AUGUSTOWSKO-SUWALSKIE

TOWARZYSTWO NAUKOWE

Proszę chwilę zaczekać, ładuję stronę...

  

  

Krystyna Pasiuk

  

Ostatni „leśni” Suwalszczyzny.

Oddział „Bladego” – Burdyna.

  

Red. Agnieszka Niemojewska. Sejny: Fundacja Pogranicze, 2002. – 222 s., il.

  

  

Dzieje niepodległościowego podziemia w Polsce po drugiej wojnie światowej czekają wciąż na pełne opracowanie, cieszą więc publikacje, które ten temat podejmują, a tym bardziej, gdy dotyczą Suwalszczyzny. Należy więc z uwagą powitać pracę Krystyny Pasiuk Ostatni „leśni” Suwalszczyzny. Oddział „Bladego” – Burdyna.

Przedstawia ona dzieje najliczniejszej i najbardziej znanej grupy z tych, które działały na tym terenie po ujawnieniu podziemia w 1947 roku – oddziału utworzonego w 1949 roku przez Jana Sadowskiego i Piotra Burdyna. Oddział ten funkcjonował głównie na obszarze powiatu suwalskiego, augustowskiego, gołdapskiego i oleckiego, przejściowo w powiecie węgorzewskim, giżyckim i ełckim. Został rozbity w kwietniu 1952 roku w wyniku obław przeprowadzonych przez KBW i UB we wsiach Rudzie (powiat gołdapski) i Rumbie (powiat suwalski). Autorka nie tu jednak stawia cezurę końcową, lecz doprowadza swą opowieść aż do jesieni 1954 roku, gdy w obławie zginął ostatni członek oddziału. Tym samym omawia nie tylko losy oddziału wskazanego w podtytule, ale też dzieje ostatniej partyzanckiej grupy na ziemi augustowskiej.

Praca składa się z siedmiu rozdziałów. W pierwszym, wprowadzającym, opisano sytuację polityczną w Polsce oraz zmiany zachodzące w podziemiu w latach 1944–1948. W rozdziale drugim przedstawiono powstanie oddziału, skład osobowy i jego zmiany, podział na patrole konieczny w okresach dużej liczebności oraz ogólnie scharakteryzowano jego działalność. Wykaz przeprowadzonych akcji, czyli to, co wiedziały o poczynaniach oddziału władze bezpieczeństwa, zamieszczono w odrębnym rozdziale.

W następnych częściach pracy autorka analizuje powody wstąpienia do oddziału poszczególnych osób, stosunek ludności wobec partyzantów, metody stosowane przez organa bezpieczeństwa w celu rozpracowania grupy, represje wobec „leśnych” i osób udzielających im pomocy, losy aresztowanych. Pracę zamykają noty biograficzne 38 osób, które autorka zaliczyła do członków organizacji.

Dużą wartością opracowania K. Pasiuk jest przystępność przekazu, komunikatywny język, czytelny układ treści; podsumowania, zamykające poszczególne rozdziały, czynią pracę łatwą w odbiorze również dla czytelnika niewprowadzonego w temat.

Mając na uwadze popularyzację wiedzy o powojennej konspiracji, należy uznać książkę Krystyny Pasiuk za cenną. Ocena ta, naszym zdaniem, wypada gorzej, jeśli przyjrzymy się jej jako pracy historycznej.

W tym miejscu musimy nadmienić, iż z opracowaniem Krystyny Pasiuk zetknęliśmy się już po raz trzeci. Byliśmy pod jej dużym wrażeniem w roku 1996, kiedy autorka przedłożyła ją jako pracę magisterską na filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku. Następnie czytaliśmy ją jako pracę zgłoszoną na konkurs ogłoszony przez Wojewódzką Bibliotekę Publiczną w Suwałkach. Jej obecne wydanie książkowe zawiera jedynie mało znaczące zmiany.

Przede wszystkim należy żałować, że autorka, przygotowując do druku w 2002 roku swą pracę magisterską, nie zaktualizowała swoich badań. Nie wykorzystała ani późniejszej literatury przedmiotu, ani nie poszerzyła bazy źródłowej. W tym okresie bowiem, dzięki działalności Instytutu Pamięci Narodowej, dokonał się przełom w dostępie do źródeł, wydatnie wzbogacając wiedzę o określonej w opracowaniu tematyce.

Autorka nie uzupełniła swojej publikacji i nie wykorzystała udostępnianego już materiału, jak choćby spisane wspomnienia Piotra Burdyna 1. W tej opinii utwierdza lektura załączonej bibliografii – brak w niej jakiejkolwiek pozycji wydanej po 1996 roku. Rzutuje to w oczywisty sposób na wartość pracy. Gdyby autorka wykorzystała istotną dla genezy oddziału pracę Kazimierza Krajewskiego i Tomasza Łabuszewskiego Białostocki Okręg AK-AKO VII 1944 – VIII 1945, wydaną w roku 1997, miast opierać się wyłącznie na książce H. Majeckiego wydanej w 1979, nie pominęłaby istotnej dla tematu obławy z lipca 1945 roku i zmian w podziemiu, a których autor nie pomieścił w swojej książce ze względów politycznych.

Czyniąc to istotne zastrzeżenie, za walor pracy należy uznać oparcie jej o źródła archiwalne. Podstawę opracowania stanowią akta sądowe procesów prowadzonych przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Białymstoku, dotyczących oddziału Jana Sadowskiego i Piotra Burdyna. Wykorzystane zostały również odpisy dokumentów wytworzonych przez oddział dołączone do akt oraz znajdujące się również w załącznikach raporty o stanie bezpieczeństwa i charakterystyki grupy; także meldunki operacyjne UB i KBW. Należy pamiętać, że materiały te służyły celom procesowym, a ich doboru dokonywali twórcy aktu oskarżenia, zatem wymagają one krytycznego odczytania. Natomiast wykorzystane przez autorkę karty ujawnień z amnestii 1947 roku, stanowią dobrą podstawę do weryfikacji danych osobowych działaczy podziemia. Tam, gdzie nie zachowały się akta, autorka odtworzyła wyroki dzięki repertoriom sądowym z lat 1949–1954.

Krystyna Pasiuk, jak każdy historyk zajmujący się dziejami antykomunistycznego podziemia, musiała zmierzyć się z barierą jednostronnej bazy źródłowej. Dzieje ostatnich „leśnych” Suwalszczyzny odtwarzała przede wszystkim w oparciu o materiały wytworzone przez lub na potrzeby aparatu władzy. Wobec znikomej ilości materiałów wytworzonych przez oddział, na podstawie których można byłoby weryfikować dane organów ścigania, niedostatecznie, naszym zdaniem, wykorzystana została przez autorkę wiedza żyjących jeszcze uczestników opisywanych wydarzeń. Przypisy odsyłają do relacji siedmiu osób – bibliografia zaś, z nieznanych powodów, tylko do sześciu, pomijając cenne wspomnienia Mieczysława Dudanowicza „Pomidora”, należącego do oddziału od 21.11.1950 do 6.04.1952 roku, m.in. świadka zabicia przez członka oddziału dowódcy Jana Sadowskiego „Bladego”.

Nie wiemy, czy autorka starała się pozyskać relacje innych członków i współpra- cowników oddziału. Zgadzamy się z jej stwierdzeniem, że rozmowy ze świadkami historii są niezwykle trudne ze względu na bolesność wspomnień, chęć autokracji czy zawodną pamięć, ale nie zwalnia to historyka z obowiązku ich uwzględnienia, tym bardziej, gdy brak innego materiału do weryfikacji jednostronnych źródeł.

