AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę...

  

  

Tadeusz Radziwonowicz

  

O powstaniu i działalności

pierwszego Archiwum Państwowego

w Suwałkach (1921–1926)

  

  

  

Historia powstania i kilkuletniej działalności Archiwum Państwowego w Suwałkach w latach 1921–1926 nie doczekała się do tej pory odrębnej publikacji. Owszem, pisano o tej instytucji, ale raczej pobieżnie i w kontekście tradycji archiwalnych w Suwałkach i na Suwalszczyźnie. Nie tylko dlatego warto poświęcić tej placówce więcej uwagi. Trzeba dostrzec fakt, że polska służba archiwalna podjęła trud tworzenia archiwów w miastach zdegradowanych z ośrodków gubernialnych do powiatowych w czasie, gdy trwała jeszcze wojna i tuż po jej zakończeniu, a także w niezwykle trudnej społeczno-ekonomicznej sytuacji odradzającego się państwa. Kilkuletnie istnienie suwalskiego archiwum, w niedużym, niemal kresowym mieście, jest świadectwem tego trudu, a także wyrazem świadomości znaczenia i bezcennej wartości materiałów archiwalnych. Dzięki wykazanej w porę zapobiegliwości, niestety później nie zawsze tak było, zdołano zgromadzić i zabezpieczyć wiele najważniejszych archiwaliów wytworzonych w Suwałkach w okresie zaborów. Materiały te, w swej zasadniczej części, przetrwały późniejsze zawieruchy, ale dziś pozostają rozproszone w archiwach Polski i Litwy 1.

Tekst niniejszy powstał głównie w oparciu o materiały zespołu Archiwum Państwowe Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Suwałkach z lat 1921–1925, który znajduje się w zbiorach Archiwum Państwowego w Suwałkach. Niestety, akta tego zespołu zachowane są fragmentarycznie. Najwięcej archiwaliów pochodzi z lat 1921–1923, natomiast materiałów z późniejszego okresu pozostało niewiele. Mimo to można pokusić się o pewne ustalenia, zwłaszcza dotyczące powstania archiwum, jego funkcjonowania i najważniejszych problemów.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w listopadzie 1918 roku, podstawy prawne budowy polskich archiwów państwowych stanowił Dekret Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego o organizacji archiwów państwowych i opiece nad archiwaliami z dnia 7 lutego 1919 roku. Końcowy, X rozdział dekretu, wymieniał archiwa istniejące w dniu jego podpisania. Przewidywał także tworzenie, na mocy rozporządzenia Ministra Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, przez bezpośredni organ kierowniczy nad archiwami jakim był Wydział Archiwów Państwowych, archiwów miejscowych. W wykonaniu zapisów dekretu, tworzeniem archiwów w miastach wojewódzkich i gubernialnych byłego Królestwa Kongresowego, zajęła się 10 stycznia 1920 roku, obradująca na trzeciej swej sesji, Rada Archiwalna. Na wniosek złożony w imieniu Wydziału Archiwów Państwowych przez Stefana Ehrenkreutza, rada przyjęła rezolucję o uruchomieniu tymczasowych archiwów w dawnych miastach gubernialnych zaboru rosyjskiego, a także − co warto zauważyć − o możliwości pozostawienia na stałe istniejących lub tymczasowo utworzonych archiwów w tych miejscowościach, w których istniały wyższe uczelnie lub w których rozwijały się badania historyczne 2. Miesiąc później zapadła decyzja o powołaniu kilku archiwów, a Minister Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, powołując się na art. 45 wspomnianego dekretu, polecił wydziałowi, rozporządzeniem z dnia 17 lutego 1920 roku Nr 215/S/20, zorganizować nowe archiwa prowincjonalne, między innymi w Suwałkach. Placówki te miały zostać utworzone jak najoszczędniej, tymczasowo przy pomocy sił i środków, jakimi już rozporządzały archiwa i Wydział Archiwów Państwowych 3.

