AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ...

  

  

Irena Drowdwiłło-Batura

  

Relikty kultury tradycyjnej

w świadomości mieszkańców powiatu augustowskiego

w końcu XX wieku: nazewnictwo, duchy, strachy, zwidy, lecznictwo

cz.2 z 4

  

  

  

V. Opowieści wyjaśniające zjawiska i zwyczaje, przepowiednie

  

Augustów (miasto): Gdzieś w 1935 roku w prasie podano wiadomość o zbliżaniu się komety, czy meteoru, która może nawet zagrozić ziemi. Ludzie podłapali to i zaczęły mnożyć się niesamowite spekulacje, a że to już koniec świata i tylko patrzeć, jak słońce będzie wschodzić od zachodu, a zachodzić od wschodu, gwiazdy będą spadać na ziemię, ziemia będzie się trzęsła.

Biernatki (gm. Augustów): Teściowa moja mieszkała w Mazurkach, ale pochodziła z Biernatk i kiedy zatęskniła za swoimi, brała mnie i na skróty biegłyśmy do Biernatk. Kiedy przechodziłyśmy koło jednego pola, na którym rosło drzewko, to pokazywała mi je i mówiła, że rośnie ono nie do góry, tylko w dół i jak całkiem schowa się w ziemię, to będzie koniec świata. Ostatnio [2006 rok] pytałam kuzynów z Biernatk, czy to drzewko jeszcze rośnie i mówili, że tak.

Bohatery Leśne (gm. Lipsk): Starzy ludzie opowiadają, że w czasie zarazy w XVIII wieku ludzie udali się o pomoc do Boga, postawili krzyż, kobiety utkały ręczniki i prze- pasały ten krzyż. Wszyscy modlili się i choroba odeszła. Cud dokonał się 14 września, na Podwyższenie Krzyża Świętego. Od tej pory było to święto.

Jastrzębna I (gm. Sztabin): Na początku wsi wisi na krzyżu figurka Chrystusa z głową odwróconą w drugą stronę niż zwykle [w lewo]. Starzy ludzie mówili, że figurkę odlewał Żyd, który nie był świadom chrześcijańskich tradycji.

Znane są w okolicy odlewnie, prowadzone przez Żydów. Między innymi, pod Mikaszówką działała odlewnia Fajngolda.

Jaziewo (gm. Sztabin): Przy Kapliczce Borowej spotkałem człowieka z Jaziewa23 i pytam, czemu przy wycince nie są ścinane drzewa, na których wiszą kapliczki, a on mówi: „A co pan chciałby, jak ja by spuszczał drzewo, to żeby piła odbiła i przecięła mnie w pół”. Zapomnieli już ludzie, że drzewa z krzyżami lub kapliczkami są święte, bo uświęca je Boska Postać i nie są mściwe.

Osowy Grąd (gm. Augustów): Karawaka była między starymi drzewami – jesionem i klonem. Drugie ramię było na okoliczność pomoru na bydło. Na granicy z Gliniskami była pasyja, w czasie cholery najdalej można było tylko do niej iść. Pasyja była z jednego drzewa, miała jedno skrzydło. Na bocznych deseczkach było wypisane, na jaką intencję postawiona. Przy niej był cmentarz choleryczny.

Szczeberka (gm. Nowinka): W Szczebrze mieszkali dawniej biedni ludzie. Jeden chłopak szedł przez wieś i dzieci najbogatszych rolników obraźliwie przezywały, on też coś obraźliwego im odpowiedział i tak ich to obraziło, że rodzeństwo – panna i kawaler go zabili. Nic im za to nie było, bo byli bogaci. Chcieli tylko na pokutę powiesić figurę Chrystusa na krzyżu misyjnym, ale to było zakazane. Na krzyżach misyjnych nic nie przybijano, najwyżej jak brat brata zabił, to pozwalano powiesić figurę.

Szczebra (gm. Nowinka): Przed drugą wojną na niebie pokazywały się dziwne zjawiska. Jak wychodziliśmy z Gorzkich Żalów z kościoła, to od strony północnej była jasność. Inni widzieli krzyże na niebie. Mówili ludzie, że będzie jakieś nieszczęście.

Chodzi zapewne o zorzę polarną.