Autorka nie zawsze potrafiła zapanować nad materiałem. W pracy występują niekonsekwencje i usterki konstrukcyjne z tego wynikające. Przykładem jest bezpodstawne zaliczenie tzw. grupy augustowskiej (Edmund Krysiuk „Lot”, Eugeniusz Gołębiowski „Gabryś” i Stanisław Orłowski „Piorun”) do oddziału Jana Sadowskiego i Piotra Burdyna. Dziwi następujące uzasadnienie: „Na podstawie akt sądowych oraz relacji żyjących świadków tamtych wydarzeń, udało mi się ustalić, że była to całkowicie odrębna grupa, która nie podlegała rozkazom ani »Bladego«, ani Piotra Burdyna. Ponieważ osoby te otrzymały wysokie wyroki za przynależność do oddziału »Bladego«, zaliczam ich w poczet członków oddziału z wyżej wymienionym zastrzeżeniem” (s. 41–42). Jest to konstrukcja myślowa wewnętrznie sprzeczna, autorka świadomie powtarza błąd zawarty w akcie oskarżenia!

Ma to istotne znaczenie, gdyż skutkuje włączeniem w skład oddziału sześciu partyzantów, choć niektórzy z nich (np. Stanisław Makarewicz) nigdy się z Sadowskim i Burdynem nie zetknęli. Skutkiem przyjętej interpretacji jest także przesunięcie cezury końcowej pracy poza datę rozbicia oddziału Piotra Burdyna. Przestał on istnieć po obławie w Łumbiach, przeprowadzonej przez Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Urząd Bezpieczeństwa 9 kwietnia 1952 roku. Zawarty w pracy opis działalności „leśnych” aż do listopada 1954 roku dotyczy już tylko tzw. grupy augustowskiej, do której dołączyli uratowani z obławy w Łumbiach Edmund Krysiuk „Lot” i Antoni Kwiedorowicz „Lis”.

Tymczasem we wstępie i w całym opracowaniu brak takiego oddzielenia. Cała konstrukcja książki (zgodnie z podtytułem) opiera się na traktowaniu lat 1949–1954 jako okresu, w którym działał oddział Jana Sadowskiego i Piotra Burdyna. „Treścią niniejszej pozycji są dzieje oddziału podziemia dowodzonego przez Jana Sadowskiego (»Blady«) oraz Piotra Burdyna (»Poręba«, »Kabel«, »Edward«, »Mroźny«), który działał na terenach dzisiejszej Suwalszczyzny w latach 1949–1954” (s. 7); wykaz akcji „przeprowadzonych przez oddział w okresie od lipca 1949 do października 1954” (s. 25); „Oddział »Bladego« – Burdyna, który powstał w 1949 roku na terenie powiatu suwalskiego, został rozbity w październiku 1954 roku” (s. 62). Te przykładowe sformułowania są w naszej ocenie błędami rzeczowymi. Zgadzamy się natomiast ze stwierdzeniem autorki, które pojawia się tylko raz: „Wydarzenia z 6 kwietnia w Rudziach koło Gołdapi i z 9 kwietnia w Łumbiach spowodowały praktyczne rozbicie oddziału. Na wolności pozostały jedynie dwie osoby – »Lot« i »Lis«” (s. 55). Ponieważ dołączyli oni do oddziału augustowskiego nie ma żadnych przesłanek, by po śmierci Piotra Burdyna nadal używać określenia: oddział „Bladego” – Burdyna. Nie negujemy zasadności takiego poszerzenia, wręcz nas ono cieszy – autorka zaprezentowała ważny i ciekawy materiał, dotyczący ostatnich partyzantów Augustowszczyzny, źle je natomiast zinterpretowała za klasyfikacją stosowaną w aktach sądowych – zawierzyła źródłom a nie faktom.

Dodajmy także, że wiele informacji o grupie augustowskiej jest niedokładnych i wymaga sprostowania. „Tak zwana grupa augustowska (…) działała od 1948 roku. W początkowej fazie istnienia w jej skład wchodzili: Eugeniusz Gołębiewski (»Gabryś«), Edmund Krysiuk (»Lot«) oraz dowódca całości Stanisław Orłowski (»Piorun«)” (s. 41 i powtórzony tekst na s. 65) – pisze Krystyna Pasiuk. Natomiast w biogramach Gołębiewskiego i Krysiuka podaje, że znaleźli się oni na terenie powiatu augustowskiego dopiero w roku 1949, wtedy też dołączył do nich Orłowski.

Niekonsekwencją jest również fakt, że biogram Stanisława Orłowskiego „Pioruna” umieszczony został w przypisie (s. 65), zamiast w części zawierającej noty biograficzne, tak jak biogramy Edmunda Krysiuka „Lota” i Eugeniusza Gołębiewskiego „Gabrysia” (zob. także artykuł Bartłomieja Rychlewskiego

Jeden z ostatnich partyzantów ziemi augustowskiej 2). Sprostowania wymaga data i okoliczności śmierci Stanisława Orłowskiego „Pioruna”. W ostatnim okresie swej działalności, wraz z oddziałem Edwarda Topczewskiego „Toporka”, ukrywał się on w okolicach Suchowoli. Meldunek sporządzony dla Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego przez Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego (dalej: KBW) z 30.08.1952 roku opisuje fakt likwidacji oddziału „Toporka” w zabudowaniach Henryka Gniedziejki na kolonii wsi Pokośno, gm. Suchowola. Według tegoż meldunku zginął tam tego dnia także Stanisław Orłowski, nie zaś jak podaje autorka 25.05.1953 roku. Lekarz oglądający zwłoki określił, że „Piorun” najprawdopodobniej popełnił samobójstwo 3. Drugim faktem wymagającym sprostowania jest twierdzenie, że Stanisław Orłowski zabił kilku milicjantów (s. 65), jak wynika z kontekstu – przed kwietniem 1945 roku, w okresie, gdy z rozkazu przełożonych z AK pełnił służbę w MO. W dostępnym nam materiale źródłowym nie ma potwierdzenia tego faktu.

Poważnym dylematem, przed którym staje badacz historii powojennego podziemia, jest kwestia odpowiedzialności moralnej za podane fakty i osoby. Krystyna Pasiuk nie przyjęła tu jednolitej zasady. W wypadku „Żulika”, który zastrzelił swego dowódcę – Jana Sadowskiego, zrezygnowała z podania imienia i nazwiska, choć źródła potwierdzają ten fakt bezspornie. Inaczej potraktowała por. „Jacka”, współpracownika UB, odpowiedzialnego za aresztowanie E. Krysiuka „Lota” i E. Gołębiewskiego „Gabrysia”. Podając tylko „Ryszard R.” (s. 66), a następnie pisząc dokładny biogram znanego działacza politycznego, jednocześnie go zdekonspirowała.