Pierwsze konkretne działania związane z organizowaniem suwalskiego archiwum zostały podjęte już wiosną 1920 roku. Pismem z dnia 27 kwietnia urzędujący w Łomży delegat wydziału, Jan Witkiewicz 4, wystąpił z prośbą do prezesa Sądu Okręgowego w Suwałkach Walerego Romana „(...) o przyzwolenie objęcia w zajmowanym przez Sąd Okręgowy gmachu na użytek Wydziału Archiwów Państwowych 4 lub 3 co najmniej pokojów parterowych celem założenia tam archiwum państwowego m. Suwałk i okolicy” 5. Co ciekawe, pismo to wpłynęło do sądu 1 maja i prezes Roman, człowiek bardzo zasłużony dla Suwałk i Suwalszczyzny na niejednym polu, tego samego dnia postanowił wniosek załatwić pozytywnie. Pismem z 5 maja zawiadomił Witkiewicza, że „(...) na użytek Wydziału Archiwów Państwowych mogą być udzielone w gmachu Sądu Okręgowego w Suwałkach na razie 3 pokoje parterowe w oficynie poprzecznej tegoż gmachu” 6. Można więc sądzić, że kwestia przydzielenia lokalu dla archiwum była poruszana we wcześniejszych kontaktach z Walerym Romanem. Po upływie niespełna miesiąca, delegat w imieniu Wydziału Archiwów Państwowych podziękował prezesowi sądu i zadeklarował, że „(...) w najbliższym czasie [postara] się przybyć do Suwałk w celu zorganizowania archiwum” 7.

Witkiewicz obietnicy tej nie spełnił, bo archiwum w 1920 roku nie zdołał zorganizować. Nie pozwoliły mu na to przede wszystkim działania wojenne, które nie ominęły Suwalszczyzny. Do realizacji wymienionego wyżej rozporządzenia delegat wydziału przystąpił zimą 1921 roku i przybył do Suwałk najprawdopodobniej na przełomie stycznia i lutego. Lokal na archiwum już był, więc Witkiewicz musiał znaleźć pracowników do tworzonej instytucji. Jej etat przewidywał dwa stanowiska, archiwisty oraz woźnego. W dniach 6 i 7 lutego 1921 roku podania skierowane do kierownika wydziału archiwów, o zatrudnienie od 1 marca, złożyli Franciszek Obniski 8 oraz Władysław Dębowski. Pierwszy z nich, pod kierunkiem i nadzorem Witkiewicza, miał zająć się organizowaniem archiwum oraz porządkowaniem przejmowanej dokumentacji. Choć przez kilkadziesiąt lat pracował w różnych urzędach i był doświadczonym kancelistą, to brakowało mu głębszej wiedzy i doświadczenia archiwisty. W momencie rozpoczęcia pracy w archiwum Obniski miał 75 lat. Był inwalidą (oczywiście stopień inwalidztwa pozwalał mu pracować), w dodatku schorowanym, co ujawniło się już po kilku miesiącach.

W czasie swego pobytu w Suwałkach, Witkiewicz zobowiązał Obniskiego do zbadania sprawy zniszczenia w czasie wojny przez władze i wojska niemieckie, części akt z okresu porozbiorowego. Ten polecenie wykonał i na podstawie zeznań trzech świadków ustalił – co opisał w protokole przesłanym do Witkiewicza około 20 lutego 1921 roku – że prawie przez cały okres okupacji niszczono akta z okresu zaborów, które znajdowały się w gmachu byłego rządu gubernialnego 9. Rzecz jasna, zdecydowana większość dokumentacji pozostała i Obniski zajął się nią już w lutym, choć nie był jeszcze zatrudniony w archiwum i do końca kwietnia pracował w magistracie. Codziennie, ale tylko po południu, po godzinach służbowych, zbierał i układał (określił to jako „[...] codzienne, pozabiurowe zajęcia moje przy podbieraniu i porządkowaniu [...]”10) zgromadzoną w nieładzie dokumentację. Za trzy miesiące tej pracy otrzymał wynagrodzenie w wysokości 12 tysięcy marek.

Również w lutym 1921 roku, a dokładniej w drugiej i trzeciej dekadzie tego miesiąca, Obniski próbował zorganizować transport akt z budynku byłego rządu gubernialnego do archiwum.

