AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę ...

  

  

Izabela Filipiak-Sokołowska Janusz Sokołowski

  

O suwalskiej pieśni ludowej i wybranych przykładach

jej regionalnego nacechowania

cz.4 z 4

  

  

  

  

Jadą wozy za wozami,

/:napotkali młodo panne, siadaj z nami:/.

Siadaj z nami, ułanami,

/:wczoraj byłaś grzeczną panno, a dziś pani:/.

A my ciebie podwieziemy,

/:tam na górce, w cudzem domu zostawiemy:/.

Obejrzyj sie dookoła,

/:nie ma mamy twej rodzonej, lioj teściowa:/.

  

  

Ty kalina, ty ziel`iona, hej, e-ej,

Ty kalina , ty ziel`iona,

we trzy rzeńdy posadzona.

Cem kalina nie bujała, ej e-ej,

cem kalina nie bujała,

jek ja młoda wendrował(a).

Wendrowała mil`ie, drugie, ej e-ej,

Wendrowała mil`ie, drugie,

a na trzecie trzeba stać,

białe łóze uściełać.

Białe łoze uściłała, ej e-ej,

białe łoze uściłała

ojciec, mamo przeklinaj,

moje dol`ie przeklinaj.

  

  

.....

tylko do domu przyjdźże.

/:Przyjde tatusiu w nocy,

przyprowadzą mnie chłopcy:/.

Chłopcy mnie prowadzili,

wianusek wyzwodzili.

/:Oto tatusiu, oto,

upadł wianusek w błoto:/.

Sowa w studole siada,

słucha co Jasio gada.

/:Nie gadaj Kasio z Jasiem,

żeb cię nie zdradził casem:/.

Umna dziewczyna, umna,

wysła raniutko z gumna,

/:pos(m)ołowieli ocy,

ze nie dospała nocy:/.

Ustrzeż ty Boze nocy

na moje młode ocy,

/:chocias na dwie guodziny,

dla mnie młodej dziewcyny:/.

Sowa w studole huka,

Kasia kołyski suka.

/:Ach sowa moja, sowa,

spełniają się twe słowa:/.

  

  

Do domu żytko, do domu,

/:s-ia naulali na poliu:/.

Do domu żytko, do domu,

/:za jeden miesiąc na poliu:/.

Nie długo u nas gościować

I znów na poliu zimować.

Do domu żytko, do domu,

I znów za miesiąc na poliu.

  

  

/:Powałem żytko, powałem:/

o swoim panu nie dbałem.

/:A żeby nasz pan dobry był:/,

dawno żyteńko w domu miał.

/:Ale że nasz panniedbały:/,

o swoim żytku zapomniały.

/:Służyła Kasia we Lwowie:/,

a Jasiuleniek w Krakowie.

/:Kas-ia do Jas-ia tęskniła:/,

parę wianuszkow uwiła.

/:Parę wianuszkow uwiła :/

na bystry dunaj puśc-iła.

/:Płync-ie wianuszki do młyna:/,

tam ,mój Jas-ieńko przebywa.

/:Jas-io koniki pojący :/

ujrzał wianuszki płynący.

/:To mojej Kas-i robota:/

parę wianuszkow ze złota.

/:To mojej Kas-i zwijanie:/

parę noceńkow nie spanie.

  

  

/:Powałem żytko, powałem:/

za nasem panem niedbałem.

/: A żeby nas pan dobrze dbał:/,

dawno by żytko w gumnie miał.

/:Źnijcie źniwiarze, nie stojcie:/,

a Pana Boga sie bojcie.

/:Hej pobujaj jeleniu:/

po wigierskim jęcmieniu.

Już wnet jęcmieniu nie wstanies

/:a jeleń bujać przestanie:/.

  

  

POLKA

Antek młody woził wody po miasteczkach i po wsiach,

jak mu było zimno w nogi, zagrał polkę rach, ciach, ciach.

  

  

OBEREK

Tu był, tu ni ma,

pojechał do młyna,

jak mońki namiele,

to zrobi wesele.

Tu buł, tu ni ma,

pojechał do młyna,

jak namiele monki,

przywiezie dla żonki.

  

  

KAMZUL

/:Kamzul’:/, siwa broda,

ja dziewczyna jak jegoda,

/:ja dziewczyna jak malina

a ty stary grochowina:/.

  

  

Słozuł Jasio u pana

za srarsego dworana.