Domeną zainteresowań badawczych autorki jest okres po 1949 roku, zrozumiałe jest więc, że opis sytuacji politycznej i zmian zachodzących w podziemiu w latach 1944–1948 wypada słabiej. Niemniej nakreślenie tła historycznego jest niezbędne ze względu na to, że oddział był zdominowany przez byłych żołnierzy WiN-u; często były to osoby o stażu jeszcze z AK-AKO. Niezrozumiałe jest więc pominięcie akcji pacyfikacyjnej, przeprowadzonej na ziemi augustowskiej i suwalskiej w lipcu 1945 roku. Tzw. obławy augustowskiej dokonały jednostki Armii Czerwonej i NKWD we współpracy z UB i MO, w której aresztowały blisko 1900 osób, a z których około 800 nie wróciło, spowodowała rozbicie struktur AKO na tym terenie.

Zbrojne podziemie rozbite w wyniku „obławy” nie miało szans prowadzenia zorganizowanej odgórnie i aktywnej działalności aż do końca 1945 roku; tworzenie struktur WiN-u trwało tu dłużej i dopiero w styczniu 1946, wraz z przybyciem na teren Suwalszczyzny Stanisława Malesińskiego „Tadeusza”, została zorganizowana komenda obwodu, której podporządkowano patrole leśne i nawiązano stałą łączność w ramach obwodu i z okręgiem. W ocenie działalności WiN-u na Suwalszczyźnie zgadzamy się z tezą K. Skłodowskiego i J. Szlaszyńskiego, że do lutego 1946 roku nie była ona prężna. Natomiast Krystyna Pasiuk, nie mając świadomości skutków obławy, tworzy obraz intensywnej zbrojnej działalności patroli WiN-u w 1945 roku, która według autorki „(…) realizowała wytyczne kwatery głównej i polegała na atakowaniu posterunków MO oraz wszystkich jednostek administracyjnych, które służyły nowej władzy. Najważniejszą zaś formą propagandy było kolportowanie materiałów otrzymywanych z centrali WiN. Taka mniej więcej (sic!) sytuacja panowała przez cały rok 1946” (s. 18).

W tym „mniej więcej” mieszczą się aresztowania z kwietnia 1946 roku, które doprowadziły do rozbicia dopiero co stworzonej (w styczniu 1946) komendy obwodu i przygaszenia działalności (od lutego coraz bardziej intensywnej), skrytobójcza śmierć prezesa obwodu w czerwcu 1946 – żeby wspomnieć tylko o najważniejszych faktach, wpływających na funkcjonowanie Obwodu Suwalsko-Augustowskiego WiN w tym roku 4.

Opracowując przypisy do części pracy zawierającej noty biograficzne (s. 193), autorka popełniła błędy świadczące o nieznajomości działania Obwodu Suwalsko-Augustowskiego WiN w latach 1945–1947. Józef Grabowski „Przytulski”, „Mur”, „Cyklon” prezesem obwodu został nie w kwietniu a w sierpniu 1946 roku (od stycznia do czerwca 1946 funkcję tę pełnił Stanisław Malesiński „Tadeusz” 5). Michał Kaszczyk „Siłacz”, „Stały”, obok funkcji szefa dywersji i wywiadu obwodu, od sierpnia 1946 roku piastował także stanowisko zastępcy prezesa obwodu 6.

Stanisław Siedlecki „Klon”, „Wierny” był dowódcą patrolu stacjonującego na terenie powiatu augustowskiego, którego liczebność (30 osób) autorka znacznie zawyżyła 7. Oddział Romualda Zabłockiego „Błotnika” nie został rozbity, tylko rozkazem komendanta obwodu Stanisława Malesińskiego „Tadeusza” rozwiązany, a żołnierze przeszli do patrolu Wacława Górskiego ps. „Oko” i Kazimierza Bartnika ps. „Młotek” (nie „Młot” – Bolesław Małkiński „Młot” był także dowódcą patrolu, lecz do niego nie przeszedł żaden członek oddziału „Błotnika”).

Autorka nie dysponowała żadnym miarodajnym opracowaniem niepodległościowej konspiracji na Suwalszczyźnie po sierpniu 1945 roku, ale czy to jest usprawiedliwieniem? Z pewnością nim nie jest bezkrytyczne korzystanie z ustaleń H. Majeckiego i przepisy- wanie ich z błędami (np. H. Majecki w tabeli „Ujawnione w 1947 r. grupy terrorystyczne WiN i NZW” – s. 134, a nie s. 71–72! – wskazuje 20, nie 21 oddziałów, jak podaje K. Pasiuk, powołując się na jego opracowanie – s. 20. Dane te daleko odbiegają od stanu faktycznego. Możemy to wykazać, opierając się na przebadanym przez nas przebiegu akcji ujawnieniowej w Augustowie i w Suwałkach).

Według H. Majeckiego w Augustowie ujawniły się następujące grupy podporządkowane WiN: „Klon” – 23 członków; „Piorun” – 10 członków; „Bohdan” – 3 członków.

Rzeczywistość była inna. W Augustowie ujawniło się zgrupowanie żołnierzy WiN, składające się z patroli „Klona” i „Stałego”, liczące razem 19 partyzantów. Pseudonim „Piorun” należał do Stanisława Cieślukowskiego, który ujawnił się 12 marca 1947 roku i nie był dowódcą grupy liczącej 10 osób 8. Stanisław Zamirowski „Bohdan” był dowódcą oddziału AK rozwiązanego przez Stanisława Ostrowskiego „Kropidłę” jeszcze w czasie okupacji 9. Przenosząc z opracowania H. Majeckiego tabelę, która „(…) ilustruje stan organizacyjny podziemia na Białostocczyźnie na początku 1949 roku” (s. 22) autorka przekręciła jedno nazwisko, jeden pseudonim, opuściła spójnik „oraz”, w wyniku czego z jednego oddziału WiN Stanisława Kruszyńskiego „Szczygła” oraz Gabriela Oszczapińskiego „Dzięcioła” uczyniła dwa, podwajając też liczbę jego członków. Zliczając grupy ujęte w błędnie przepisanej przez siebie tabeli, pomyliła się również o jedną, co dało 13 grup zbrojnych, a błędów popełnionych przy korzystaniu z przejrzystej tabeli – sześć!

By czytelnik mógł to wszystko sprawdzić, musimy poprawić jeszcze błędy zawarte w dwu przypisach do omawianego pierwszego rozdziału. Praca H. Majeckiego Reakcyjne podziemie na Białostocczyźnie w latach 1944–1956 została wydana w 1979 a nie 1978, przypis pierwszy powinien odsyłać do s.134, a nie do s. 70–71, zaś przypis drugi do s. 168.

Jeśli w tak „rzetelny” sposób autorka wykorzystuje literaturę przedmiotu, gdzie przekaz jest jasny, jak wierzyć, że poradziła sobie z krytyczną interpretacją jednostronnych źródeł?

Wydarzenia poprzedzające utworzenie oddziału występują w omawianej książce jedynie jako ogólnie nakreślone tło, bez przedstawienia i analizy losów dwóch czołowych postaci, Sadowskiego i Burdyna, jakby ich związki z konspiracją zaczynały się dopiero w 1949 roku. Tymczasem były to lata o decydującym znaczeniu w życiorysie każdego z nich. Autorka, nie pisząc biografii dowódców, ale monografię oddziału przez nich dowodzonego, ma prawo inaczej rozłożyć akcenty, brakuje jednak – naszym zdaniem – w tym „studium przypadku”, jak określa swą pracę, analizy, z jakich rodzin i środowisk wywodzą się obaj dowódcy, co ich kształtowało, jaki bagaż doświadczeń mają za sobą? Takiej analizy nie zastąpią zamieszczone w aneksach biografie. Tym bardziej, że sporo w nich pomyłek, luk i nieścisłości. W naszym odczuciu praca zyskałaby, gdyby sylwetki Sadowskiego i Burdyna zostały przedstawione wyraziściej.