Nie było to łatwe, bo przeszkadzały duże mrozy, potem śnieżyce, wreszcie trudności z załatwieniem podwód. O konie, wozy i ludzi do załadunku i rozładunku akt Obniski zwrócił się do Józefa Bargiera, kierownika powiatowego Towarzystwa Straży Kresowej w Suwałkach i wyraził nadzieję, że do transportu archiwaliów uda mu się przystąpić 22 lutego11. Z powodu trudności ze znalezieniem rąk do pracy, przewożenie dokumentacji z archiwum gubernialnego przeciągało się. Na przykład w piśmie z 25 kwietnia 1921 roku Witkiewicz radził Obniskiemu, aby zajął się głównie „(...) wygrzebywaniem i wiązaniem akt celem ich następnego przewiezienia, ale z samem przewiezieniem może Pan zaczekać do mojego przyjazdu, jeśli Panu brak ludzi; uczniów niech Sz. Pan więcej nie bierze do pomocy, bo im widocznie ta praca sprzykrzyła, więc będą więcej łobuzowali nie pracowali”12.

Na początku kwietnia 1921 roku, Wydział Archiwów Państwowych zgodził się zatrudnić Obniskiego jako pracownika „kontraktowego, nieetatowego przy porządkowaniu aktów i organizowaniu Archiwum Państwowego w Suwałkach” pod kierunkiem delegata wydziału Jana Witkiewicza, z miesięcznym wynagrodzeniem 7665 marek, pod warunkiem, że odej- dzie z dotychczasowej pracy13. Obniski oczywiście zrezygnował z etatu w suwalskim magistracie (zarabiał w nim nieco ponad 4 tysiące marek) i 23 kwietnia zawarł z działającym w imieniu wydziału asystentem archiwalnym Witkiewiczem, umowę o nawią- zaniu od dnia 1 maja 1921 roku stosunku służbowego, jako urzędnik archiwalny (pełniący obowiązki archiwisty)14.

Witkiewicz przebywał ponownie w Suwałkach w sierpniu 1921 roku. Wtedy archiwum otrzymało preliminarz budżetowy wydatków na 1921 rok (na umundurowanie, wydatki biurowe, inne wydatki, roboty introligatorskie, lokal – komorne, opał, światło i utrzymanie porządku, konserwację, instalację oraz drobny remont), a także asygnatę na kwotę 25 875 marek, na pokrycie kosztów funkcjonowania placówki. Niestety, Kasa Skarbowa w Suwałkach odmówiła wypłacenia powyższej sumy, powołując się na brak zgody Izby Skarbowej w Białymstoku. Aby sprawę tę załatwić pozytywnie, musiał interweniować kierownik Wydziału Archiwów Państwowych Józef Paczkowski15.

W czasie swego pobytu w Suwałkach Witkiewicz zapoznał się z potrzebami archiwum i przekazał je wydziałowi. W efekcie, w połowie września 1921 roku Obniski otrzymał przepisy w przedmiocie opłaty archiwalnej, komplet regulaminów obowiązujących w archiwach państwowych, kwitariusz i księgę do wpisywania opłat, dziennik kores- pondencyjny i legitymację urzędową. Uzyskał także zgodę na zatrudnienie woźnego16. Starszy referent Wydziału Archiwów Państwowych, Wincenty Łopaciński, napisał wtedy do Obniskiego: „Niech więc Pan upatrzy odpowiedniego, uczciwego, trzeźwego i rozgarniętego kandydata i niech Pan przedstawi jego kandydaturę do zatwierdzenia Wydziałowi. Musi woźny umieć czytać i pisać i samemu napisać podanie o przyjęcie go wraz z podaniem swego stanu rodzinnego”17. Ten zaproponował – wspomnianego wcześniej – starającego się o pracę w archiwum od lutego 1921 roku, swego dobrego znajomego i sąsiada Władysława Dębowskiego, przekazując stosowne dokumenty oraz własną, dobrą opinię: „(...) donoszę, że go znam dobrze jeszcze z czasów przedwojennych, jest on człowiekiem trzeźwym, lubiącym pracę i w ogólności konduity dobrej, (...) ręcząc, że z niego jako b. biuralisty będzie wielka pomoc archiwiście w uporządkowaniu i segragacji archiwalii państwowych”18. Dębowski, który już we wrześniu pomagał jako robotnik przy przewożeniu akt, z dniem 1 października 1921 roku został zatrudniony jako młodszy funkcjonariusz na stanowisko woźnego.

