowaną przeciwko ustawie o przerywaniu ciąży33.

W okresie obchodów rocznicy Ślubów Maryjnych wojewódzka i powiatowe rady narodowe nie wydały zgody na poszerzenie tras procesji, co zostało uznane przez duchownych za kolejny przejaw walki władzy z Kościołem. W parafii Kobylin w powiecie wysokomazowieckim oraz Grajewie o naruszaniu swobody kultu religijnego duchowni wspominali podczas kazań. Ks. Witold Balukiewicz, po otrzymaniu od Prezydium PRN odmowy na wyjście z procesją poza obręb kościoła, doprowadził do wysłania przez mieszkańców delegacji, na czele ze Stanisławem Perzanowskim, która zażądała cofnięcia zakazu. Starania te zakończyły się fiaskiem, podobnie jak próba podjęta w Komitecie Powiatowym PZPR w Grajewie. Ostatecznie, po zakończeniu procesji, która miała miejsce 5 maja 1957 roku, z tłumu padły okrzyki, aby wyjść z nią na ulice miasta i choć ksiądz wszedł do kościoła, to ludzie i tak wyszli na ulice ze śpiewem34.

Jesienią 1957 roku, w związku z przejściem ks. Balukiewicza do Suwałk, kpt. Mikołaj Lebiedziński sporządził pismo przekazujące tamtejszym organom jegosprawę35. W 1958 roku w materiałach Służby Bezpieczeństwa odnotowano, że duchowny, przebywając już na nowym terenie, namawiał kobiety do przeciwstawienia się organizowaniu w mieście szkoły świeckiej. We wrześniu miały one udać się pod siedzibę KP PZPR i żądać wprowadzenia nauki religii w szkole. Do samego wystąpienia nie doszło w związku z rozmową ostrzegawczą, przeprowadzoną z ks. Balukiewiczem przez prokuratora powiatowego i przewodniczącego Prezydium PRN w Suwałkach. W tym okresie duchowny prowadził także aktywnie remont kościoła parafialnego, zakładając centralne ogrzewanie i odbudowując wieże na kościele, zniszczone w czasie działań wojennych. Ponadto, z jego inicjatywy, ks. Józef Bieniewski opracował petycję do władz centralnych i zebrał pod nią podpisy, w sprawie przejęcia zniszczonego w czasie wojny byłego kościoła garnizonowego przy ul. Augustowskiej. Ostatecznie został on przekazany na rzecz parafii, a dziekan przystąpił do jego odbudowy36.

Zanim do tego doszło, w 1957 roku Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Suwałkach podjęło decyzję o rozbiórce świątyni, co wywołało sprzeciw duchownych i ludności. W efekcie wystąpiono do PRN o zaprzestanie rozbiórki, co też się stało. Ks. Witold Balukiewicz doprowadził do przekazania kościoła parafii przez MON oraz uzyskał zgodę PRN na zabezpieczenie budynku. Odbudową kierował ks. Bieniewski, wykorzystując środki ze składek i pomocy parafian. Pozwoliło to na pokrycie dachu blachą i naprawę zniszczeń w murach świątyni37. W związku z odbudową kościoła dziekan ks. Balukiewicz opodatkował parafian kwotą w wysokości od 200 do 600 zł od rodziny oraz zachęcał do pracy przy jego remoncie. Do zbierania pieniędzy wykorzystano sołtysów i członków rad gromadzkich. Osoby, które zbierały fundusze na wspomniany cel, czyniły to bez zezwolenia władz, w wyniku czego zostały ukarane grzywną przez kolegium orzekające. W związku z tym i kontrakcją władz, mającą na celu zdyskredytowanie duchownego, jego działania zostały opisane w „Gazecie Białostockiej”38. Pomimo to, 30 listopada 1958 roku zapowiedziano, że 7 grudnia przyjedzie do Suwałk biskup z Łomży, który dokona wyświęcenia świątyni. W uroczystości udział wzięli liczni wierni, owacyjnie witający biskupa. Znalazło to odzwierciedlenie w materiałach SB. Biskup, powitany uroczyście przez ks. Balukiewicza, wygłosił kazanie, w którym podziękował wiernym za pomoc w odbudowie świątyni, a MON za jej przekazanie parafii39.

Nie oznaczało to jednak akceptacji poczynań dziekana przez władze administracyjne. W 1962 roku wydział finansowy wymierzył mu domiar podatkowy od inwestycji w wysokości 22 tysięcy zł. Natomiast we wrześniu tego samego roku ukarano go dwoma tysiącami grzywny za nie prowadzenie księgi inwentarzowej zgodnie z zaleceniem ministerstwa finansów. W sporządzonej na potrzeby SB w październiku 1962 roku charakterystyce księdza stwierdzono też, że starał się za wszelką cenę wywierać wpływ na młodzież. W tym celu w kaplicy kościelnej wyświetlał dla niej filmy o tematyce religijnej, a dla starszych organizował kursy przedmałżeńskie40.

Z pewnością przedstawiony obraz działalności prowadzonej przez ks. Witolda Balukiewicza i ks. Bolesława Gumowskiego nie jest pełny. Jednak już tylko na podstawie przedstawionych materiałów możemy stwierdzić, że pozostawali oni w stałym zainteresowaniu zarówno władz administracyjnych, jak i aparatu bezpieczeństwa. Informacje znajdujące się w zachowanych materiałach, wytworzonych przez te instytucje, wskazują też jednoznacznie na ich nieugiętą postawę i oddanie w pracy dla Kościoła, którego dobro było dla nich najważniejsze.

Dzisiaj nikt już nie ma wątpliwości, co do zbrodniczego charakteru rządów komunistycznych w okresie stalinowskim. Pomimo upływu czasu wciąż nie do końca poznaliśmy jednak ówczesne wydarzenia i ich mechanizmy. Dotyczy to także skali represji, jakim został poddany Kościół katolicki, a szczególnie duchowni reprezentujący go niejako „na zewnątrz”. Dokonując oceny tamtych wydarzeń i tego, czym się one zakończyły, trzeba pamiętać, że dla wielu ich uczestników to właśnie religia stała na straconej pozycji. Na szczęście, z perspektywy czasu możemy stwierdzić, że osoby te myliły się i to poważnie.

  

  

  


  

do spisu treści

następny artykuł