Piotr Burdyn urodził się 10 maja 1923 roku w Rudawce, gmina Sejwy, a nie Sejny, jak podaje autorka (s. 150). Z bogatego życiorysu bohatera swojej pracy Krystyna Pasiuk zamieszcza informacje o: wywózce na roboty przymusowe do Prus Wschodnich w 1942; dezercję z Armii Czerwonej, do której został wcielony w lutym 1945 i o wstąpieniu w kwietniu 1946 do WiN-u. Tu przekaz autorki możemy uzupełnić o istotny fakt aresztowania P. Burdyna w lipcu 1946 roku. Po miesiącu wyszedł na wolność po podpisaniu współpracy – pisze w swych wspomnieniach, zapewniając, że natychmiast przyznał się do tego wobec innych członków WiN-u. Zgodę na współpracę traktował jako jedyną możliwą przepustką do wolności i nie zamierzał zobowiązania tego realizować. Jest prawdopodobną hipoteza, że pseudonim „Kabel”, który podał w karcie ujawnienia, jest wynikiem faktu przyznania się do współpracy z organami bezpieczeństwa.

Od jesieni 1946 roku był członkiem patrolu Józefa Milucia „Wróbla”. Na początku lutego 1947 zgłosił się „na ochotnika” do tworzonej grupy WiN-u, pod dowództwem Józefa Łukowskiego ps. „Szczerbiec”, której zadaniem było zorganizowanie na terenie Suwałk siatki wywiadowczej. Od Wielkanocy 1947 roku w patrolu „Wróbla”.

Krystyna Pasiuk podaje błędną datę ujawnienia Piotra Burdyna – 24 kwietnia 1947 roku (sic!). Zbiorowe ujawnienie Obwodu Suwalsko-Augustowskiego WiN miało miejsce w 25 kwietnia 1947 roku. Piotr Burdyn, tak jak część żołnierzy patrolu Józefa Milucia „Wróbla” (w tym również Jan Sadowski) oraz patrolu Kazimierza Bartnika „Młotka”, był przeciwny ujawnieniu się. Wspomina on: „(…) nam wcale nie było ochoty, bo z nas każdy już był w rękach ubowców, to myśmy wiedzieli, że to tylko zdrada, to ujawnienie, co też i potem do tego doszło”10. Ujawnił się dopiero na wyraźny rozkaz prezesa obwodu Józefa Grabowskiego „Cyklona” 29 kwietnia 1947 roku11.

Chronologia wydarzeń od ujawnienia po spotkanie z Janem Sadowski w maju 1949 roku (nie w lipcu! – s. 24) wymaga wyjaśnienia. Niewątpliwie w tym czasie zamieszany był on w napad rabunkowy, wyjechał na Śląsk, gdzie pracował w hucie „Zygmunt”; wstąpił w marcu 1948 roku do PPR; został aresztowany na Śląsku i uciekł z konwoju do Suwałk. Był to także okres jego wymuszonych i niewymuszonych kontaktów z organami bezpieczeństwa, zakończonych ostatecznym zerwaniem współpracy. Ustaliliśmy, że jesienią 1948 roku ukrywał się wraz z byłym żołnierzem narodowości litewskiej Obwodu Suwalsko-Augustowskiego WiN Alfonsem Mielkusem „Milko” w bunkrze, znajdującym się na terenie gospodarstwa Jerzego Jurkuna w Graużach Starych12.

Losy Piotra Burdyna od lipca 1949 do 9 kwietnia 1952, gdy otoczony przez wojsko popełnił samobójstwo, rozrywając się granatem, Krystyna Pasiuk opisuje w swojej książce. Warto wspomnieć, że wśród mieszkańców Suwalszczyzny funkcjonuje legenda, że Piotr Burdyn, który był postrachem organów bezpieczeństwa, wtedy też przechytrzył je i po upozorowaniu samobójstwa wyjechał na Zachód.

W biogramie Jana Sadowskiego brakuje informacji o wstąpieniu przez niego w listo- padzie 1944 roku w szeregi Milicji Obywatelskiej. Pełnił służbę na posterunku MO w Szypliszkach, skąd zdezerterował 15 grudnia 1944 roku. Nie powinno to dziwić w biogramie akowca (od 1941 w AK), bowiem taka była strategia postępowania ówczesnego podziemia. Należał kolejno do następujących patroli WiN-u: Romualda Zabłockiego „Błotnika”, Kazimierza Bartnika „Młotka”, był zastępcą dowódcy patrolu Józefa Milucia „Wróbla”, którego członkiem był także Piotr Burdyn. Wraz z nim też brał udział od lutego 1947 roku w organizowaniu siatki wywiadowczej na terenie Suwałk, działając w grupie pod dowództwem Józefa Łukowskiego ps. „Szczerbiec”.

Krystyna Pasiuk podaje informację o tym, że Jan Sadowski „Blady” – pomimo ujawnienia (29 kwietnia 1947) – od początku 1949 roku musiał ukrywać się przed aresztowaniem. Nie tłumaczy jednak, dlaczego B. Rychlewski ustalił, że w październiku 1948 został on skazany przez Sąd Grodzki w Suwałkach na karę 6 miesięcy więzienia za udział w bójce. Po odsiedzeniu wyroku, zagrożony odpowiedzialnością karną za dezercję z MO, ukrywał się. Odrzucał początkowo możliwość współpracy z P. Burdynem, zarzucając mu współpracę z UB. Wszystko wskazuje na to, że Burdyn zerwał ją, gdy otrzymał polecenie wydania lub zabicia J. Sadowskiego13. Opisując dalsze losy „Bladego”, K. Pasiuk słusznie podkreśla jego wyjątkowe umiejętności jako partyzanckiego dowódcy. Jest to w naszej ocenie postać warta wnikliwszego opracowania – niewątpliwy patriota, nie splamił się współpracą z nieakceptowaną władzą, był „mózgiem” oddziału, człowiekiem konsekwentnie dbającym o nadanie działalności grupy politycznego wymiaru. W naszym odczuciu praca zyskałaby, gdyby sylwetki Sadowskiego i Burdyna zostały przedstawione wyraziściej.

Ukazując genezę oddziału przez nich stworzonego, autorka słusznie akcentuje jego powinowski charakter. Wzmagający się terror ze strony aparatu bezpieczeństwa i prze- śladowania ujawnionych działaczy konspiracji, czyniły las po raz kolejny jedynym ich schronieniem. Jednak nie ma racji autorka, pisząc, że właśnie na początku 1949 roku „UB przypomina sobie o byłych członkach podziemia, którzy ujawnili się na mocy amnestii z 1947 r. i rozpoczyna ich prześladowanie” (s. 24). Pracownicy aparatu bezpieczeństwa „przypomnieli” sobie o nich już wkrótce po ujawnieniu. Według uzyskanych przez nas relacji, ujawnieni musieli regularnie zgłaszać się do urzędów bezpieczeństwa. Regułą było namawianie do współpracy i wywieranie presji, by byłych żołnierzy WiN-u uczynić agentami. Pracownicy PUBP w Suwałkach posunęli się także do prowokacji. W jej wyniku Aleksander Kowalewski „Bęben”, jesienią 1947 roku znalazł się ponownie w lesie i pociągnął za sobą grupę ujawnionych żołnierzy WiN-u. Gdy stworzony tą drogą oddział przestał rozrastać się, został przez UB zlikwidowany za pomocą pozyskanych współpracowników.