W pierwszych latach istnienia najważniejszym zadaniem suwalskiego archiwum było gromadzenie materiałów archiwalnych. Zasadniczą część akt przemieszczono z budynku byłego rządu gubernialnego w 1921 roku, a 18 i 19 lutego 1922 roku przewieziono w wor- kach, przy pomocy czterech aresztantów suwalskiego więzienia, jeszcze „(...) znaczną ilość [70−80 pudów, czyli ponad tonę] drobiazgów papierowych od rozbitych lub też zniszczonych archiwalii (...)”19. Wiadomo też, że zimą 1921/1922 roku pracownicy archiwum zajmowali się dokumentacją z Augustowa (zapewne aktami miejskimi), bo 18 stycznia 1922 roku Obniski informował Wydział Archiwów Państwowych że „(...) w dalszym ciągu pracuje beze mnie woźny Dębowski przy podebraniu i segregacji archiwalij z Augustowa zawsze za moją poradą”20. Również w 1922 roku, dokładnie 27 października, ze strychu suwalskiego ratusza przetransportowano do archiwum, ze względów oszczędnościowych przy pomocy ośmiu więźniów, akta miejskie (4 „bryki”) z okresu porozbiorowego. By przewóz zorganizować, Obniski musiał prosić komendanta policji w Suwałkach o wysłanie dwóch policjantów do pilnowania więźniów. Materiały te personel archiwum porządkował, segregował na lata i wydziały oraz układał jesienią 1922 i zimą 1923 roku21. Na strychu ratusza pozostała tylko makulatura, którą w marcu 1924 roku Wydział Archiwów Państwowych polecił sprzedać w drodze licytacji w celu przerobienia na papier.

Ostatecznie suwalskie archiwum zdołało zgromadzić najważniejsze materiały wytworzone w Suwałkach i Augustowie przez administrację szczebla wojewódzkiego, gubernialnego i miejskiego w XIX i na początku XX wieku. Na dzień 1 kwietnia 1924 roku jego zbiory liczyły 15 tysięcy jednostek archiwalnych. W 1925 roku, najprawdopodobniej dyrektor Archiwum Akt Dawnych, przeprowadził – jak sam określił – fakultatywną segregację, liczących ponad 20 tysięcy woluminów, materiałów suwalskiego archiwum22. Wśród nich najwięcej akt pozostało po rządzie gubernialnym suwalskim i władzach miasta Suwałk. Do najcenniejszych i najciekawszych należały archiwalia wytworzone do 1866 roku przez Komisję Województwa Augustowskiego, rząd gubernialny augustowski i kan- celarię gubernatora suwalskiego w latach 1866–1914 oraz naczelnika wojennego oddziału augustowskiego w okresie od 1861 do 1871 roku. Na podstawie niedoskonałych inwentarzy, bo z lakonicznymi i zapewne dość często nieścisłymi tytułami poszczególnych tomów, akta zostały podzielone na materiały ważne i przeznaczone do dalszego przechowywania oraz na akta nieposiadające „jakiegoś specjalnego znaczenia”, nadające się do „skreślenia”. Takie zakwalifikowanie tych ostatnich nie oznaczało, że zostaną usunięte z archiwum, a miało tylko wskazywać na konieczność dokładniejszej analizy ich zawartości i treści23. Po zakończeniu prac dyrektor Archiwum Akt Dawnych konkludował: „Ze względu na to, że ta praca segregacyjna nie może być prowadzona w tempie zbyt pośpiesznym, sądzę, że należałoby Archiwum Suwalskie przewieźć w całości do Grodna i dopiero tam rozpocząć systematyczną, planową pracę nad podziałem tego zbioru archiwalnego”24.