Hej, hej, za starsego dworana.

I wysłozuł siedem lat,

dostał Kasie jako kwiat.

Hej,dostał Kasie jako kwiat.

Cztery nocki Jasio spał,

krol na wojne zaprasał.

Hej, hej krol na wojne zaprasał.

Mamu, mamu, klejnocie

chowaj córe we złocie.

Hej, hej, chowaj córe we złocie.

Jaś na wojnie wojuje,

Kasia w domu choruje.

Hej, hej, Kasia w domu choruje.

Jak się Jasio dowiedział,

seść par koni przyjechał.

Hej, hej, seść par koni przyjechał.

  

  

/: Stała nam się nowina:/,

/:pani pana zabiła:/.

/:W ogródeńku schowała:/

/:i ruteńko zas’iała:/.

/:Rosnij rutko wysoko:/

/:jak pan leży głęboko:/.

/:Rosnij rutko, lilijo:/

/:jeszcze wyżej niż lija:/.

/:Już ruteńka wyrosła:/,

/:pani za mąż nie poszła:/.

/:Wyjrzyj dziewcze w c’iemny las:/,

/:czy nie jedz’ie kto do nas:/.

/:Jadon, jadon panowie:/,

/:nieboszczyka bratowie:/.

/:Po czym ty ich poznała:/,

/:żeby ich braćmi nazwała:/.

/:Po konikach, po wronych:/,

/:po czapeczkach czerwonych:/.

/:Po czapeczkach czerwonych:/,

/:po chusteńkach jedwabnych:/.

/:Witaj, witaj bratowo:/,

/:nieboszczyka katowo:/.

/:Gdz’ież nam brata podz’iała:/?

/:Na wojne go wysłała:/.

/:Toc’ my z wojny jedz’iemy:/,

/:nic o brac’ie nie wiemy:/.

  

  

A na moście trawa rośnie, trawa, murawa,

/:tam stojała ślicna pani, wygl;iąda pana:/.

I wyjrzała spod rąceńki, słuzeńka jidzie,

/:słuzka jidzie, konia wiedzie, pana nie widać:/.

Ach moj słuzko najwierniejsy, gdzie pana podział,

/:w równym pol’iu na Podol’iu murawo uodział:/.

Ach moj słuzko najwierniejsy wracaj dwa konia,

/: i pojade, i zobace twojego pana:/.

Moja pani, moja miła nie turbuj konia,

/:będzies chciała, będzies miała ze słuzki pana:/.

Cy się zdało, się padało(?), muse panem być,

/:cy mnie takiej młodej pani za słuzeńke jiść:/.

  

  

I przyjechali te straszne Kozacy,

/:Pani Przybylska uc’ieka z pała(cu):/.

A uon jo pros’i, a uon jo woła:

/:nie uc’iekaj żono, bądz’ z nami wesoł(a):/.

Na, tobie kluczy, idz’ do piwnicy,

/:ponalewaj gos’c’iom wina ze szklani(cy):/.

Pani Przybylska wchodz’i do piwnicy,

/:a najstarszy Moskal już pieniądzy licz(y):/.

I naliczył Moskal cztrerdz’iesc’i tys’ięcy,

/:a Przybylski krzyczy: Idź, Moskalu więc(ej):/.

I naliczył Moskal bez końca, bez miary,

/:a Przybylski woła: Jeszcze dwa t’ala(ry)!:/.

Pani Przybylska wychodz’i z piwnicy,

/:a najstarszy Moskal “Wiwat !” Krzycz(y):/.

Ej wiwat, wiwat, choc’ i z cudzej strony,

/:a pan Przybylski sprzedał swoje żon(e):/.

I wziął jo Moskal za te c’ienkie boki,

/:i wsadz’ił ją, wsadz’ił w ten powoz głębok(i):/.

A ona krzyczy, a ona woła:

/: “Mój kochany mężu, ratuj od Moskala!” :/.

Zgiń ty, przepadnij zła ty czarownico,

/:nie miałem ja dobra od początku życ’(ia):/

Adjo(?) Jadwis’iu, Kas’iu i Marys”iu,

/: więc was nie zobacze, tyl’ko jeszcze dzis’(iaj):/

Nikogo mi nie żal, jak tych troje dziatek,

/:oni s’ie zostali s’ieroty bez mat(ki):/.