Aresztowania i nękanie procesami żołnierzy AK-WiN miało miejsce w latach 1947–1949 i autorka o tym pisze (s. 21, 67–68), czym zaprzecza wcześniej postawionej tezie. W cytowanym zestawieniu członków oddziału wywodzących się z WiN-u, występują także nieścisłości. Zarzut, jaki stawiamy, nie dotyczy braku wiedzy, lecz tego, że kilkakrotnie w swym opracowaniu autorka przeczy sama sobie.

Kolejny przykład na to, że K. Pasiuk nie pamięta, co sama ustaliła, znajdujemy na s. 25. Wymienia tam Ryszarda i Józefa Dudanowiczów jako członków WiN-u (1946–1947), którzy jesienią 1949 roku wstąpili do oddziału. Tymczasem podając listę żołnierzy WiN-u, stanowiących trzon oddziału Sadowskiego – Burdyna (s. 70), nie umieszcza na niej tych osób. Analizując powody wstąpienia do oddziału, podaje, że Ryszard Dudanowicz „Wir” znalazł się w nim, by uniknąć służby wojskowej, zaś w przypadku Józefa Dudanowicza „Skały” nie udało się autorce ustalić przyczyny – zatem należy przypuszczać, iż K. Pasiuk wie, że w obydwu przypadkach nie była tą przyczyną wcześniejsza przynależność do WiN-u.

W cytowanym zestawieniu członków oddziału wywodzących się z WiN-u, występują nieścisłości. Z posiadanych przez nas informacji wynika, że Mieczysław Arasimowicz „Żulik” nie był członkiem WiN-u, a potwierdzają to też dane, które K. Pasiuk zamieszcza w biogramie: przynależał do AK, 22.11.1944 roku został internowany do ZSRR, do Polski powrócił dopiero 30.10.1947.

Brak jest także informacji o przynależności do WiN-u Mieczysława Jana Dudanowicza ps. „Kamień” i „Ponury”. On także był członkiem AK, w czasie akcji „Burza” został internowany przez NKWD, lecz uciekł z transportu do Ostaszkowa i powrócił na gospodarstwo. W 1946 przebywał dwa i pół miesiąca w areszcie. Wbrew temu, co pisze autorka (s. 159) nie ujawnił się. Podał, że kiedy zgłosił się do UB, powiedziano mu, że ujawniają się tylko oddziały leśne14.

Autorka zalicza też do członków WiN-u Juliana Staśkiewicza „Borowego”; podaje, że ujawnił się on w 1947. Nie ma na to potwierdzenia w „Zbiorze ankiet składanych podczas ujawnienia w 1947 r.”, znajdującym się w zasobach Archiwum Państwowego w Białymstoku.

W skład oddziału Jana Sadowskiego i Piotra Burdyna wchodzili też Litwini. Wątek dotyczący obecności partyzantów litewskich na powojennej Suwalszczyźnie jest mało znany i dobrze, że autorka go sygnalizuje. Rażą używane w stosunku do nich w pracy określenia „nacjonaliści litewscy” (s. 22), członkowie „nacjonalistycznej organizacji litewskiej” (s. 71, 166) – przejęte z dokumentów UB. Wymieniani partyzanci byli członkami patriotycznego litewskiego ruchu oporu; walczyli przeciw sowietyzacji Litwy, o jej niepodległość. Wątek dotyczący obecności partyzantów litewskich na powojennej Suwalszczyźnie jest mało znany i dobrze, że autorka go sygnalizuje.

Nadmieniamy, że już w okresie tzw. pierwszego WiN-u, w latach 1945–1947, partyzanci litewscy przechodzili na teren Suwalszczyzny, by tu ratować się przed NKWD i leczyć rany. W wigilię 1946 roku w Wojciuliszkach koło Puńska, w zabudowaniach Wincentego Paulukanisa, Michał Kaszczyk „Stały” w imieniu komendy Obwodu Suwalsko-Augustowskiego WiN i Jurgis Krikšciunas „Rimvydas” reprezentujący partyzantów litewskich z organizacji „Łajswes Kowotojas” („Walka o Wolność”), ustalili zasady i rejon działania Litwinów na terenie Suwalszczyzny. Wyznaczono wtedy punkty kontaktowe, a także teren, na którym mogli bez przeszkód przebywać. Stanowił go obszar wytyczony liniami szosy Budzisko – Szypliszki; Szypliszki – Zaboryszki – Sejwy i dalej do Krasnowa15. Krystyna Pasiuk błędnie określa rolę „Rimvydasa”. Nie był on dowódcą podziemnej organizacji walczącej o niepodległość Litwy (s. 188,166), lecz oficerem propagandy i informacji jednego okręgu „Taurus”16.

Według autorki grupa Sadowskiego – Burdyna w grudniu 1949 roku powiększyła się o dwóch Litwinów: Bronisława Saveikisa „Tułacza” (Bronius Saveikis) i Antoniego Kwiedorowicza „Lisa” (Antanas Kvedaravicius) (s. 26). W aktach sądowych, unieważniających wyroki i oskarżenia, znajdują się dokumenty, rzucające więcej światła na tę kwestię. Według Józefa Jachimowicza z Puńska w oddziale Piotra Burdyna (chodzi o początkowy okres działalności) znajdowało się kilku żołnierzy litewskich, obok dwóch ww. Byli to Witold Prabulis (Vitas Prabulis) i wspomniany już Jurgis Krikszczunas (Jurgis Kriksčiunas). „Z uwagi na nasilenie prowadzonych obław przez KBW i UB Burdyn zwolnił na zimę niektórych swoich partyzantów i między innymi dwóch zostało zakwaterowanych na terenie mego gospodarstwa w bunkrze około 200 m od zabudowań”. W swoim życiorysie Jachimowicz pisał: „W 1949 r. wykryto bunkier na moim polu. Partyzanci zginęli w walce, ja zaś zostałem aresztowany”. Byli to Prabulis i Krikšciunas.

Lektura książki Krystyny Pasiuk pozostawia obraz oddziału Jana Sadowskiego i Piotra Burdyna jako formacji o wyraźnym politycznym charakterze, nawiązującej do celów WiN-u z lat 1945–1947, dobrze zorganizowanej i zdyscyplinowanej. Dowódca zapoznawał każdego z wstępujących z celami działalności oddziału i przyjmował przysięgę. „Członkowie oddziału byli umundurowani. Były to mundury Wojska Polskiego z biało-czerwonymi proporczykami na klapach płaszczy i na czapkach. Czapki-polówki dodatkowo posiadały orły z koroną” (s. 35). Wyraźnie odróżniało to grupę od rabunkowych band. Autorka przytacza treść jednej z ulotek, napisanej prawdopodobnie przez Jana Sadowskiego „Manifest solidarności narodowej” (s. 31–33). Jest ona świadectwem sprawnego pióra, umiejętnego dobierania argumentów odwołujących się do historii i bieżącej sytuacji politycznej. Szkoda, że przypis podaje tylko skąpą informację o tym ciekawym źródle.