Od początku swego istnienia suwalskie archiwum musiało borykać się z wieloma trudnościami, których źródłem był niedostatek środków finansowych. W kwietniu 1921 roku Witkiewicz przesłał informację, że „Bardzo zwlekają w Wydziale z przysłaniem pieniędzy na organizację archiwum w Suwałkach, co opóźnia mój przyjazd. Szpagat do wiązania niech Pan używa z akt już przewiezionych nie kupując nowego”25. W takim stanie rzeczy poważny problem stanowiło przystosowanie do potrzeb archiwum dwóch, oddanych przez sąd, pomieszczeń. Okazało się, że pokoje były w kiepskim stanie, bo w okresie okupacji kwaterowali w nich żołnierze niemieccy, którzy je zdewastowali. Trzeba więc było wstawić i naprawić zamki do drzwi, dorobić klucz do drzwi wejściowych, naprawić piece, wstawić szyby w okna26.

Warto przy tym pamiętać, że pierwsze najtrudniejsze lata funkcjonowania archiwum przypadały na okres szybko rosnącej inflacji. Budżet archiwum na 1922 rok zakładał wydatki w wysokości 1 027 326 marek (na płace 928 674, umundurowanie 21 500, lokal 48 152, w tym 45 152 na opał, światło i utrzymanie porządku, na wydatki biurowe 14 000, przewóz archiwaliów 10 000 i na roboty introligatorskie 5000 marek), a prowizorium budżetowe tylko na trzy pierwsze miesiące 1923 roku przewidywało rozchód na kwotę 1 035 397 marek (na uposażenie 944 697, pomieszczenia 32 800, umundurowanie 31 000, wydatki biurowe 17 000 marek). Jeśli weźmie się pod uwagę, że pod koniec 1922 roku za furmankę drewna należało zapłacić w Suwałkach 30–40 tysięcy marek, to budżet archiwum był nader skromny27.

Bardzo pilnym zadaniem, wymagającym sporych nakładów finansowych, było wyposażenie archiwum w półki na akta i meble do kancelarii. Środki na ten cel w wyso- kości 25 tysięcy marek wydział archiwów przyznał w końcu 1921 roku, ale w połowie stycznia następnego roku pieniędzy tych jeszcze nie było. Właśnie z powodu ich braku w lutym 1922 roku nie rozpoczęto montażu półek, choć Obniski planował rozpoczęcie tych prac jeszcze zimą. Nadzorujący go archiwista i kierownik Archiwum Państwowego w Łomży Władysław Prawdzik28 obiecał, że prześle wskazówki i wzory, by bez stolarzy wykonać półki. Podkreślał przy tym: „Tu w Łomży wszystkie półki były budowane własnemi siłami”29. W 1922 roku Obniski z własnych dochodów wydał łącznie 33 300 marek na zakup desek, gwoździ, kruków oraz montaż półek, na wykonanie stołu, taboretów, oświetlenia elektrycznego – o jednej lampie w kancelarii, a także na wstawienie szyb30. Jeszcze większe kwoty Obniski musiał przeznaczać na ciągle drożejący opał, a i tak w okresach zimowych niemal ciągle go brakowało i kancelaria archiwum, nie mówiąc o magazynie, pozostawała niedogrzana. W lutym 1923 roku – a więc na miesiąc przed śmiercią – Obniski informował wydział, że nie ma już drewna i dlatego musiał dokupić „2 furki torfu”, który szybko się kończył. Dlatego skarżył się, że „(...) jeżeli nie będzie dany forszus na zakup niezbędnego drzewa przyjdzie się chyba do wiosny wstrzymać zajęcia w archiwum, bo niepodobna tam człowiekowi marznąć i tracić zdrowie, na które ja okropnie cierpię przeważnie z racji owego zimna (...)”31. Środki przeznaczane na potrzeby archiwum były mu przez wydział zwracane, ale z opóźnieniem. W ten sposób przy szybko rosnącej inflacji Obniski ponosił wymierne straty, choć często pisał prośby o jak najszybszy zwrot pieniędzy.