  

VI. Nawiedzone domy

  

Augustów (miasto): A. Przy wyjeździe z miasta do Białegostoku i Warszawy stoi willa niezamieszkała, w której straszyło. Były dziwne odgłosy, przesuwanie sprzętów. Działo się to w latach osiemdziesiątych XX wieku.

Sprawę opisywała lokalna prasa, często do niej wracając. Obecnie w domu tym mieści się hurtownia materiałów papierniczych, podobno nie ma już niezwykłości.

B. Na rogatkach przy cegielni Autera była mała chatka frontem do ulicy Krakowskiej [dziś Wojska Polskiego]. Powiedali, ze tam mieskała jakaści salona paniusia, co to diabły ganiała. Jona potem zmarła. Chatę chyba za Niemca rozebrano. Dokładnie już tego nie wiem, bo byłam wtedy na Syberii.

C. W naszym domu [na posesji Państwowego Zarządu Wodnego w Augustowie, obecnie Muzeum Historii Kanału Augustowskiego] był duch, nazwany przez moją matkę „opiekuńczym”. Matka często prosiła go o opiekę lub pomoc. Sąsiadka nasza, pani Bienkowska opowiadała, że często zostawiała samo dziecko w kołysce. Gdy wracała, to kołyska była w innym miejscu. Był to znak, że dziecko było kołysane.

Jest to jedyny znany nam przekaz o „dobrym” opiekuńczym duchu, nawiedzającym dom. Wszystkie inne opowieści są o „strachach”.

Bargłów (gm. loco): Przed drugą wojną w małym domku koło młyna była apteka. Potem nikt tam nie mieszkał, choć byli tacy, którzy próbowali, ale nocą robił się tam wielki strach, coś przesuwało się, łomotało i wszyscy uciekali.

Górskie (gm. Bargłów): W dworku w Rafałówkach [obecnie część sołectwa Górskie] straszyło jak zmarł dziedzic Karwowski. Nie dało się tam spać i wszyscy uciekali. Pies strasznie wył. O północy dookoła podwórza dwukółka jeździła. W spichrzu też straszyło. Jeden Żyd w to nie wierzył i poszedł tam zanocować, ale uciekł.

Historia, wedle opowiadających, dotyczy zmarłego w połowie XIX wieku kapitana Karwowskiego, który nie żył obyczajnie, bo związał się z gospodynią Millerową i miał z nią nieślubne dzieci. Wiele z nich umarło i zostało pochowanych na zachowanych do tej pory mogiłkach.

Grabowo (gm. Augustów): W starej szkole, która była w grabowskim dworze, coś straszyło. To słychać było łomot, to płacz dziecka. Wreszcie żona nauczyciela zebrała się na odwagę i zapytała: „Czego pokutująca dusza potrzebuje?”. Odpowiedział jej głos, że mszy. Jak dała na mszę, przestało straszyć.

Gruszki (gm. Płaska): W domu śluzowego w Tartaku straszyło. Starzy ludzie mówili, że nocą coś stukało w kuchni, na strychu drzwi otwierało. Przed drugą wojną tak stra- szyło.

Jaziewo (gm. Sztabin): A. W jednem domu coś zrzucało obrazy ze ścian.

B. Po śmierci teścia gospodyni szykowała stypę. Przyszli kuzyni i sąsiedzi. Jeden z gości powiedział: „O, szkoda, że Władzia (znaczy tego zmarłego) nie ma!”. Wtedy w końcu stołu, gdzie nikt nie siedział, strzeliła z hukiem szklanka i sie rozsypała.

C. Jedna kobieta powiesiła się na drągu od siana na wozie. Chcieli ludzie jej dom kupić, ale ona po śmierci wracała. Siedziała w tym domu na krześle i ludzie bojali się. To było po drugiej wojnie.

Kroszówka (gm. Bargłów): W jednem domu o północy drzwi sie same otwierały i poja- wiał sie zmarły gospodarz i chodził po domu. Drugi mąż gospodyni, co to za Niemca spał między trupami w kaplicy Karwowskich na cmentarzu w Bargłowie [ukrywał się przed aresztowaniem], też stąd uciekał. Ksiądz odprawiał egzorcyzmy. Później dom rozebrali.

Mazurki (gm. Augustów): W jednym domu, co stoi na dawnym dworskim, straszy; nikt tam nie wytrzyma nocą, coś hałasuje.