Zgodnie ze swoimi założeniami oddział Jana Sadowskiego i Piotra Burdyna pełnił funkcje policyjne, chroniąc miejscową ludność przed nadużyciami ze strony przedstawicieli władzy ludowej, aktywistów partyjnych, karząc współpracowników i agentów UB. Zapewniało mu to konieczne do przetrwania oparcie wśród mieszkańców wsi. Autorka stosunek ludności do oddziału opisała w rozdziale piątym swojej pracy. Wspomnieć należy, że oddział miał swoją sieć bunkrów na terenie gospodarstw życzliwych rolników, w których mógł przeczekać wszelkie obławy. Autorce znane są dwa bunkry we wsi Łumbie. Lokalizację ich zdradził aresztowany w Rudziach Mieczysław Dudanowicz „Pomidor”. Podczas obławy zorganizowanej w Łumbiach, aresztowany został Stanisław Kunicki „Zdrój”, który przekazał władzom bezpieczeństwa informacje o bunkrze znajdującym się w zabudowaniach Kazimierza Chrulskiego we wsi Walne.

Kary wymierzane osobom wspomagającym oddział miały mieć funkcję odstraszającą, by pozbawić partyzantów zaplecza. Autorka przedstawiła kilka przykładów wyroków, na jakie skazani byli udzielający pomocy oddziałowi (s.117). Listę tę można znacznie rozszerzyć. Długo nie byliśmy świadomi skali tych represji ani tego, że obejmowały one nie tylko całe rodziny, ale i całe wsie – np. miejscowość Walne i Łumbie. W Walnem, według dotychczasowych ustaleń, na 30 gospodarstw tylko 3 rodziny ominęło więzienie! W rodzinie Kruszyłowiczów z Łumbi za udzielanie pomocy oddziałowi na karę śmierci skazany został ojciec, a dwóch synów otrzymało wyroki – Jan17 trzynaście, a Edward18 czternaście lat więzienia.

Krystyna Pasiuk przytoczyła brzmienie obydwu artykułów, na podstawie których skazywano osoby wspomagające oddział, opisała też sposób wykorzystywania tych przepisów, które pozwalały orzekać karę śmierci, czyli art. 16 & 1 dekretu z 13 czerwca 1946 roku. Badania przeprowadzone przez B. Rychlewskiego wykazały, iż sędziowie Wojskowego Sądu Rejonowego w Białymstoku ferując wyroki, popełniali błędy. Józef Pojawis skazany został na karę śmierci nie z art. 16 & 1, a na mocy art. 14 & 1 cytowanego dekretu; artykuł ten jednak nie przewidywał kary śmierci – górną granicą była kara dożywotniego więzienia! Dopiero Najwyższy Sąd Wojskowy w Warszawie zmienił Pojawisowi karę na dożywotnie więzienie.

Na potwierdzenie represji ze strony aparatu bezpieczeństwa wobec rodziny partyzantów i innych osób pomagających, autorka cytuje przejmujący protokół z posiedzenia Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Suwałkach z 13 maja 1951 roku, oceniający przebieg takiej akcji egzekucyjnej w roku 1950. Należy dodać brakującą tam informację, że tego typu działania prowadzone były też w latach następnych.

Brakuje w opracowaniu informacji o represjach wobec rodzin twórców i jednocześnie dowódców oddziału. Meldunek szefa PUBP w Suwałkach – kpt. Władysława Szysza – z 23 lutego 1951 roku podaje, że jesienią 1950 „(…) zlikwidowano mienie oraz wysiedlono na teren Ziem Odzyskanych rodzinę dowódcy bandy ps. »Blady«”. Posiadane przez nas relacje ludzi potwierdzają, że na Suwalszczyźnie represje groziły każdemu noszącemu nazwisko Burdyn: „Tu jeszcze jeden Burdyn był, był zawiadowcą stacji w Trakiszkach. To jemu tak dokuczali, że wyjechał aż koło Olsztyna, (…) wystarczyło samo nazwisko. (…) Burdyn to amen!”19.

Najwięcej niedosytu pozostawia lektura rozdziału szóstego pracy pt. Metody stosowane przez organy bezpieczeństwa w celu rozpracowania oddziału. Krystynie Pasiuk udało się wykazać, że większość członków oddziału Jana Sadowskiego i Piotra Burdyna była namawiana do współpracy przez UB. Wielu z nich wybrało przystąpienie do grupy, by uniknąć pracy agenturalnej. Jednak na pięciu stronach tekstu autorka jedynie sygnalizuje problem agentury, czytelnik zaś nie ma możliwości uzmysłowienia sobie skali tego zjawiska ani perfidii stosowanych metod.

Problem ten omówił Bartłomiej Rychlewski w referacie Metody działań funkcjonariuszy PUBP w Augustowie i Suwałkach w walce z podziemiem niepodległościowym w relacjach świadków i w dokumentach na sesji pn. „UB w walce z podziemiem niepodległościowym i opozycją w województwie białostockim”, która odbyła się w białostockim oddziale IPN.

Do rozpracowania grupy Piotra Burdyna i Jana Sadowskiego „zatrudnionych” zostało ponad dwustu trzydziestu informatorów i agentów urzędu bezpieczeństwa. Posiłkowano się nawet agenturą ściągniętą z innego terenu! Akcje przeciwko oddziałowi, które opisuje K. Pasiuk, były starannie montowane przez funkcjonariuszy urzędów bezpieczeństwa. Ich spektakularnym sukcesem były działania zakończone tzw. bitwą pod Płocicznem (1–2.07.1950), gdzie rozbite zostały dwa z trzech patroli, na jakie podzielony został oddział Jana Sadowskiego i Piotra Burdyna. Tekst K. Pasiuk: „Jednostki KBW (...) wytropiły miejsce pobytu patroli Burdyna oraz »Staśka« i zaatakowały je” (s. 38), może wprowadzać w błąd. To nie KBW zajmował się „tropieniem” oddziału! Grupy operacyjne KBW tylko realizowały rozkazy przeprowadzenia obławy we wskazanym miejscu i czasie. Wyjaśnienie, skąd informacje o przebywaniu w tym, a nie innym miejscu partyzantów miała jednostka KBW, podaje B. Rychlewski, opisując szczególnie cennych agentów MBP. Każda skuteczna akcja przeciw „leśnym” miała swą prehistorię w postaci działań agenturalnych. Na przykład zeznania Stanisława Skoka „Suszyka” (K. Pasiuk błędnie używa nazwiska Skokowski), ujętego w sierpniu 1954 roku, ułatwiły likwidację ostatniej grupy partyzanckiej na ziemi augustowskiej. W obławie w lasach skieblewskich koło Lipska 2 października 1954 roku żołnierza KBW zranili i ujęli Stanisława Skoka „Stasiuryńskiego”. Na Antonim Kwiedorowiczu „Lisie” została wykonana egzekucja bez wyroku: „Kwiedorowicz był bez broni, gdyż automat stracił poprzedniego dnia, gdy uciekał z okrążenia. (…) Żołnierze udali się za Kwiedorowiczem i zastrzelili go na terenie tego samego lasu”. Tak zginął ostatni dowódca partyzancki na Suwalszczyźnie, którego tragiczny los z wyczuciem i sympatią zarysowała autorka.