A ona jemu odpis odpisała:

/:”Lepiej u Moskala, niż u ciebie miała”:/

U ciebie chodz’iła w biedz’ie i w tęsknocie,

/:a u Moskala we srebrz’e izłocie:/.

  

  

Hej ty bracie Wormijarz, do koni, do koni,

/:i pojedziem przez ten gajik zielony, zielony:/.

I tam sobie koniczeń(ka) napasie, napoim,

/:i tam sobie piękno dame namówim, namówim:/.

A Stanisław ogień krześ, dmuchaje, dmuchaje,

/:a Wormijarz szabel’ieńke dostaje,dostaje:/.

Obcioł jemu rence, nogi, i uobie, iuobie,

/:i pochował na mogil’(ie) przy drodze, przy drodze:/.

Wsiad Wormijarz na konika, chciał jechać, chciał jechać,

/:al’ie konik od mogiły nie chciał jiść, nie chciał jiść:/.

Teraz bracie Wormijarz na koń mój, na koń mój,

/:mój koniczek cie zawieź(ie) w nowy dwór, w nowy dwór:/.

Mój koniczek cie zawież(ie) pod wrota, pod wrota,

/:i wyniesie panna wianek ze złota, ze złota:/,

I przyszpyli memu koniu do grzywy, do grzywy,

/:będzie panny wianek świecił trzy mili, trzy mili:/.

Ciebie bracie Wormijarz złapajo,złapajo,

/:al’ie mego koniczeń(ka) poznajo, poznajo:/.

Ciebie bracie Wormijarz każo ściąć, każo ściąć,

/:al’ie mego koniczeń(ka) każo wziąć, każo wziąć:/.

Teraz bracie Wormijarzu żałujesz, żałujesz,

/:al’ie duchu w moim ciel’ie nie czujesz, nie czujesz:/.

  

  

Wędrowali krawcyki

spod tureckiej granicy.

Wejli, wejli la, wejli, wejli la.

Napotkali dziewecke,

ona niosła wodecke.

Wejli, wejli la, wejli, wejli la.

Pytam ciebie dziewecko,

cy karcemka dalecko.

Wejli, wejli la, wejli, wejli la.

Szynkareńko nadobna

utoc piwa garcy dwa.

Wejli, wejli la, wejli, wejli la.

Synkareńka tocyła,

jej rąceńka błyscyła.

Wejli, wejli la, wejli, wejli la.

A od cego takiego,

od sygneta złotego.

Wejli, wejli la, wejli, wejli la.

  

  

Sybilija mówi święta:

żyć będziemy, jak zwierzęta,

/:o Bogu też zapomniemy,

swoje dusze potępimy:/.

Szatan dusze opanuje

I krol’iostwo nam zwojuje,

/:będz’iem płakać, lamentować,

Bóg nie raczy nam darować:/.

Weźmy sobie do pamięci,

czy to wszystko nam sie święci,

/:różne mody i wybryki,

maszyny, różne techniki:/.

Panny strojo brzydkiej mody

kosmetyki dla urody.

A gdy pójdzie do kosc’ioła,

rozgłądasie do okoła,

/:nie słucha słowa Bożego,

pyszna ze stroju swojego:/.

Domy będo powalone

i kościoły poniszczone,

/:i nastaną ciężkie lata,

tedy będzie koniec świata:/.

  

  

/:A na majowej rosie:/

Jasiu koniki pasie.

/:Pasący pięknie śpiewa:/,

śloskami sie oble(wa).

/:Zryjcie koniki trawkie:/,

pijcie zdrojowe wod(e).

/:Pijcie zdrojowe wode:/,

bo jus jedziemy w drog(e).

/:Kasieńka chusty prała:/,

Jasieńka głos usłysała.

  

  

/: A na majowej rosie :/

Jasio koniki pasie.

/:Pasący ładnie śpiewał:/,

śloskami sie oblewał.

/:Jedzcie koniki trawkę;/,

pijcie zdrojową wodę.

  

  

/:A na majowej rosie:/

Jasiu koniki pasie.

/:Pasący pięknie śpiewa:/,

ślozkami się oblew(a).

/:Jedzcie koniki trawkię:/,

pijcie zdrojowe wode.

/:Kasiuleńka nieboga:/

stąpiła z progu nogą.

/:Nad jezioreńkiem stała:/,

drobne kwiateczki rwał(a).

 

 

 


 

do spisu treści

następny artykuł