Promiski (gm. Augustów): U sąsiadów straszyło coś, meble w domu chodziły.

Rogożyn Stary (gm. Lipsk): W jednym domu, pobudowanym na dworskim, umarł parobek i po śmierci buniował, spać nie dawał.

Rudawka (gm. Płaska): W jednym domu straszyło. Coś dzbanki nocą przewracało, zboże rozwalało. Kłębki nici taczały się przed tym, co do tego domu wszedł. Było tak, że dzban z owsem nocą się przewrócił, a na drugi dzień cały stoi. Przy piecu siadała zjawa na ławce. Jeden gość wszedł, w rękę ją pocałował, a ona była już nieżywa.

Sajenek (m. Augustów): A. W jednym z pustych domów tak straszyło, że nikt nie miał odwagi się w nim osiedlić. Człowiek przybyły tu z Galicji, nie mając gdzie mieszkać, mimo ostrzeżeń wszystkich mieszkańców, sprowadził się do tego domu w jeden dzień, ale do drugiego już nie doczekał, tylko rano uciekł, twierdząc, że tam nie jeden diabeł mieszka, ale chyba ze stu.

B. Zmarł dziadek Mateus. Pochowano go, jak należy, w Studzienicznej i spadkobiercy po nim urządzili ucztę zakrapianą piwem. Do chaty, gdzie goszczono, wpadł jeden z sąsiadów i poinformował, że widział postać dziadka Mateusa między opłotkami. Ludzie nie uwierzyli i pili dalej. Drzwi otwarły się, powiew zdmuchnął wszystkie naczynia z poczęstunkiem, a piwo z beczki wylało się do jeziora. Długo jeszcze duch robił hałas i szkody na strychu.

Siółko (gm. Lipsk): Na pokojach w Lipsku Murowanym coś straszyło. To nocą pociągnie łańcuchem i wszystkie talerze pobije, to coś się tłucze. W dzień talerze byli całe. Jak półpanek [zarządca] wyjeżdżał gdzie na noc, to rodzina jego prosiła kobiety z czworaków, by przyszły nocować na pokoje.

Dwór w Lipsku Murowanym sięga historią XVI wieku. Został rozebrany po drugiej wojnie światowej. Ma głębokie podpiwniczenie.

Strękowizna (gm. Nowinka): W największym domie, gdzie była kuchnia i duży pokój i mały, słychać było jakby ktoś w koszu ziemniaki przewracał, potem jakby je sypał. W tym domu umarł jakiś dziadek.

Szczepki (gm. Nowinka): W najładniejszym domu na górce mieszkali wikariusze. Co który tam przyszedł, po dwóch dniach uciekał. Jeden wikary postanowił zbadać, co się tam dzieje i zamieszkał. Nocą przyszedł zmarły ksiądz i wikary zapytał, czego chce. Ksiądz powiedział, że leży mu na umarłym sercu to, że jednej opłaconej mszy nie odprawił. Wikary na drugi dzień odprawił mszę i zmarły ksiądz już więcej nie nawiedzał swojego dawnego mieszkania.

  

VII. Zaklęta woda i jeziora bez dna

  

Macharce (gm. Płaska): Północna zatoka jeziora Serwy nazywa się Zdrojki. Nikt się tam nie kąpie z miejscowych ludzi, bo każdy wie, że nie ma tam dna. Tamtędy jezioro Serwy łączy się pod ziemią z Wigrami.

Mikaszówka (gm. Płaska): Ślepe Jeziorko miał Żyd Mikas, który założył obok wioskę. Miał on zamężną córkę i raz zięć poskarżył się teściowi, że żona go zdradza. Ojciec zabił za to córkę na brzegu jeziorka. Ona jeszcze przed śmiercią, za to, że oskarżano ją niesłusznie, rzuciła klątwę na jeziorko. Od tej pory jest ono bezdenne.

Netta (gm. Augustów): U podnóża Kościółkowej Góry było święte źródełko, którego woda leczyła wiele chorób, między innymi oczu. Było tak do czasu, jak jakaś pani przyjechała w powozie, wyszła z niego z psem i przemyła mu chore oczy. Święta woda została skażona jej niewłaściwym wykorzystaniem. Źródełko wyschło.