Sposób posługiwania się przez Krystynę Pasiuk aparatem naukowym budzi zastrzeżenia. Dziwi maniera umieszczania w przypisie tekstu tego samego, co w dalszej części narracji. Np. na s. 41 autorka podaje informację o nawiązaniu kontaktu przez patrol „Bladego” z grupą działającą na terenie powiatu augustowskiego i odsyła poprzez przypis 44 do tekstu, który jest identyczny jak na s. 41–42. Powtarza się to na s. 43 (przypis 51) i na s. 72 (przypis 14). Są też przypisy, które – choć nie powtarzają treści – nie wnoszą żadnej wiedzy. Często czytelnik jest odsyłany do „informacji zawartych w dostępnych aktach sądowych”, a nawet enigmatycznie: „informacji udzielonych przez UOP” (przypis 43, s. 65).

Innym problemem jest brak przypisów odsyłających do źródeł informacji – czytelnik bardzo często nie wie, skąd wie autorka! W rozdziale Działalność oddziału w ocenie władz bezpieczeństwa. Wykaz przeprowadzonych akcji K. Pasiuk pisze: „Podstawą do sporządzenia wykazu akcji przeprowadzonych przez oddział były jedynie dokumenty Urzędu Ochrony Państwa”; dalszy tekst nie precyzuje, jakie. Ponieważ autorka, omawiając we wstępie bazę źródłową, wymienia materiały operacyjne UB i KBW, domyślamy się, że chodzi oczywiście nie o dokumenty UOP, lecz te, pochodzące z zasobów archiwalnych UOP; jak lapsus wyrażeniowy traktujemy też określenie, że są one „pisane językiem UOP, który był niechętny organizacjom podziemia”! (s. 75). Domysłu, że taka jest podstawa źródłowa, nie potwierdzają jednak przypisy. Raptem sześć przypisów, jakimi opatrzone zostało wprowadzenie do tego wykazu, odsyła jedynie do akt sądowych z archiwów białostockich sądów: apelacyjnego i wojewódzkiego. Natomiast kalendarium akcji przeprowadzonych przez „leśnych” od 21 maja 1949 do 2 października 1954 roku nie zostało opatrzone jakimkolwiek przypisem (21 stron nasyconych samą faktografią). Na jakich źródłach zostało oparte, czytelnik nie wie! Sama intencja zamieszczenia wykazu akcji oddziału w podanej formie pozostaje dla nas zagadką. Skoro „dosłowne ich cytowanie mijałoby się z celem” (s. 75), nie chodzi o prezentację „dokumentów UOP” jako źródła. Zawierają one informacje nieweryfikowane, często błędne, nieopatrzone żadnym komentarzem. Nie zgadzamy się z autorką, gdy pisze: „Nie miałam możliwości skonfrontowania ich z innymi źródłami” (s. 75). By wykazać, że jest to możliwe i konieczne, podajemy jeden przykład. Tekst K. Pasiuk: „10 października 1949 r. »Blady«, »Poręba«, »Skała«, »Wir« i Leon Bitowski (»Szary«) napadli na Czesława Rogalewskiego, mieszkańca wsi Olszynka, gm. Przerośl, powiat Suwałki. Pobito go (brak danych, za co) oraz zarekwirowano mu mienie ogólnej wartości 35 tysięcy złotych” (s. 82). A tak to samo zdarzenie opisywane jest w październikowym sprawozdaniu z 1949 roku o stanie bezpieczeństwa: „Dnia 10 X 49 r. banda śmiertelnie pobiła tow. Rogowskiego – komendanta S.P. Przerośl. Zrabowano mu 2 pary butów, 15 000 zł i 15 kg słoniny. Zabrano mu również wszystkie dokumenty”. Jak było naprawdę?

Wykaz poprzedzają słowa autorki: „W cytowanych akcjach mylone są pseudonimy członków oddziału. Wynikało to z niewiedzy organów bezpieczeństwa. Nie zmieniałam zaistniałego stanu rzeczy” (s. 79). Dalej następuje wyliczanie konkretnych informacji o pobiciach, kradzieżach, napadach z podaniem dat, nazwisk osób poszkodowanych i pseudonimów, czasem zaś pseudonimów i nazwisk, partyzantów biorących udział w akcji. K. Pasiuk, pomimo powtarzanych w swej pracy deklaracji typu: „Pragnę więc, aby prezentowana historia oddziału również przyczyniła się do zmycia złej sławy, jaką go otaczano, i aby przywrócono jej (jego) członkom (…) należne miejsce w historii najnowszej naszego kraju” (s. 8), publikując nieweryfikowane dane, raczej przyczynia się do utrwalenia złej sławy, żalu i pretensji ze strony rodzin poszkodowanych. Samo podanie informacji, że wykaz zawiera błędy nie zmieni wydźwięku upublicznionych a niespraw- dzonych danych. Mogą one być krzywdzące nie tylko dla członków oddziału, ale również dla osób wymienianych z imienia i nazwiska jako aktywiści i konfidenci.

Część z informacji zawartych w wykazie nie wytrzymuje próby logicznej analizy danych: nie jest możliwe, by oddział „Bladego” 13 czerwca 1950 roku był we wsi Użmauda (nie Uźmanda!), gm. Wiżajny, a 14 czerwca przebywał już w Budzie Ruskiej, gm. Krasnopol (s. 90). W linii prostej jest to ok. 40 km – przez jedną noc oddział nie mógł pokonać takiej odległości, omijając po drodze wsie, a także Suwałki! Najprawdopodobniej w Budzie Ruskiej był Piotr Burdyn ze swoimi ludźmi. Stawia to po raz kolejny pod znakiem zapytania rzetelność cytowanego wykazu. Zawiera on też dane sprzeczne z ustaleniami podanymi w innych rozdziałach pracy i autorka nie opatruje tego żadnym komentarzem. Podamy dwa przykłady. „Jedynie »Porębie« (Piotr Burdyn) udało się wyrwać z okrążenia i uciec” (s. 98) – czytamy w kalendarium akcji. Jest to sprzeczne ze stwierdzeniami autorki, że z omawianej obławy w Łumbiach uratowali się też Edmund Krysiuk „Lot” i Antoni Kwiedorowicz „Lis” (s. 52–53, 55). Zapis w wykazie o potyczce w okolicach wsi Płociczno zawiera skąpe informacje, podsumowane zdaniem: „W materiałach źródłowych brak bliższych danych” (s. 91). Tymczasem autorka zna „bliższe dane” i w rozdziale drugim podaje dokładnie przebieg akcji i straty poniesione wówczas przez oddział, bazując na aktach sądowych i dołączonych do nich meldunkach z przeprowadzonych akcji (s. 38–41). Niezrozumiałe jest, dlaczego autorka we wprowadzeniu do tegoż zestawienia dwukrotnie wymienia rok 1947 (a nie 1949) jako cezurę początkową działalności oddziału J. Sadowskiego i P. Burdyna (s. 78) – chochlik drukarski?

Krystyna Pasiuk poprzedza omawiany wykaz tabelami, które podają – wbrew jej zapowiedzi! – nie rodzaje akcji wykonanych przez oddział, a funkcje pełnione przez osoby w nich poszkodowane (tabela 5) bądź zabite (tabela 6) oraz liczbę takich osób. Ciekawy zamysł został źle zrealizowany. Przede wszystkim brak informacji, jakiego okresu dotyczy zestawienie! Tabela 6 wymienia funkcje 12 osób zabitych, zaś wykaz zawiera informacje o 13 ludziach zastrzelonych przez członków oddziału w całym okresie jego działalności. Występują też różnice w obrębie wskazanych kategorii.