Oczywiście, wiele problemów personel archiwum mógł i musiał rozwiązać. Nie udało się jednakże uzyskać kolejnych pomieszczeń na potrzeby instytucji. Już w grudniu 1921 roku, czyli zaledwie po kilku miesiącach jej funkcjonowania, Obniski dowiedział się, że archiwum nie jest w sądzie mile widzianym lokatorem. Po zakupieniu kolejnej partii drewna poprosił nowego prezesa Sądu Okręgowego Antoniego Naumowicza o wyznaczenie miejsca na przechowywanie opału. Ten poradził, by z powodu braku miejsca w „wozowni drwalnej”, zanim nie znajdzie się jakiś „kąt”, archiwum złożyło swoje drewno na podwórzu. Poruszony taką radą Obniski udał się do kierującego sprawami gospodarczymi sekretarza sądu Cypriana Ryszkiewicza, który jeszcze wyraźniej odmówił przyjęcia opału i dodał „Niech się wam ani nawet śni o pomieszczeniu drzewa w miejscowej drwalni, wy nam jesteście tu nie potrzebni, postaramy się was stąd prędko wykurzyć, a chociaż b. Prezes P. Roman przeznaczył w gmachu sądowym 2 pokoje pod wasz archiw, to tylko słownie a nie na piśmie [tu Ryszkiewicz nie znał, nie pamiętał, lub nie chciał pamiętać korespondencji z 1920 roku – przyp. T.R.], więc ono nie ma znaczenia”32. Nieprzychylne stanowisko kierownictwa sądu wobec archiwum potwierdziło się w latach 1922–1923, w trakcie starań o powiększenie lokalu. Choć w maju 1922 roku prezes Naumowicz na piśmie zapewniał delegata Wydziału Archiwów Państwowych Władysława Prawdzika, że od 1 lipca tego roku przeznaczy na potrzeby archiwum jedno lub dwa kolejne pomieszczenia w budynku sądowym, to obietnicy nie dotrzymał, i w rok później na następne pismo odpowiedział negatywnie33.

Z powodu szczupłości i stosunkowo miernych kwalifikacji, personel archiwum, oprócz gromadzenia, wstępnej segregacji i inwentaryzacji zbiorów, podejmował tylko niektóre prostsze i konieczne prace merytoryczne. W 1922 roku pracownicy dużo czasu poświęcili na wydzielenie i pozbycie się makulatury, z której część miała, ich zdaniem, przydać się „na pieprz” dla sklepikarzy. W okresie od lutego do kwietnia 1922 roku Obniski z Dębowskim, przy pomocy żony tego ostatniego, zabrali się „(...) do mozolnej pracy w pyle i kurzu, zajmując się każdodziennie po 10 i więcej godzin; czasami nawet i nocą przy świetle elektrycznem w podebraniu i segregacji owych papierów, między którymi dużo okazało się porozrywanych planów gruntowych i po trosze dzieł i pism kwalifikujących się w skład Archiwum, odosabniając od tak zwanego »chłama« przydatne dla zbytu i pomieszczając ich do uprzednio powiązanych pak przeznaczonych ku sprzedaży, przepatrując przy tem szczegółowo te ostatnie, i o ile okazało się w nich wartościowego, czyli raczej przydatnego dla Archiwum – powyjmowano i oddzielnie do właściwych miejsc złożono (...)”34.

W lutym 1922 roku Wydział Archiwów Państwowych zgodził się na sprzedaż w drodze licytacji makulatury otrzymanej przy porządkowaniu i segregacji akt suwalskiego archiwum. Zastrzegał przy tym: „Sprzedać samodzielnie może jednak Pan tylko makulaturę niewątpliwą, t.j. wszelkie okładki, grzbiety kwitów, nie zużyte formularze drukowane, druczki itd. Co się zaś tyczy sprzedaży aktów to powinien Pan nadesłać do Wydziału Archiwów Państwowych spis aktów, zakwalifikowanych przez Pana do zniszczenia lub sprzedaży. Wydział Archiwów Państwowych po zatwierdzeniu lub zmianie spisu upoważni Pana do sprzedaży lub zniszczenia aktów uznanych za bezwartościowe”35.