Pijawne (gm. Nowinka): Od Pijawnego Ruskiego przez Pijawne Polskie płynęła w dawnych czasach rzeczka. Gdzie gajówka stała, było jeziorko, a drugie było za wioską. Ktoś musiał je zakląć, bo zniknęły. Kiedyś przez te wioski przechodził dziad żebrzący i powiedział, że jeżeli ktoś go dochowa do śmierci, to on odczaruje jeziorka, ale oślepnie. Nikt nie zgodził się wziąć dziada do siebie i jeziorka nie ma. Czasem tylko przy dużych roztopach czy burzach płynie tam strumyk.

Studzieniczna (m. Augustów): Jak miała czternaście lat, na twarzy jakieści plagi, takie plamy pokazali się. Modliła się, była u spowiedzi, potem obmyła się wodą ze studzianki i te plamy znikli.

Topiłówka (gm. Augustów): A. Kiedyś konie jednego wpadły do trzęsawiska, a potem on je znalazł, bo wypłynęły w jeziorze Rospuda.

B. Koło Młyniska do Ślepego Jeziorka, co się nazywa Topiłek, wpadła krowa i wypłynęła przez grzęzawisko do janowskiego rowu – Zalewianki.

C. Na granicy oddziałów leśnych 211 i 220 leśne bagienko. Jest tam źródło, spływa do Rospudy, nie zamarza zimą.

  

VIII. Diabły w różnych postaciach

  

Jak wiadomo, za dawnych czasów wieś była otoczona wielkimi lasami, w których miały swe kryjówki nieczyste siły, stąd wychodzili i ludzi straszyli. Po wycięciu lasów złe duchy nie miały gdzie się ukrywać, musiały przenosić się do innego państwa, bądź wrócić do piekła. A może i to im przeszkadzało, że obecnych ludzi diabeł nie może przechytrzyć?

   

Witold Sztukowski

  

Augustów (miasto): A. Kiedyści jedzie chłop wiecorem furmanko, a jesce trochie wypiuł. Ale to jus późno, moze połnoc. Baran mu wskocuł ni stąd ni zowąd, połozył sie na sianie i lezy. Chłop spycha go, goni go bicem, a baran ani sie rusy. Ale chłop podumał i myśli: cekaj, ty chitry, ale ja jus wiem, kto ty! Wzioł dwa takie śpeliki z tej słomy wyciągnuł, moze z osetu, a moze z cego, na krzyz i baranoju pod nos! A – gada – widzis! Ja cie przemanał! Bo to nie był baran tylko diabeł!

B. Opowiedała mi ciotka – dzieciaka chrzcili. A to kiedyści było – kumy tylko wieźli chrzcić dzieciaka. No to te kumy kwaterkie wypili, bo to jek raz w lutym było, a bez las trzeba było jechać! Może oni do Studziannej jechali? Jado, coś ich ten koń idzie nie tak jak trzeba! Patrzajo, ze to droga nie ta. No to joni bedo skręcać w lewo. Jado, jado i znowu są w tem samem miejscu. No to teraz w prawo joni skręco. Jezdzo, jezdzo, minęło nie wiedomo ile tego casu, znowu joni w tem samem miejscu. No to jus i teraz nie wiedzo, co robić. A to diabeł tak wodziuł, bo nie chciał dopuścić, zeb tego dzieciaka chrzcili. Ale jus jek zaceli sie modlić i wtedy dojechali do tego kościoła.

C. Dziadek opowiadał, jak kiedyś spotkał w lesie eleganckiego pana. Pan z nim uprzejmie rozmawiał. Dziadek spojrzał na buty, a to nie były buty tylko kopyta, bo to był diabeł.

D. Znajomy opowiadał: „Jak poszedł do lasu na grzyby, było koło Ślepego Jeziorka. Panie, panie, ja patrzę, aż tu na Ślepym Jeziorku na kępie stoi gajowy Stefanowski z Wojciecha i na trąbce trąbi. Krzyknął ja na niego: Stefanowski, daj potrąbić. On powiedział – chodź tu do mnie, a ja, panie, panie, mówię jemu: – Czy ty oszalał, tu woda, można bultnąć z uszami. A on, panie, panie, mówi – nie bój się, idź tak prosto do mnie, jest twarda dróżka, wody na parę cali głęboko. Szedł ja, aż doszedł do niego na kępę, ale jak ja powiedział jeszcze raz: Stefanowski, daj potrąbić, to kiedy on buchnął w wodę, tylko smoła się zakotłowała, a ja usłyszał głos: Trąbił ja, trąb i ty. Panie, panie, to był diabeł wcielony, nie Stefanowski. Ja w strachu trąbił, ale płaczem, jak oprzytomniał, próbował wyleźć, ale nie sposób było – woda głęboka. Długi czas krzyczał, wołał: ratunku!, aż ludzie z Wojciecha usłyszeli i mnie na drągach wyciągnęli.