Tabela 5 zestawiająca akcje „terrorystyczne” dokonane przez oddział „Bladego” – Burdyna, wymienia funkcje tylko 10 osób poszkodowanych. Pobieżna nawet lektura zamieszczonego przez autorkę wykazu 112 akcji oddziału Jana Sadowskiego i Piotra Burdyna prowadzi do wniosku, że ofiarami działań grupy byli przede wszystkim funkcjonariusze partyjni, ormowcy, wójtowie, sołtysi, aktywiści ZMP, SP itd. Co ma dokumentować zestawienie funkcji 10 poszkodowanych; dlaczego akurat tych i tylko tych? – nie wiemy, bo w publikacji nie ma tych informacji. Wiemy jednak, że na wybiórczych danych nie można budować wniosków.

Brak w pracy K. Pasiuk konsekwencji dotyczy też podawania nazwisk i pseudonimów. Nawet w wypadku tych akcji, gdzie były ofiary śmiertelne, ich uczestnicy raz są wymieniani, to znów nie. Tak też dzieje się na mapie największych obław zorganizowanych przez KBW na oddział „Bladego” – Burdyna (s. 218–219), gdzie autorka zaznaczyła miejsce śmierci Jana Sadowskiego „Bladego”, ale pominęła już Piotra Burdyna. Wątpliwości budzić mogą także zaznaczone na mapie miejsca obław. Obława zorganizowana przez KBW 1–2 lipca 1950 roku miała miejsce w okolicach Płociczna k. Żylin (gm. Kuków), a nie tego leżącego obok Gawrychrudy, jak oznaczono na mapie.

Dużym mankamentem pracy jest – wskazywany już kilka razy – brak konsekwencji w pisowni nazwisk: Stanisława Roszkowskiego raz autorka pisze Rożkowski (np. s. 49, 50, 71), a raz Roszkowski (np. s. 98). Podobnie jest z nazwiskiem Jana Kruszyłowicza, które najczęściej podawane jest jako Kryszułowicz (np. s. 52). W części dotyczącej not jest Witold Koronkiewicz (s. 173), a powinno być Korankiewicz. Błędy te występują niestety także w bibliografii, np. dwukrotnie A. Friszke został przemianowany na A. Friszka, M. Tanajewski na M. Tonajewski, zaś S. Kluz stał się S. Kluzą.

Dużo do życzenia pozostawia pisownia nazwisk litewskich, np. Krikšciunas nie Krykszczungas (s.188 i in.), Saveikis nie Soviejkis (s.188 i in.).

Leon Bitowski, Franciszek i Mieczysław Witkowscy urodzili się i mieszkali w Kruszkach – nie w Krużkach, rodzina Czyżów zaś w Jasionowie, gm. Jeleniewo, a nie w Jesionowie – błąd ten powtarza się w trzech biogramach Czyżów. Notabene, Henryk i Józef Czyżowie byli rodzonymi braćmi Kazimierza Czyża, więc w ich biogramach – tak jak u Kazimierza – imię matki powinno brzmieć Marianna, nie Maria. Miejscowość w gm. Giby to Pogorzelec nie Pogorzele (s. 31, 84). Błędnie zostało postawione pytanie, „(…) skąd wzięli się w lasach suwalskich i białostockich żołnierze z oddziału »Bladego« – Burdyna” (s. 20). Operowali oni na terenie lasów suwalskich i augustowskich, stanowiących część lasów białostockich i tylko w takim znaczeniu tego określenia można użyć.

Zdarzają się w pracy literówki, czasem mogące wprowadzić w błąd czytelnika, np. akcja we wsi Walne przeciwko funkcjonariuszowi MO, tak jak wynika z chronologii przedstawionego zestawienia, miała miejsce w sierpniu 1951, a nie 1952 roku (s. 95).

Przypisy do rozdziału drugiego wielokrotnie odsyłają do aneksów, podając ich numery od 1 do 29 – np. „Patrz aneks nr 17”. Problem w tym, że aneksów nie ma, a czytelnik musi domyślić się, że chodzi o noty biograficzne. Nie są one jednak ponumerowane, lecz zestawione alfabetycznie (choć Jan Sawicki jest przed Janem Sadowskim!).

Na stronie 11 znajdujemy zapowiedź, że przy niektórych notach biograficznych umieszczone są karty ujawnień. Tymczasem zostały one umieszczone w zwartym ciągu po wszystkich notach biograficznych, a nie przy nocie o danej osobie, jak zapowiadała autorka.

Strony są numerowane w sposób ciągły do 142, dalej – do strony 221 – numeracja raz jest, raz jej nie ma… Reguły, która by to uzasadniała, nie odnaleźliśmy.

Lekkie pióro autorki czyni lekturę przyjemną, ale redaktor powinien zadbać o precyzję języka, wyważenie słów tak, by znaleźć określenia najlepsze. Już podtytuł publikacji Oddział „Bladego” – Burdyna może wprowadzić w błąd bądź zrodzić nieporozumienie. Użycie z jednej strony tylko pseudonimu Jana Sadowskiego i odwrotnie – tylko nazwiska Piotra Burdyna bywa odbierane jako informacja, że oddziałem dowodził Piotr Burdyn, posługując się pseudonimem „Blady”. Po raz kolejny mści się brak przyjęcia i kon- sekwentnego stosowania jednolitych zasad podawania nazwisk i pseudonimów.

O ile w publicystyce nie razi zwrot „50 lat komunistycznych rządów” (s. 9), w pracy historycznej należałoby go uściślić. Podobnie jak zgrzyt w uchu historyka brzmią zda- nia: „(…) formacje Batalionów Chłopskich, które i tak od dawna nie przejawiały żadnej działalności” (s. 17–18), czy odnośnie działalności WiN-u: „Taka mniej więcej sytuacja panowała przez cały rok 1946” (s. 18).

Stwierdzamy z przykrością, że książka wydana jest niechlujnie! Dziwi fakt, że tak renomowane wydawnictwo nie zadbało o właściwą pracę redakcyjną, a poprzez to skrzywdziło autorkę i czytelników. Niewątpliwie dobra współpraca pomiędzy redaktorem a autorem przyczyniłaby się do uniknięcia wielu błędów.

Do istotnych uchybień należy brak indeksów. W publikacji, w której przewija się tyle nazwisk, pseudonimów, nazw miejscowości, są one konieczne. Ich sporządzenie pozwoliłoby też wydawcy wychwycić błędy. Szkoda też, że nie został wykorzystany bogaty i atrakcyjny materiał ikonograficzny.

Krystyna Pasiuk analizuje przeszłość, do której wracać trzeba, bo nie wolno pozwolić, by prawda o losach osób związanych z antykomunistycznym podziemiem – eliminowana i zakłamana – nadal miała być przemilczana. Pełen empatii sposób narracji autorki pomaga zrozumieć dramat ludzi skazanych na las, ukazuje porażający obraz polskiej rzeczywistości lat 1944–1954, który w niewielkim stopniu przeniknął do świadomości społecznej. Chociaż opracowanie zawiera istotne wady, jest pierwszą książką, która przybliża „dramat tamtych czasów i (…) tragedię ludzi, którym przyszło z historią się układać”. Do tej publikacji będą mogli odnieść się inni badacze, uzupełnić, pogłębić, sprostować... „Historia oddziału – jak napisała Krystyna Pasiuk – nie została wyczerpana”.

  

Danuta Kaszlej, Zbigniew Kaszlej

  

  

  


  

do spisu treści

następny artykuł