W sprawie zorganizowania sprzedaży makulatury Obniski zwracał się o radę do archiwum w Łomży. Jego kierownik Władysław Prawdzik, w liście z 22 lutego 1922 roku, poinformował go o związanych z tym procedurach. W końcu maja archiwum przystąpiło do oceny wartości przeznaczonych na licytację papierów. Obniski, jako ekspertów, zaprosił kupca składu

materiałów piśmiennych Izaaka Hurwicza, pracownika suwalskiego magistratu L. Osień- skiego, przedsiębiorcę i właściciela zakładu introligatorskiego Władysława Jałowieckiego, a także komornika Sądu Okręgowego w Suwałkach Augusta Sokolika. Do licytacji, przewidzianej na 19 czerwca, przeznaczono 100 wiązek „tektur” o wartości 57 200 marek oraz 147 wiązek „wolnych papierów” o wartości 75 450 marek. Było to rzeczywiście sporo papieru, bo prawie 200 pudów, czyli ponad 3,2 tony. 19 czerwca do licytacji nie doszło, gdyż tygodnik „Rolnik Suwalski” nie zamieścił ogłoszenia. Przed drugim terminem dopełnione zostały wszystkie formalności (obwieszczenie o licytacji ukazało się w „Rolniku Suwalskim” oraz zostało rozplakatowane w Suwałkach, Augustowie i Sejnach). 10 lipca 1922 roku w archiwum stawiło się dwunastu mieszkańców Suwałk, wyłącznie Żydów, którzy uznali, że na tekturę ustalono zbyt wysoką cenę. Dlatego w tym dniu tylko „wolne papiery” za sumę 79 350 marek kupił Abram Braunrot36.

Za zgodą Wydziału Archiwów Państwowych postanowiono sprzedać również tekturę, obniżając jej cenę. Jej wartość oszacowała komisja w składzie: Izaak Hurwicz, Abram Braunrot, Witold Andruszkiewicz (kierownik introligatorni firmy „Oszczędność”) w obec- ności Sokolika i Obniskiego na kwotę 43 tysięcy marek. Ostatecznie tekturę nabył, na licytacji 4 września, za 51 tysięcy marek Jankiel Tenenbaum, jeden z dziewięciu jej uczestników. Kwoty uzyskane ze sprzedaży makulatury zostały wpłacone na rachunek Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego37.

W ciągu kilku lat działalności, archiwum najprawdopodobniej nie udostępniało zbiorów, a i interesantów trafiło doń niewielu. Dopiero po kilku miesiącach funkcjonowania, we wrześniu 1921 roku, Obniski informował wydział archiwów, że zgłosiło się parę osób, które prosiły o wydanie im odpisów z akt wytworzonych w okresie powstania styczniowego przez urzędy naczelników wojennych. Materiały te były potrzebne weteranom powstania lub rodzinom powstańców w celu potwierdzenia prawa do uzyskania emerytur. Oczywiście Wydział Archiwów Państwowych poinformował Obniskiego, iż takie odpisy należy wydawać38.

Pierwsze podanie w takiej właśnie sprawie formalnie wpłynęło do archiwum 3 listopada 1921 roku od mieszkańca Augustowa i uczestnika powstania styczniowego, Andrzeja Łapińskiego. Niemal natychmiast archiwum przekazało mu stosowny odpis. W czerwcu 1922 roku w załatwieniu podania Julii Galero archiwum sporządziło i wydało zaświadczenie oraz odpisy z akt miasta Suwałk, dotyczących aresztowanego przez władze rosyjskie za udział w powstaniu męża zainteresowanej, Aleksandra Galery. Z kolei w sierpniu 1922 roku Jadwiga Ignatowicz, która starała się o zwiększenie emerytury, otrzymała odpisy dokumentów wydziału administracyjnego suwalskiego rządu gubernialnego o przyznaniu jej emerytury po mężu Gabrielu Ignatowiczu. W marcu 1925 roku trafiło do archiwum podanie z prośbą o odpisy dokumentów, określających majątek rodziny Wroczyńskich z Suwałk – skonfiskowany przez władze rosyjskie za udział w powstaniu 1863 roku. Archiwum wydało petentowi wyciąg z akt pomiaru gruntów miejskich w Suwałkach, a także odpis listu przesłanego ze Szwajcarii przez uchodźcę politycznego Adama Wroczyńskiego oraz odpis pisma prezydenta Suwałk Antoniego Maliszewskiego, będącego odpowiedzią na ów list39.