E. Dziadek opowiadał, że żyli D... przed drugą wojną. Byli inni niż wszyscy, inaczej się ubierali i mieli spółkę z diabłem. Łazili po drzewach, coś wykrzykiwali.

Balinka (gm. Sztabin): Pod Rybalnym Mostem pędzono w lesie bimber. Pędzący zasnął między beczkami i kiedy się obudził, zobaczył, że zza beczki patrzy na niego diabeł.

Białobrzegi (gm. Augustów): Jak O... z Brzozówki przyjaźnił się z W... z Białobrzeg, który miał krzyż walecznych za POW, to pili. I jak wracali podpici, to W... się darł, a O... go uciszał, bo mówił, że tu diabły, W... zaczął diabła przywoływać, a diabeł mu odgwizdywał.

Bohatery Leśne (gm. Lipsk): Opowiadano, że w dawnych czasach, jak było w Boha- terach dużo spraw sądowych, to sędzia z Sopoćkin przyjeżdżał na miejsce. Jak miał dużo roboty, to furmana wysyłał do domu, a wracał sam. Zwykle kończył urzędowanie w karczmie przy obiedzie. Kiedyś po takim obiedzie jechał już nocą do Sopoćkin i wjechał w bagno. Diabły rozebrały mu wóz i obudził się rano na kępie, a konie pasły się niedaleko. Czasem te diabły wyjeżdżały z bagna karetą i kusiły przechodniów nocą, by wsiedli do tej karety.

Czarnucha (gm. Augustów): Straszył diabeł za kapliczką na Świerniskach, za grądem, ale jak wyglądał? – nie wiadomo.

Dulkowszczyzna (gm. Lipsk): Na grobli zwanej Zieloną Pończochą baran czasem napadał na ludzi. Napadł na muzykanta, jak wracał nocą do domu i tak walczyli, że har- monię potłukli.

Gabowe Grądy (gm. Augustów): Mąż widział diabła, jak miał siedemnaście lat. Za Sowietów mieli sklepik koło gościńca w Borze. Przyjechała kontrol, dziadek poszedł, bo żona była chora, a mąż został sam z kontrolą. Z jednej strony był las, z drugiej las, a on musiał wracać sam. Jak przechodził, to była jakaś mgła nad młodniakiem. Przystanął, patrzy, a tam chłop stoi. Wtedy zmarł jeden – ojca ciotki mąż. Mówili, że mu się w gardle wódka zapaliła. Mąż zaczął się żegnać medalikiem. Chłop schował się za sosnę i wtedy powstał wielki wiatr, aż drzewa się kładły. Mąż patrzy, a za sosną był diabeł. Miał ogon i kapelusz. Tak się zląkł, pędził i uderzył w drzwi i przez trzy tygodnie był chory. To było na jesień, koło dwunastej w nocy.

Grabowo (gm. Augustów): Jak jechać z Grabowa do Rutek, po prawej stronie straszyło. Za idącym jechała kareta w cztery konie i powoził nią pan w czarnym kapeluszu i zapraszał do środka. Nie daj Boże wsiąść! Pan skręcał do wądołów na kartofle, które tam były. Inni znów mówią, że pan w bagno wiózł, bo to był diabeł!

Gruszki (gm. Płaska): Przy Pieciówce diabeł straszy, w dole – jak jechać z Mikaszówki do Tartaku. Mówią, że siedzi na krzywej sośnie.

Jak wykazały nasze badania archiwalne, blisko tego miejsca, na łące, zwanej Piecia, w latach siedemdziesiątych XIX wieku działał zakład odlewniczy.

Huta Sztabińska (gm. Sztabin): Opowiadał dziadek jednego mieszkańca, że jak był furmanem u hrabiego Brzostowskiego, to słyszał, jak jego pan rozmawiał nocą z diabłem pod krzyżem, co to stał przy wjeździe do zakładu. Parę razy słyszał rozmowę.

Hrabia Karol Brzostowski (1796–1854), dziedzic dóbr Sztabin lub Krasnybór, był założycielem kilku zakładów przemysłowych, między innymi gorzelni i browaru w Cisowie oraz huty szkła i żelaza z odlewnią oraz warsztatami stolarskim, tokarskim, mechanicznym, garbarni i tartaku w Hucie. Był samotnikiem, masonem. Procesował się z dominikanami krasnoborskimi. Nic dziwnego, że wokół niego, obok białej legendy, doceniającej imponujące zasługi na polu menedżerskim i społecznym (zniesienie pańszczyzny, kasy zapomogowo-pożyczkowe, system zasiłków, bezpłatna opieka lekarska i oświata, uwłaszczenie chłopów, powołanie Instytucji Rolniczo-Przemysłowej Sztabin), powstała i czarna legenda24.

Jabłońskie (gm. Augustów): Na granicy wsi Sołdacka Słoboda, Mikołajówek i Jabłońskie diabeł klepał kosę nocą na słupie. W tym miejscu jakaś baba umarła.

Jaminy (gm. Sztabin): W lesie przy drodze z Jamin na Janówek coś nocą gwizdało. Jeden zapóźniony przechodzień odgwizdnął. Pojawił się biało ubrany pan i zaproponował walkę w biady25. O północy zaświecił księżyc i chłop zobaczył, że ten pan ma kopyta. Przestraszył się, ale w świetle księżyca ten był coraz bledszy, wreszcie znikł.

Jasionowo (gm. Lipsk): A. Na Uroczysku Kalucha, leżącym między szosą grodzieńską a drogą do Jasionowa, diabeł czatował, głównie na pijanych. Wójt Lipska dojeżdżał z Jasionowa do pracy i często mu się zdarzało, że kiedy wracał, konie nie mogły sań uciągnąć, a to ktoś zapraszał go do domu, by się ogrzać i on szedł. Rodzina znachodziła go wtedy na kruśni kamieni26. Raz to diabeł go na drzewo wsadził.

B. Inna opowieść: Przy bagnie Kaluzie diabły były i jak chłopi jechali, zdejmowały koła z drzewianych wozów, słyszała to od dziadów. Diabły wyprzęgały też konie.

Jeziorki (gm. Augustów): G... z Jeziork wracał nocą z Augustowa i przyplątał się do niego jakiś jegomość, który uprzejmie z nim rozmawiał. Jak byli już w Jeziorkach, ten jegomość prowadził G... na bagno i jak G... zaczął się zapadać, to zrozumiał, że to diabeł ciągnie go w te bagno i uciekł. To było zaraz przed drugą wojną albo w wojnę.

Juryzdyka (gm. Nowinka): Jechał chłop wozem i na drodze leżał baran, chłop wziął go na wóz, konie nie zdoleli ciągnąć, chłop zwalił tego barana z wozu. Baran się tylko zaśmiał.

Krasne (gm. Lipsk): Grąd, po którym biegła droga na uroczysko Kożuchowo, upodobały sobie diabły. Raz dwie kobiety jechały wozem. Zerwała się gwałtowna burza, drzewa się łamały. Kobiety zakryły twarz chustkami, by tego nie widzieć i tak dojechały do Krasnego. Tu zanocowały i opowiedziały ludziom o burzy, której w wiosce nie było i o tym, że droga zasłana jest drzewami. Na drugi dzień ludzie tam poszli, ale śladów burzy nie było.

Kurianka (gm. Lipsk): Jeden pijany w lesie zabłądził i szukał ratunku. Przyszedł do niego diabeł i powiedział, że go wyprowadzi, jak ten spełni trzy życzenia. Kazał diabeł kobietę zgwałcić, człowieka zabić i butelkę wódki wypić. Ten człowiek zgodził się tylko na ostatni warunek, ale jak wypił wódkę, to wyszedł na przystanek. Jak raz podjechał autobus i wysiadła z niego kobieta i chłop, i wtedy ten pijak spełnił dwa pozostałe życzenia.