Załatwianie spraw w archiwum oraz otrzymywanie zaświadczeń i odpisów było odpłatne. W wymienionych wyżej sprawach Łapiński wniósł opłatę w wysokości 268 marek, Julia Galero 422 marki, a Jadwiga Ignatowicz 884 marki za dwa odpisy. Początkowo opłaty były pobierane i wnoszone do kasy skarbowej przez pracownika archiwum. Później jednak, by zapobiec nadużyciom i nieprawidłowościom (chociażby takim jak wpłacenie przez Obniskiego do kasy dopiero 23 stycznia 1923 roku, opłaty pobranej 4 listopada 1921 roku od Łapińskiego), zgodnie z poleceniem Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, to petenci wnosili do właściwej kasy opłaty i – po przedłożeniu w archiwum potwierdzenia – otrzymywali stosowne dokumenty40.

Bez wątpienia negatywny wpływ na funkcjonowanie suwalskiego archiwum w pierw- szych latach istnienia wywierał pogarszający się, zwłaszcza w okresach zimowych, stan zdrowia Obniskiego. Już w styczniu 1922 roku nie mógł on pracować z powodu przeziębienia oraz innych poważniejszych dolegliwości, między innymi sercowych. W końcu stycznia Obniski poczuł się lepiej na tyle (a w dodatku ociepliło się), że na 31 stycznia zaplanował powrót do pracy. Rok później zachorował ponownie. W lutym 1923 roku, skarżący się znów na serce, żołądek i drogi oddechowe archiwista poprosił Wydział Archiwów Państwowych o urlop, bo nie miał sił pracować. Wydział udzielił mu dwu- tygodniowego urlopu, a także przyznał zapomogę na poratowanie zdrowia w wysokości 100 tysięcy marek. 17 marca Obniski miał już nadzieję, że za kilka dni uda się do pracy, ale nocą z 18 na 19 marca jego stan zdrowia bardzo się pogorszył z powodu zapalenia płuc41. W ostatnim swym liście do Wydziału Archiwów Państwowych napisał: „(...) upraszam o przedłużenie mi urlopu jak również błagam Wydział o asygnowanie mi funduszu jeszcze jakie 200 000 mk dla poratowania mego zdrowia, a jeżeli umrę, fundusz ten obrócony będzie na moje pochowanie”42. Kilka dni później, 23 marca 1923 roku Obniski zmarł, o czym poinformował przełożonych woźny Dębowski pismem z 26 marca 1923 roku43.

Prawdopodobnie w czerwcu 1923 roku objął to stanowisko jako pełniący obowiązki Wiktor Korytkowski, który podobnie jak Obniski nie był wykwalifikowanym archiwistą. W odróżnieniu od niego był lepiej wykształcony, bo ukończył Seminarium Nauczycielskie w Wejwerach, nie miał jednak doświadczenia urzędniczego, gdyż do pierwszej wojny światowej pracował jako nauczyciel44. Wiadomo, że archiwum istniało jeszcze prawie trzy lata. Wiosną 1926 roku zostało zlikwidowane, a jego zbiory 8 maja dotarły do Grodna. Szacuje się, że liczyły wtedy około 30 tysięcy jednostek archiwalnych, które zajmowały około 650 metrów bieżących45.

Przyczyny likwidacji suwalskiego archiwum były właściwie oczywiste46. Przede wszystkim koncepcje rozwoju sieci archiwalnej w okresie międzywojennym nie zakładały istnienia przez dłuższy okres archiwów państwowych w takich miastach jak Suwałki. Nie można tu było liczyć na powstanie wyższej uczelni, czy rozwój badań historycznych. Również problemy lokalowe, finansowe i kadrowe, z jakimi borykała się suwalska placówka, nie sprzyjały jej przetrwaniu w położonym blisko granic z Niemcami i Litwą, niewielkim przecież, mniejszym niż pobliskie Grodno, mieście powiatowym. Niewykluczone też, że w Suwałkach i regionie zabrakło rzeczników dalszego istnienia i funkcjonowania archiwum, a jeśli nawet byli, to ich argumenty nie były w stanie przekonać tych, którzy zdecydowali o likwidacji placówki, ale też – i to przede wszystkim – o losach najważ- niejszych dla naszego regionu materiałów archiwalnych.

  

  

  


  

do spisu treści

następny artykuł