Lipsk (gm. loco): W uroczysku Koleśniki na jadących nocną porą, szczególnie tych, którzy z karczmy wracali, czyhał czort. Od wozu odpadały koła. Jeden człowiek w czorty nie wierzył i postanowił z nich zakpić. Powiedział w tym miejscu, jak nocą przejeżdżał: „czort, skidaj kolesa!”... i, jak na komendę, wszystkie koła odpadły. Woźnica przestraszył się, zaczął szukać kół, ale co jedno przyniesie i pójdzie po następne, to pierwsze znów ginie...

Mikaszówka (gm. Płaska): W Ślepym Jeziorku w Mikaszówce diabeł straszył w postaci psa z rozdziawioną paszczą. Miejscowi tam rybakowali nocą (znaczy się kłusowali) i ojciec też. Raz do łódki podpłynął taki stwór, ojciec się przestraszył i walnął go wiosłem, i uciekł do brzegu, i do wioski. Pozostała na jeziorze łódka i sieci.

Netta Folwark (gm. Augustów): A. Góra między Bargłowem Dwornym a Nettą Folwark – Bocianówka – była kiedyś wyższa, teraz jest rozjeżdżona. Kiedy szło się tamtędy nocną porą, za idącym posuwał się pan w czarnym kapeluszu jak cień.

B. Obok folwarku, przy bagienku na nieużytkach, diabły straszyły. Wracali tamtędy chłopi z karczmy do domów.

Olszanka (gm. Nowinka): Przy dworze, tam gdzie piwnice dla robotników – sklepli, straszyło. Jeden chłop konia szukał swojego. Na tych kopcach ktoś zarżał i chłop powiedział: „a gdzie cię tu diabli wnieśli”. Ten koń się zaśmiał ludzkim głosem. Chłop patrzy, a koń ma jedną nogę ludzką a drugą końską.

Pijawne Polskie (gm. Nowinka): W latach pięćdziesiątych [XX wieku] mieszkał w Pijawnem gajowy, który lubił – jak wszyscy inni chłopi – popić. Kiedyś nocą z bagienka pod lasem usłyszeli ludzie wołanie o ratunek, ale nikt nie odważył się tam iść. Gajowy przyszedł do domu strasznie wybłocony, a rano opowiadał, że jakiś pan szedł nocą przed nim i wołał go i tak prowadził go dookoła tego bagna.

Pomiany, przysiółek Rozalin (gm. Bargłów): Dawniej w Rozalinie las dochodził do drogi. Jeden jechał od Pomian na jarmark do miasta, jeszcze było ciemno. Z lasu wyszedł mężczyzna i prosił, by dać zapalić. Chłop dał mu papierosa, za to dostał fajkę i tabakę w garść. Wsypał do kieszeni tę tabakę. Jak wyjechał z lasu, przypomniał sobie, że w tam- tym miejscu wielu ludzi było wystarszonych. Zajrzał do kieszeni, a tam był suchy koński gnój. Ze złości wyrzucił i fajkę.

Reszki (gm. Bargłów): Na drodze z Reszek do Lipówki przy bagnie Musarz straszyło ludzi. Wciągało ich do bagna, a tam diabły w dutki grali. Jedna kobieta opowiadała, że zbierając tam grzyby, dawno temu, usłyszała, że w bagnie coś jęczy. Podeszła i zobaczyła Żyda z workiem ziemniaków na plecach. Ten zapytał, czy słońce wzeszło, bo ciężko mu iść i czy kto nie jechał. Jak dworscy konie pędzili tamtędy, to bardzo często te konie się płoszyły.

Rudawka (gm. Płaska): Drogą przez rzeczkę para koni wjeżdżała z bryczką, ale tylko koła się ruszały, a bryczka nie. Ludzie w domach słyszeli turkot, jak przez okna patrzyli, w tej bryczce widzieli pana w kapeluszu. Jak szli na drogę zobaczyć kto to, żadnej bryczki nie było.

Rutki Nowe (gm. Augustów): Brat żony popił sobie. Było to zimą. Konie wjechały w za- rośla na Młynku i stanęły. On sam przyszedł do domu i opowiadał, że diabeł go złapał.

Sajenek (m. Augustów): A. Diabeł w Sajenku przyjmuje postać konia. Nocą na grobli słychać rżenie i tętent jego kopyt po szosie.

B. Przy końcu jeziora [Sajna] pod Sajenek była stara kłoda drzewa przy brzegu jeziora, w niej była taka dziupla, że człowiek mógł się zmieścić. Pewnego razu dwóch rybaków łowiło ryby, nadeszła burza z grzmotami, piorunami, więc rozwiesili oni sieć, a sami schowali się do tej kłody. Nadeszła noc, ulewa nie ustawała, wówczas pojawił się diabeł, zaglądnął do kłody i zobaczył głowę człowieka, odezwał się do niego: „Wyłaź z kłody, tam moje miejsce!”. Rybak powiedział, że nie wylezie. Diabeł zaszedł z drugiego końca kłody i znowu zobaczył głowę człowieka. Kazał mu wyleźć, ten nie usłuchał. Wtedy diabeł powiedział, że jest on tak stary, że pamięta jak w tym miejscu, gdzie znajduje się jezioro, ludzie grykę sieli, ale żeby chłop miał dwie głowy, tego nie pamięta. Jeszcze raz odezwał się do rybaka: „Wyłaź, bo rozwiążę”. Rybak odpowiedział mu: „A rozwiązuj, a ja nie wylezę”. Burza ustała, nastał dzień, rybacy powyłazili z kłody i wtedy zobaczyli, że z ich sieci tylko kłąb nici jest wetknięty na tyczkę. Domyślili się, że diabeł rozwiązał im sieci, tak jak zagroził. Udali się do księdza. Poradził im ksiądz, żeby dali ofiarę na mszę świętą i sami przyszli do kościoła się modlić, to diabeł musi im sieci z powrotem powiązać. Tak zrobili. Na tym miejscu, gdzie był kłąb nici, znowu znaleźli swoje sieci rozwieszone.

C. Nocą po jeziorze Sajnie diabły pływają łodzią, czasem słychać plusk wioseł.

D. Chłopi chcieli wyciągnąć drzewo na Rybalni, tam gdzie koniec Stawu Sajenek. Wszyscy pomagali koniom, zapierali się nogami w suchy grunt, ale nie udało się. Ktoś westchnął: „Tylko diabeł mógłby to zrobić”. Pojawił się nieznajomy, powiedział: „Nie dajecie sobie rady? To nic trudnego!” Zaprzągł konie i za pierwszym razem wyciągnął kłodę sam.

E. W niedzielę, zapomniawszy, że to dzień święty, kilku mężczyzn grało w kółko. Podszedł obcy i zagrał z nimi, ale tak rozkręcił kółko, że nikt nie mógł go zatrzymać. Powiał wiatr, zaszumiało, a mały chłopak wykrzyknął i pokazał na odbitą w błocie kogucią łapę. Wtedy ludzie zrozumieli, że to diabeł, przypomnieli sobie o modlitwie i pobożnym rozmyślaniu, i bardzo zawstydzili się, że grzeszyli.

Siółko (gm. Lipsk): Między Siółkiem a Lipskiem Murowanym pijanego spotkał diabeł i powiedział, że na piec go wyprowadzi i zaprowadził na kupę kamieni. Diabeł zdjął pija- nemu buty i ten miał potem nogi odmrożone. Inni też widzieli tego diabła.

Strzelcowizna (gm. Płaska): Na mostku na Kalnej jeden ze Strzelcowizny grał na harmonii. Wracał z zabawy z Frącek i rozebrało go na mostku. Jemu przedstawiło się, że jakiś pan zaprowadził go na jakiś wywrót, kazał grać i płacił mu w czapkę. Jak się rano ocknął, w czapce miał końskie gówniaki.

Świderek (gm. Augustów): Przy mostku na Kolniczance jak jeździli, to czarny baran wychodził. Jedni wzięli go na wóz, próbowali jechać i nie dali rady. Baran ryknął, oni zwalili go z wozu i dopiero ruszyli. W tym czasie wiatr zawiał, jak konie poszli. A ten baran to diabeł!

Topiłówka (gm. Augustów): A. Koło Młyniska w Ślepym Jeziorku diabeł kosę klepał.

B. Za remizą stała stodoła i mówiono, że diabeł tam straszy. Czasem baran tam się pokazywał.

  

ciąg dalszy

 

 

 


 

do spisu treści

następny artykuł